Narodził się, aby umrzeć. Celem Bożego Narodzenia jest Wielki Piątek. To najważniejsza prawda zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.
Adwent
Problemem jest grzech. Nie choroba, nie zepsuty samochód czy zaburzony plan dnia. Jezus przyszedł na ten świat, abyśmy mogli przestać grzeszyć.
Święta to wezwanie do strajku w zakładzie produkcyjnym grzechu. Żadnych negocjacji z zarządem. Żadnego układania się.
Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek. (Hebrajczyków 8, 1-2)
Teraz, ta długo wyczekiwana wizyta Boga, miała się spełnić – i rzeczywiście, On już nadchodził. W sposób, jakiego nikt się nie spodziewał.
Niech Bóg obudzi w nas pragnienie samego Chrystusa.
Bóg, zgodnie z obietnicami nowego przymierza, dokonuje naszej wewnętrznej przemiany dzięki Duchowi Chrystusowemu.
On to pójdzie przed nim w duchu i mocy Eliaszowej, by zwrócić serca ojców ku dzieciom, a nieposłusznych ku rozwadze sprawiedliwych, przygotowując Panu lud prawy.
W jaki praktyczny sposób możemy pojednać się z Bogiem i radować się w Nim? Robimy to przez Jezusa Chrystusa.
Jego celem jest, aby narody – wszystkie narody (Mt 24, 14) – oddawały cześć Jego Synowi.
Droga do sukcesu wiedzie przez zaplanowane przez Boga potknięcia. Zawsze będą wyglądały i będą odczuwane jakby były porażką.
Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli. (Hebrajczyków 2, 14-15)