Jakieś pół życia temu, kiedy trenowałem dalekie wybijanie piłek golfowych, pewien starszy jegomość robiący to samo obok, zaproponował mi, abym skorzystał z będącego w jego dyspozycji najnowocześniejszego sprzętu. „Spróbuj tego”, powiedział. Sprzeciw nie wchodził w grę. Odłożyłem na bok mój stary kij z drewnianą główką (kupiłem go w komisie, kosztował mnie jakieś 5 funtów) i wziąłem do ręki ultranowoczesny kij mający metalową główkę. Piłka odbiła się od przedniej części główki i poleciała zdecydowanie dalej niż moje poprzednie piłki. I nagle gra w golfa wydała mi się łatwiejsza, a mój zamach o wiele silniejszy.
Nie mogłem w to uwierzyć. Nie mogłem też pozwolić sobie na bardziej zaawansowany sprzęt. Pomyślałem wtedy, że podobnie musi być ze zmartwychwstałym ciałem, kiedy znajduje się już w chwale. Nie jest już słabe, lecz silne; posłuszeństwo przychodzi mu prościej i nie zmaga się ono ze światem, ciałem, diabłem – funkcjonuje w naturalnym, spokojnym, szczęśliwym i wolnym od grzechu świecie. Jeśli jestem w stanie mieć radość z nowej technologii do gry w golfa, to jak wielką radość będę miał wówczas, gdy znajdę się w pełnej światłości obecności Boga.
Thomas Boston (1676 – 1732), autor dzieła Human Nature in Its Fourfold State, był Szkotem, choć nie wiemy, czy również grał w golfa. Miał jednak zdecydowanie więcej powodów, żeby pochylić się nad bezgrzesznością, życiem wolnym od chorób i doskonałą szczęśliwością osiąganą w chwale. W okresie, w którym pracował nad kazaniami i manuskryptem, który stał się ostatecznie książką The Fourfold State, jego umiłowaną żonę Katarzynę trapiła wycieńczająca i przynosząca mnóstwo niepokoju choroba, a jego dom ponadto nawiedziła śmierć niemowlęcia. Wizja mającej nadejść chwały była z jednej strony rzeczywistością podtrzymującą go przy życiu pośród prób, z drugiej motywacją do życia dla Pana w świetle tej nadziei.
Rozważanie na temat stanu chwały i przebywania w niej może przydać się i nam. Co możemy powiedzieć na ten temat? Pismo ma nam wiele do przekazania. Wydaje się, że niektóre wątki można by ująć i zwięźle przedstawić w siedmiu punktach.
Chwała obiecana przez Słowo Boże
Pomyśl tylko: nic wiedzielibyśmy nic o przebywaniu w chwale, gdyby nie Słowo Boga i Jego obietnice. Bóg nie musiał nam nic o tym mówić; właściwie to mógł tę wiedzę zatrzymać dla siebie, by w przyszłości móc nas zaskoczyć.
Na szczęście niebiański Ojciec jest dobry i nie chce odbierać nadziei swoim dzieciom żyjącym w świecie beznadziei i ciemności. I w swojej łaskawości powiedział nam bardzo dużo, jeśli nie wszystko (nie więcej niż jesteśmy w stanie pojąć), na temat przyszłego świata. Tak więc „oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość” (2P 3:13). Piotr mówi nam, że znajomość tego faktu powinna mieć na nasze życie przemieniający wpływ (w. 17).
No dobrze, ale co dokładnie zostało nam obiecane?
Chwała inna od tego, co jest tu i teraz
Jednym ze sposobów, dzięki któremu uczymy się, jest zestawianie tego, co już wiemy, z tym co jeszcze jest przed nami, co jeszcze powinniśmy odkryć. Pismo posługuje się tą metodą mówiąc o zmartwychwstaniu. Nasze ciała są jak nasiona posiane w ziemi. Obumierają, a jednak wydają owoc w postaci pięknego kwiatu.
My również umieramy, będąc „posianymi” w ziemi. „Koniec” wydaje się być wpisany w moment zakończenia naszego życia. Jak powiedział filozof Thomas Hobbes, życie bywa „przykre, brutalne i krótkie”. Z natury jesteśmy ludźmi „bez nadziei”, a gdy zbliża się zwyciężająca wszystko śmierć, zdaje się ona tylko potwierdzać ten fakt. Paweł mówi jednak, że tak jak ziarno rzucone w ziemię rozpada się i „umiera” tylko po to, żeby „powstać do życia” w postaci pięknego kwiatu, tak samo stanie się z naszymi ciałami:
Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone; sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy; sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe. […] Albowiem to, co skażone, musi przyoblec się w to, co nieskażone, a to, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność” (1Kor 15:42-44, 53).
Pomyśl tylko: będziemy mieli nieskażone, chwalebne, pełne mocy, duchowe i nieśmiertelne ciało.
Mało tego, także życie kończące się śmiercią jest przez Pawła zestawione na zasadzie kontrastu ze śmiercią kończącą się życiem. Tu doświadczamy cierpień; po tamtej stronie będzie już tylko chwała. Tutaj wszystko jest przemijające; tam wszystko jest wieczne. Tutaj to, co wydaje się „trudne i ciężkie”, tam stanie się „lekkie”, tamta rzeczywistość okaże się dla nas o wiele ważniejsza. Tutaj świat wydaje się mocno namacalny, a to, co „niewidzialne” zaś pozbawione tej namacalnej realności, tam natomiast rzeczywistość będzie wyglądała całkowicie odwrotnie.
Przeciwstawianie sobie obecnego i przyszłego świata ma prosty cel – to, abyśmy ujrzeli ów przychodzący i czekający na chrześcijan świat jako o wiele wspanialszy od tego, w którym teraz żyjemy.
Wypełnianie się celów już się rozpoczęło
Trzeba podkreślić, że pomiędzy tym, co jest „teraz” a tym, co „jeszcze nie” istnieje ciągłość. Chodzi o to, że przyszłość już się w naszej historii rozpoczęła, swój start znalazła w zmartwychwstaniu Chrystusa. On jest „pierwszym plonem tych, którzy zasnęli” (1Kor 15:20). Jego zmartwychwstanie jest gwarancją naszego, podobnie jak pierwszy owoc gwarantuje późniejsze zbiory.
Czemu tak się stanie? Jak powiedział Augustyn, ponieważ zostaliśmy zjednoczeni z Chrystusem, nasz Pan czuje się bez nas niepełny. A więc, kiedy On został wzbudzony z martwych, także i my zostaliśmy wzbudzeni w Nim; będąc w jedności ze zmartwychwstałym Zbawicielem przez wiarę, zostaliśmy z Nim połączeni w sposób niemogący się kończyć inaczej jak tylko wzbudzeniem z martwych. I rzeczywiście ta więź jest tak mocna, że w dniu „gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, ukaże, wtedy się i wy ukażecie razem z nim w chwale” (Kol 3:4).
W jakimś sensie my już zostaliśmy ożywieni „wraz z Chrystusem”, wzbudzeni i posadzeni w „okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie” (Ef 2:5-6). Przyszłe życie już zapuściło w nas swoje korzenie. I chociaż wciąż mieszkamy w tym umierającym świecie, już umarliśmy (dla grzechu) i zostaliśmy wzbudzeni do nowości życia (Rz 6:1-4). Ani grzech, ani wina, ani moc szatana już dłużej nie mają nad nami władzy. Żyjemy w wolności przyniesionej przez łaskę, mimo iż nie możemy jeszcze cieszyć się pełnią „chwalebnej wolności” (Rz 8:21). Mamy jednak pewność, że Bóg doprowadzi do końca dzieło, które w nas rozpoczął (Flp 1:6). Nadchodzący świat wyda się nam nadzwyczaj nowy, inny, a jednak to i owo będzie dla nas jakieś znajome.
Wynik sądu ostatecznego
„…jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9:27). Nie wszystko jest w tym życiu uporządkowane; źli ludzie świetnie się mają, a sprawiedliwego spotyka często nawet męczeństwo. Nie tylko prawdą jest (jak czytamy w Hamlecie Szekspira), że „czas jest kością wyłamaną w stawie” – to cały świat jest jak kość wyłamana ze stawu.
Nie można w tym świecie liczyć na sprawiedliwość. Ale w dniu chwały wszystkie krzywdy zostaną naprawione. Wtedy wszyscy ludzie zostaną poddani osądowi: „Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje dokonane w ciele, dobre czy złe” (2Kor 5:10).
Pawłowe „wszyscy” znaczy „wszyscy”. Robert Murray M’Cheyne (stojąc samemu w obliczu śmierci) napisał: „Gdy wędrowałem sobie pośród pól, przyszła do mnie myśl mająca w sobie obezwładniającą siłę, że wszyscy należący do mojej owczarni wkrótce znajdą się albo w niebie, albo w piekle”.
W ów dzień Boża doskonała sprawiedliwość stanie się jawna, gdy wszyscy zostaną osądzeni „według uczynków”, wtedy poznane zostaną „ukryte sprawy ludzkie” osądzone przez „Jezusa Chrystusa” (Rz 2:6, 16). Normą dla sądu będzie Jego życie, obecne lub nie w naszym życiu i w naszej ludzkiej naturze.
Nie będzie wymówek. Bez Chrystusa i nie mając na sobie ślubnej szaty, jaką jest Jego sprawiedliwość, zostaniemy usunięci i wyrzuceni w ciemność, przed którą nasz Pan wielokrotnie przestrzegał podczas swojego nauczania (Mt 8:12, 22, 13, 25, 30). Kochając bardziej ciemność niż światłość (J 3:19), buntując się przeciwko Bogu i nalegając na „niech moja wola stanie się i tu na ziemi, i w niebie”, niewierzący usłyszy najbardziej porażające słowa we wszechświecie – „Niech twoja wola się stanie” – a ciemności „zewnętrzne” niech będą twoim przeznaczeniem.
A co będzie z wierzącym? W jaki sposób nasz sąd „według uczynków” wpłynie na nasze wejście do chwały? Pan zawsze sądzi usprawiedliwionego biorąc pod uwagę „dzieło wiary […] i trud miłości, i wytrwałość w nadziei pokładanej w Panu naszym, Jezusie Chrystusie” (1Tes 1:3). Ten, kto był wierny w małym, nie otrzyma „więcej”, ale „dużo”. Sługa, który z jednej miny zrobił pięć (trochę ponad roczną pensję) dla swojego pana, został władcą pięciu miast. Sąd pana był proporcjonalny do wierności sługi (pięć za pięć), ale nieproporcjonalna nagroda może przyjść tylko z obfitej łaski pana (Łk 19:18-19).
I tak też będzie w chwale. To, co teraz jest zakryte, zostanie odsłonięte. Na pewno będą niespodzianki.
Bywa, że spotykamy swoich starych znajomych, których nie widzieliśmy od dziesięcioleci, musimy wtedy nieco się natrudzić, by ich rozpoznać. Ale w nowym świecie być może usłyszymy słowa: „A więc to taki jesteś naprawdę!” (zob. 1J 3:1-2). Ukryta prawda o tym, jakimi Bóg nas stworzył, w końcu stanie się jasna dla wszystkich. Ten sąd dotyczący naszych uczynków będzie zgodny z łaską Chrystusa, dzięki której zostaliśmy usprawiedliwieni i uświęceni.
Odnowienie wszystkich rzeczy
Żyjąc tu i teraz nie widzimy jeszcze wszystkiego, co zostało położone pod stopy Jezusa (Hbr 2:5-9). Ale kiedy On wróci, podporządkuje sobie cale zło i dokończy wszystko, co zostało rozpoczęte w Jego zmartwychwstaniu. Oto Jego dzieło jako drugiego w pełni człowieka i ostatniego Adama, prawdziwego Ogrodnika (Rdz 1:28).
Ziemia jako całość nie była wtedy jeszcze ogrodem; Adam, Ewa i ich potomstwo mieli ją nim uczynić. Maria więc zapewne nie była w błędzie „mniemając, że to jest ogrodnik” (J 20:15).
Tak więc Chrystus odnowi upadły świat, nazywa się to palingenezą wszystkich rzeczy (Mt 19:28 – tylko tutaj w Ewangeliach pojawia się to słowo, mówi ono o „odrodzeniu”). Nic dziwnego, że nowe Jeruzalem znajduje się pośrodku nowego Edenu (Obj 22:1-5), a bramy wiodące do niego nie są zamykane w dzień i nie ma tam nocy.
Wszystko to stanie się w wyniku apokaliptycznego oczyszczenia (1P 3:10). Tego właśnie dnia, w którym zostanie objawiona prawdziwa tożsamość synów Bożych, oczekuje całe stworzenie, niczym niewiasta wyczekująca zakończenia bólów porodowych. I faktycznie (zgodnie z tym jak J.B. Phillips świetnie oddał niuanse Pawłowej greki), „Całe stworzenie staje na palcach, żeby móc zobaczyć synów Bożych przychodzących do swojej własności” (Rz 8:19). Cóż to będzie za dzień!
Chrystus w centrum
Będąc w chwale, ujrzymy naszego Zbawiciela. „Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie moje jest cząstkowe, ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany” (1Kor 13:12). Spotkanie się z Chrystusem twarzą w twarz! Oglądanie Go takim, jakim jest! Bycie upodobnionym do Niego (1J 3:2)! Przemienienie z chwały w chwałę (2 Kor 3:18)!
I dlatego że będziemy wolni od grzechu, nie będzie nas pochłaniało dążenie do naszego własnego doskonałego uświęcenia. Nie będziemy też podziwiać jeden drugiego. Nie. Nasze oczy będą zwrócone tylko w jedną stronę, na Tego Jednego, Lwa z pokolenia Judy, Baranka zabitego i wzbudzonego, stojącego po prawicy tronu Boga (Obj 5:1-14).
Przypominam sobie, że będąc nastolatkiem śniło mi się pewnej nocy, że umarłem i „po drugiej stronie” spotkałem się z przyjaciółmi, którzy podeszli do mnie i serdecznie mnie uściskali. Wtedy odepchnąłem ich od siebie i usłyszałem siebie mówiącego: „Poprowadźcie mnie do Jezusa! Dajcie mi widzieć Jezusa!”. Oto nasze przeznaczenie. Bo zaprawdę:
Oblubienica nie patrzy na swoją szatę,
lecz na twarz swego umiłowanego pana młodego;
Nie będę patrzyła na chwałę,
ale na Króla łaski;
nie na koronę, którą mi ofiarowuje,
ale na Jego przebitą dłoń:
Baranek jest pełnią chwały
ziemi Emmanuela.
Bóg będzie wszystkim we wszystkim
W niezwykłym 15 rozdziale 1 Listu do Koryntian Paweł prowadzi nas przez Boży „porządek” (1 Kor 15:23) inauguracji tego stanu łaski (wersety 20-28):
- Dzień zmartwychwstania Chrystusa, kiedy wszystko się rozpoczęło (w. 22-23a).
- Dzień naszego zmartwychwstania, który jest namiastką przyszłego wypełnienia Bożego planu (w. 23b).
- Dzień zniszczenia, kiedy wszyscy wrogowie Chrystusa i nasi zostaną pokonani (w. 24-25).
- Dzień zwycięstwa, kiedy nawet ostatni wróg, czyli śmierć, zostanie zniszczony (w. 26-27).
- Dzień wypełnienia Bożego planu, kiedy to Bóg będzie wszystkim we wszystkim (w. 24 i 28).
Tego ostatniego dnia drugi w pełni człowiek przywiedzie ze sobą odnowione stworzenie wraz z odkupionymi i wzbudzonymi z martwych ludźmi i postawi ich przed obliczem Ojca. Tam jako ostatni Adam ukaże Mu świat udoskonalony przez dzieło Jego posłuszeństwa aż po śmierć i zmartwychwstanie do nowego życia. Dzieło, które Ojciec zaplanował, a Syn wypełnił dzięki Duchowi stając w naszym miejscu, zostanie zakończone.
Potem ten drugi człowiek, ostatni Adam, poprowadzi nad do uwielbienia – „wtedy też i sam Syn [jako ostatni Adam] będzie poddany temu, który mu poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkim” (1 Kor 15:28).
Paweł nie ma tutaj na myśli subordynacji wewnątrz odwiecznej Trójcy, lecz właściwie rozumiane poddanie się ze względu na nas i z nami przez Jego Syna jako pośrednika, jako naszego przedstawiciela, biorącego na siebie nasze ziemskie ciało i krew. Być może usłyszymy wtedy ponownie słowa z wypowiedziane kiedyś z krzyża: „Wykonało się!”.
Któryż z potomków pierwszej pary, z tych, którzy doświadczyli natury, zakosztowali gorzkości grzechu, a teraz doprowadzony do łaski, nie tęskni za dniem, w którym wejdzie do chwały? To wtedy modlitwa naszego Pana za nas zostanie w pełni wysłuchana: „Ojcze! Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś, gdyż umiłowałeś mnie przed założeniem świata” (J 17:24).
Robert M’Cheyne miał rację. Będzie to wtedy
kiedy skończy się ten przemijający świat,
kiedy przestanie jaśnieć słońce,
kiedy staniemy z Chrystusem w chwale,
patrząc na koniec historii naszego życia,
wtedy, Panie, poznam w pełni —
dopiero wtedy — jak wiele Ci zawdzięczam.
„Amen, przyjdź, Panie Jezu!” (Obj 22:20).
The State of Glory Copyright 2020 by Sinclair Ferguson, Ligonier Ministries Used by permission.