Wezwanie Pawła: Trzymajcie się ewangelii!

Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej

Transkrypcja wideo

Otwórzcie swoje Biblie na 4 rozdziale Listu do Galacjan. Dla informacji tych, którzy nas dziś odwiedzają, List do Galacjan to księga Nowego Testamentu napisana przez Apostoła Pawła, jedna z trzynastu ksiąg Nowego Testamentu, które napisał. Jest pierwszą, którą napisał w kolejności i jest to księga napisana tak naprawdę w jednym celu, a mianowicie po to, żeby ogłosić, że zbawienie jest tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Że zbawienie nie przychodzi do tych, którzy są dobrzy, wykonują dobre uczynki, są religijni lub zaangażowani w religijne ceremonie, rytuały, czy to obrzezanie, chrzest, czy jakikolwiek inny obrzęd lub rytuał. Te aktywności nie mogą dać zbawienia ani możliwości osiągnięcia częściowego zbawienia, tak jakby dawało go połączenie wiary i uczynków. Przesłanie Pawła do Galacjan jest takie, że Bóg przebacza grzechy tym, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa i jakiekolwiek uczynki nie odgrywają w tym żadnej roli. Uczynki są rezultatem a nie przyczyną zbawienia. Nie są jego przyczyną. Tak więc Paweł bronił doktryny usprawiedliwienia tylko przez wiarę aż do rozdziału 4. A teraz, w wersecie 12, odkłada swoje argumenty na bok i jest to całkiem inna część Pisma Świętego. W rzeczywistości jest to nieco szokująca zmiana w charakterze tej księgi. Ta księga była bardzo polemiczna, bardzo surowa, ogłaszała przekleństwa dla ludzi, którzy fałszowali ewangelię, ostrzegała tych, którzy zostali omamieni fałszywą doktryną. Nazywała takich ludzi głupcami. Było to bardzo mocne, potężne głoszenie zbawienia tylko przez wiarę w Chrystusa. Można powiedzieć, że dotykało to głowy, a nie serca. Widzieliśmy Apostoła Pawła jako teologa. Widzieliśmy, jak opanował rozumienie teologii. Widzieliśmy go jako prawnika broniącego swojej sprawy. Widzieliśmy go jako biblistę zagłębiającego się w teksty Starego Testamentu. Zrobił to wszystko, żeby przedstawić sensowne, racjonalne i biblijne argumenty za zbawieniem tylko przez wiarę. Jest to oczywiście wielka doktryna reformacji, która definiuje protestantyzm i prawdziwe zbawienie. W tym konkretnym miejscu widzimy zmianę w jego podejściu. I pozwólcie, że zacznę od przeczytania wam wersetu 12. Będziemy czytać do wersetu 20. „Proszę was, bracia, bądźcie tacy, jak ja, gdyż i ja jestem taki, jak wy. W niczym mnie nie skrzywdziliście. Wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię. I chociaż stan mój cielesny wystawił was na próbę, to jednak nie wzgardziliście mną ani nie plunęliście na mnie, ale mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak Chrystusa Jezusa. Cóż się tedy stało z tą waszą szczęśliwością? Albowiem daję wam świadectwo, że gdyby to było możliwe, wyłupilibyście sobie oczy i mnie je oddali. Czy stałem się nieprzyjacielem waszym dlatego, że wam prawdę mówię? Gorliwie o was zabiegają, ale nie w dobrych zamiarach, bo chcą was odłączyć, abyście wy o nich zabiegali. A dobra to rzecz zawsze zabiegać gorliwie o dobrą sprawę, a nie tylko wtedy, gdy jestem pośród was obecny, Dzieci moje, znowu w boleści was rodzę, dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was. A chciałbym już teraz być u was i odmienić głos mój, ponieważ jestem, gdy o was chodzi, w rozterce”. Do tego momentu nie było ani jednej uprzejmości, nie było ani jednego osobistego komentarza, ani jednego osobistego zwrotu, nawet we wstępie. We wstępach Pawła zawsze były osobiste akcenty, tylko nie w Liście do Galacjan. W trakcie pisania tego listu w sercu Pawła szalała wściekłość. Pomijał wszystkie uprzejmości i przechodził z żarliwością i pasją do argumentacji, którą musiał przedstawić przeciwko fałszywym nauczycielom, którzy przybyli do kościołów w Galacji i powiedzieli ludziom, że zbawienie nie jest tylko przez wiarę, ale przez wiarę plus obrzezanie, plus przestrzeganie ceremonii i rytuałów Prawa Mojżeszowego. Do tego momentu przekazał nam mocne rozumowanie swojego płodnego umysłu. Zaangażował się w bitwę. W bitwę o myślenie tych, którzy uwikłani są w błąd. W bitwę o zachowanie stworzonej przez Boga, zarządzonej przez Boga prawdy ewangelii. Szczerze mówiąc, wydawał się odseparowany. W pewnym sensie to wydawało się bezosobowe. Wolał prawdę od przyjaźni. Wolał fakty od społeczności. Bardziej przejmował się zasadami niż ludźmi. Ale to wszystko zmienia się teraz w wersetach od 12 do 20. Nie ma tu uzasadnień teologicznych. Jest tylko jedna głęboka teologiczna wypowiedź i jest ona kluczowa dla zrozumienia. Ale w większości to nie jest teologia. Nie ma żadnych odniesień do Starego Testamentu. W tym miejscu jego serce przejmuje kontrolę. Można powiedzieć, że jego gniew i frustracja zatrzymały się na moment. Choć jeszcze się nie skończyły. Na koniec wersetu 20 mówi: „ponieważ jestem, gdy o was chodzi, w rozterce”. To, że zwrócił się osobiście, nie oznacza, że rozwiązał tę kwestię. Oznacza to, że jego gniew się ostudził. I ostudził się w jasności argumentów, które przedstawił – zarzucił ich retoryką, żeby przedstawić swoje stanowisko, a teraz schodzi z tej wysokiej doktrynalnej ambony do relacji osobistej. Słowa, które przeczytałem wam wcześniej, są tak naprawdę jednymi z najmocniejszych słów wyrażających osobiste uczucie, jakich Paweł kiedykolwiek użył. Widzimy tu łagodną stronę Pawła i jest to rzadki widok. Widzimy to od czasu do czasu, szczególnie w 2 Liście do Koryntian. Ale tutaj używa słowa, którego nie użył nigdzie indziej w trzynastu listach. Mamy je w wersecie 19. Jest na początku wersetu 19: „Moje teknion, moje małe dzieci”. Jan często używa tego słowa, ale Paweł używa go tylko tutaj. Jest to odmiana, zdrobniała odmiana greckiego słowa “teknon”, które oznacza „dziecko”. Może to oznaczać dziecko w każdym wieku. Każdego, kto jest dzieckiem w tym sensie, że urodził się na tym świecie i przyznaje, że pochodzi od swoich rodziców. Wszyscy jesteśmy czyimiś dziećmi. To pasuje do „Abba, Ojcze”, innego zdrobnienia w tym sensie, że jest to slangowe określenie intymności, którą ktoś odnosi do swojego ojca. Widzieliśmy to w naszym ostatnim fragmencie. Mówi o nich „moi mali, moi mali”. Porównuje się tutaj do matki. Najczęściej mówi o sobie jako o ojcu. W rzeczywistości lubi nazywać siebie ojcem w tym sensie, że jest autorytetem w życiu tych, którzy są w kościele Jezusa Chrystusa, jako Apostoł samego Chrystusa. Ale tutaj przedstawia siebie w wersecie 19, gdzie mówi: „Moje małe dzieci – on przedstawia siebie jako rodzącą kobietę – dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was”. Można powiedzieć, że jest to łagodna strona Apostoła Pawła. Dobrą ilustracją tego jest 1 List do Tesaloniczan, rozdział 2, werset 7, gdzie pisze do Tesaloniczan i mówi: „byliśmy pośród was łagodni jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci. Żywiliśmy dla was taką życzliwość, iż gotowi byliśmy nie tylko użyczyć wam ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy”. Piękne, przepiękne słowa czułości, troski i współczucia. Postawa przypominająca matkę. Dalej, w tym samym fragmencie, w wersetach od 9 do 11, mówi o stronie ojcowskiej. „Wy jesteście świadkami – mówi w wersecie 10 – jak świątobliwe i sprawiedliwe, i nienaganne było postępowanie nasze między wami, wierzącymi. Wszak wiecie, że każdego z was, niczym ojciec dzieci swoje, napominaliśmy i zachęcali, i zaklinali”. Zwykle myślimy o Pawle bardziej w tym ojcowskim tonie, przedstawiającego teologię, nakazy, oczekiwania, polecenia, obowiązki, jako silnego ojca. Ale jest też blisko wierzących w matczyny sposób ze współczuciem, czułością i życzliwością. Nauczył się tego od Jezusa. W 2 Koryntian 10:1 Paweł sam odnosi się do łagodności i cichości Chrystusa, do łagodności i cichości Chrystusa. Więc tutaj widzimy Pawła, który odkrywa swoje kochające serce ukochanym chrześcijanom w Galacji, którzy go zarazem frustrują, jak i zasmucają. Frustrują go i zasmucają. Co do tego doprowadziło? Zaczęli w Duchu, powiedział tak wcześniej, zaczęli tak dobrze. Ktoś ich omamił. Kim jest ten, kto pociąga ich do fałszywej doktryny? Byli to Żydzi z Jerozolimy, którzy przybyli do do kościołów w Galacji i powiedzieli chrześcijanom, że wiara nie wystarczy, że trzeba być obrzezanym i przestrzegać wszystkich rytuałów i zwyczajów Prawa Mojżeszowego. Atakował to ze względu na zdrową doktrynę. A tutaj ze względu na miłującą przyjaźń. W tej części nie ma żadnych argumentów biblijnych, nie ma już logiki na najwyższym poziomie. Po prostu czułe wezwanie do ludzi, których kocha jak matka kocha swoje potomstwo. Są tu cztery cechy, na które chcę z wami spojrzeć. Trochę trudno tu nakreślić strukturę, bo to po prostu emocjonalny fragment. Ale przyjrzymy się jego wezwaniu do nich, potem jego pamięci o nich, następnie jego ostrzeżeniu dla nich i jego pragnieniu dla nich. Jego wezwanie, jego pamięć, jego ostrzeżenie i jego pragnienie. Przyjrzyjmy się jego wezwaniu. Uważam, że to jedna z najbardziej fascynujących części całego listu. Werset 12: „Proszę was, bracia, bądźcie tacy, jak ja, gdyż i ja jestem taki, jak wy. W niczym mnie nie skrzywdziliście”. To jest mocne: „Proszę was”. To bardzo mocny czasownik. On teraz prosi. To nie tyle rozkazywanie przez ojca, co proszenie przez matkę, błaganie. Ale za tym błaganiem kryje się zdecydowana postawa. „Proszę was, bracia – określił ich najpierw jako braci, a następnie, w wersecie 19, jako dzieci – bądźcie tacy, jak ja”. Jak sądzicie, co ma na myśli, mówiąc: „bądźcie tacy jak ja”? Co masz, Pawle, na myśli? „Mam na myśli to, że jestem wolny od Prawa Mojżeszowego”. Wróćmy do rozdziału 2, wersetu 19: „Albowiem ja przez Zakon umarłem Zakonowi, abym żył Bogu. Z Chrystusem jestem ukrzyżowany”. On został uwolniony, oderwany od Mojżeszowych zwyczajów i rytuałów: obrzezania, obrzędów, wszystkich działań, które się z tym wiązały. Nie od moralności, nie od Boskiej natury i definicji sprawiedliwości, które są wieczne. Ale od zewnętrznych przepisów Mojżeszowych. „Zostałem od nich uwolniony. Nie mam już z nimi nic wspólnego. Zostałem od nich uwolniony. Teraz żyję wolny w Chrystusie. Teraz żyję pod łaską. Teraz żyję w jedności z Chrystusem. A czego nie mogłem dokonać przez Prawo, bo byłem słaby w moim ciele, mogę teraz robić przez Chrystusa, który jest mocny we mnie. Zostałem odłączony od całej tej starej religii Mojżeszowej”. Mówi więc do nich: „Bądźcie tacy jak ja. Odłączcie się od tych nauk judaizantów. Odłączcie się”. A potem dodaje: „gdyż i ja jestem taki jak wy”. „Kiedy tu przyszedłem, kiedy przyszedłem tu, żeby wam służyć, stałem się taki jak wy”. W 1 Liście do Koryntian 9 mówi: „Bądźcie wszystkim dla wszystkich, żebyście mogli pozyskać niektórych”. „Kiedy więc przyszedłem do was jako do pogan, wkroczyłem w waszą kulturę i wasz świat. Nie przyniosłem żydowskich tradycji. Nie miałem żadnych takich ograniczeń w moim życiu. Przyszedłem do was jak poganin. Jako Żyd miałem wszystkie te przepisy prawne, które mnie wiązały. Jako Żyd byłem w tym głęboko zanurzony. Przestrzegałem tego wszystkiego, żyłem pod tym, aż spotkałem Chrystusa. A Chrystus przebaczył mój grzech, obdarzył mnie swoją sprawiedliwością i uwolnił mnie z niewoli legalizmu”. Chcę zwrócić waszą uwagę na potwierdzenie tego w 3 rozdziale Listu do Filipian. Warto tam przejść. To inny z jego listów. Mówi: „Spójrzcie, jako Żyd pokładam ufność w ciele. W moich żydowskich czasach pokładałem ufność w moim ciele, w moich uczynkach, w mojej sprawiedliwości. A jeśli ktoś inny sądzi, że może pokładać ufność w ciele, to tym bardziej ja. Mocno przodowałem na tle innych Żydów. Tak, byłem obrzezany ósmego dnia, jak nakazuje prawo Mojżeszowe. Byłem z narodu izraelskiego, z plemienia Beniamina, jednego z elitarnych plemion. Byłem Hebrajczykiem z Hebrajczyków. Oznacza to, że byłem koszerny, przestrzegałem wszystkich tradycji – wszystkich tradycji, wszystkich rabinicznych tradycji zgromadzonych wokół Starego Testamentu. Co do prawa Mojżeszowego, byłem faryzeuszem. Innymi słowy, byłem na najbardziej ekstremalnym poziomie interpretacji i przestrzegania prawa Mojżeszowego. Co do żarliwości prześladowca Kościoła – werset 6 – co do sprawiedliwości, opartej na Prawie, człowiek bez nagany. Ludzie mogli widzieć, że nigdy nie naruszyłem prawa Mojżeszowego, zanim spotkałem Chrystusa”. Następnie werset 7: „Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody – to wszystko, wszystkie te sprawy Mojżeszowe, wszystkie te rzeczy, które były częścią starotestamentowej żydowskiej, zewnętrznej religii – i wszystko uznaję za śmieci – to greckie słowo oznaczające „odchody” – żeby zyskać Chrystusa i znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na Zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary. Porzuciłem całe to samosprawiedliwe zachowanie dla prawdziwej sprawiedliwości, która jest w Chrystusie Jezusie”. W 21 rozdziale Dziejów Apostolskich bardzo znaczące jest to, że Paweł przybył do Jerozolimy i spotkał się ze starszymi tamtejszego kościoła i Jakubem, który był głową kościoła i opowiedział im o pracy wśród pogan. Relacjonował swoje podróże misyjne. Werset 19: „wyłożył im, czego Bóg dokonał wśród pogan przez jego służbę. A oni, gdy to usłyszeli, chwalili Boga i powiedzieli mu: Widzisz, bracie, ile to jest tysięcy Żydów, którzy uwierzyli, a wszyscy gorliwie trzymają się zakonu. O tobie jednak powiedziano im, że wszystkich Żydów, którzy żyją między poganami, nauczasz odstępstwa od Mojżesza, mówiąc, żeby nie obrzezywali dzieci ani też nie zachowywali zwyczajów”. On nie odsunął na bok prawa moralnego, które jest wieczne, tylko tę religijną strukturę, te zewnętrzne rzeczy, to odsunął na bok. Ale Żydzi uwierzyli, że na zbawienie zasługuje się przez robienie tego. On porzucił zwyczaje swojego ludu. Porzucił tradycję ojców. Został odcięty od tego, z czym był dosłownie związany przez całe swoje życie. Nie żył już pod rządami religii starotestamentowego judaizmu. Nie przestrzegał już ceremonii i rytuałów. A teraz Galacjanom, którzy są poganami, którzy nigdy nie mieli nic wspólnego z religią Mojżeszową, mówi się, że muszą wrócić do religii Mojżeszowej, jeśli liczą na zbawienie od grzechu i sądu. Nigdy nie podlegali żydowskiemu prawu rytualnemu, a teraz wpadli w ręce tych judaizantów, którzy próbują ich podporządkować Prawu, od którego Paweł został uwolniony. Mówi więc: „bądźcie tacy, jak ja, gdyż i ja jestem taki, jak wy. Przyszedłem do was jako wolny od Prawa. Musicie stać się wolni od Prawa, tak jak ja. Pozbądźcie się wszelkich myśli, że jesteście w stanie za pomocą jakiegokolwiek działania nakazanego przez Mojżesza naprawić relację z Bogiem. Właśnie tego mnie nauczano i tego nauczałem innych. To świat, w którym żyłem. Byłem wyniosłym, legalistycznym, samosprawiedliwym Żydem, który wyobrażał sobie, że osiąga swoją pozycję przed Bogiem przez przestrzeganie Prawa. Wtedy zetknąłem się z ewangelią. I przez łaskę i wiarę w Chrystusa zostałem uwolniony od tego wszystkiego, przez co nigdy nie mogłem być odkupiony. A wy teraz chcecie wrócić do tego, co nigdy nawet nie było częścią waszego życia? Nie, bądźcie tacy jak ja, gdyż i ja jestem taki jak wy”. Wezwanie Pawła jest bardzo proste: „Miałem wszystkie atuty judaizmu. Byłem oddany judaistycznej religii na najwyższym poziomie. Byłem oddany żydowskiej religii na najwyższym do pomyślenia poziomie. I to wszystko się skończyło. To wszystko śmieci. To wszystko jest puste. A teraz stałem się tak jakby poganinem, wolnym od tego wszystkiego. Nie cofajcie się do tego, od czego ja zostałem uwolniony”. W rozdziale 3, werset 28, powiedział: „W Chrystusie nie ma ani Żyda, ani poganina”. „Wszystko jest nowe. To wszystko było cieniem, obrazem i ilustracją. A teraz nadeszła istota, rzeczywistość, którą jest Chrystus. Nie jesteście już pod Prawem, jesteście w Chrystusie. Nie podlegacie już prawu Mojżeszowemu, jesteście w Chrystusie”. To jego wezwanie. „Nie wracajcie. Nie wracajcie do tego, czego nigdy nie mieliście. Ja to wszystko zostawiłem. To śmieci”. To jego wezwanie. Po drugie, jego pamięć. To bardzo interesujące, fascynujące. Końcówka wersetu 12: „W niczym mnie nie skrzywdziliście”. On patrzy wstecz. „W przeszłości nie zrobiliście mi nic złego”. Nagle, momentalnie, przenosi się do przeszłości i wraca do czasu, kiedy po raz pierwszy przybył z tą pierwszą wyprawą misyjną. Przybył do Galacji i głosił ewangelię w tych różnych miastach, w których powstały kościoły – były co najmniej cztery takie kościoły w Galacji. Wrócił do przeszłości, kiedy był z nimi. Powiedział: „W niczym mnie nie skrzywdziliście. W niczym mnie nie skrzywdziliście. Nie słyszałem, żebyście mnie odrzucili. Nie skrzywdziliście mnie, nie zraniliście mnie, nie prześladowaliście mnie”. Co się stało? „Przybyłem”. Jest to zapisane w 13 i 14 rozdziale Dziejów Apostolskich. „Przybyłem do tego regionu. Żyłem z wami tak, jakbym był poganinem, odkładając na bok wszystkie tradycje Mojżeszowe, a wy mnie przyjęliście i widzieliście, co zrobili Żydzi”. Nie mogę przejść przez cały 13 i 14 rozdział, skomentuję tylko końcówkę 13 rozdziału, żeby to zobrazować. Podczas głoszenia ewangelii w Galacji i zakładania kościoła czytamy: „W następny szabat – Dzieje 13:44 – „zebrało się prawie całe miasto, aby słuchać Słowa Bożego. A gdy Żydzi ujrzeli tłumy, ogarnęła ich zazdrość i bluźniąc, sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł”. Więc poganie wiedzieli, że ewangelia, którą głosił Paweł, była znienawidzona przez Żydów, ponieważ Żydzi byli nią rozwścieczeni, otwarcie sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł i nazywali go bluźniercą też przed słuchającymi tego poganami, którym głosił ewangelię. „Paweł i Barnaba – werset 46 – odpowiedzieli odważnie i rzekli: Wam to najpierw miało być opowiadane Słowo Boże, skoro jednak je odrzucacie i uważacie się za niegodnych życia wiecznego, przeto zwracamy się do pogan”. „Mieliście swoją szansę, ale ją odrzuciliście, teraz zwracamy się do pogan”. A potem zacytował Izajasza: „Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem cię światłością dla pogan, Abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi”. A teraz słuchajcie wersetu 48: „Poganie słysząc to, radowali się i wielbili Słowo Pańskie, a wszyscy ci, którzy byli przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. I rozeszło się Słowo Pańskie po całej krainie”. I werset 52: „Uczniowie zaś byli pełni radości i Ducha Świętego”. To była początkowa reakcja pogan na głoszenie ewangelii przez Pawła, kiedy w tym samym czasie Żydzi nazywali go bluźniercą, w tym samym czasie. Werset 50 mówi: „Żydzi zaś podburzyli pobożne i dostojne niewiasty oraz wybitne osobistości w mieście i wzniecili przeciw Pawłowi i Barnabie prześladowanie, i wypędzili ich ze swego okręgu”. „Wy wszyscy byliście tam w pierwszych dniach pierwszej podróży misyjnej, kiedy głosiłem ewangelię. Wiedzieliście, że Żydzi nienawidzili ewangelii, którą głosiłem. Ale wy ją usłyszeliście, uwierzyliście w nią, przyjęliście ją z radością, błogosławieństwem i zbawieniem. W niczym mnie nie skrzywdziliście, jak zrobili to Żydzi”. Rozdział 14, werset 19: „nadeszli z Antiochii i z Ikonium Żydzi i namówiwszy tłum, ukamienowali Pawła i wywlekli go za miasto, sądząc, że umarł”. Byli tak wściekli, że próbowali go zabić. „Jeśli mieliście jakiś problem, dlaczego wtedy tego nie poruszyliście? W niczym mnie nie skrzywdziliście. Prosiliście o więcej nauczania, prosiliście o więcej prawdy ewangelii. Kiedy zachowywałem się jak poganin, a Żydzi nazywali mnie bluźniercą, nie dokuczaliście mi, nie sprawialiście mi żadnych kłopotów. Dlaczego teraz? Dlaczego teraz?”. To ból serca dla Pawła. „Dlaczego robicie to teraz? Nie robiliście tego w czasie otwartego konfliktu z Żydami. Dlaczego robicie to teraz?”. To jest bolesne. Podobnie, kiedy Jezus w Ewangelii Mateusza 23:37, mówi do Żydów: „Jeruzalem, Jeruzalem, ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje, a nie chcieliście!”. Albo Bóg w 11 rozdziale Księgi Ozeasza, kiedy mówi: „Próbowałem was zdobyć. Troszczyłem się o was. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Ale wy nie byliście mi wierni”. Albo Efezjan 4:30, gdzie czytamy, że nie tylko Bóg się smuci i Jezus się smuci, ale nawet Duch Święty jest zasmucony. Nic więc dziwnego, że pastor może ubolewać z powodu ludzi, którzy kiedyś go przyjęli, a teraz w jakiś sposób atakują tego samego człowieka, którego kiedyś uznawali. Dlatego ogólnym stwierdzeniem przypomniał im, że wtedy go przyjęli. W bardzo wrogim otoczeniu, kiedy Żydzi przedstawiali swoje racje, nie sprzeciwili mu się, nie zrobili mu niczego złego. W rzeczywistości, spójrzmy na werset 13: „Wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię”. Nie sądzę, że Galacja, region Galacji, był w planie pierwszej podróży misyjnej. Myślę, że Paweł był tam, dlatego że był chory, to właśnie powiedział. Właśnie o to chodzi. „Z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię”. „Gdybym nie był chory, nie usłyszelibyście ewangelii”. W jakiś sposób, dzięki Bożej opatrzności, Paweł na coś zachorował. Pierwotnie nie planował zostać w Galacji, a może nie planował tam nawet dotrzeć. Nie wiemy, dlaczego się tam wybrał. Jest położona nieco wyżej niż niektóre niziny Pamfilii. Niektórzy podejrzewają, że na nizinach mogła panować epidemia komarów i malarii, dlatego udał się tam, żeby zaznać trochę ulgi. Nie możemy być pewni. Ale był chory. Czy mogła to być malaria? Mogło tak być, bo malaria to swego rodzaju nawracająca choroba, której objawy pojawiają się i znikają, a on byłby w stanie nadal posługiwać, nadal głosić i nadal nauczać w przypływach siły, a potem zwolnić w czasach słabości, kiedy walczył z chorobą. A trochę wiemy o malarii. Może zaatakować nerw wzrokowy, a atak nerwu wzrokowego może doprowadzić głównie do daltonizmu, atrofii, a ostatecznie nawet do ślepoty. Więc może była to malaria, którą w jakiś sposób się zaraził. Nie możemy być w tej kwestii dogmatyczni. Ale to wystarczyło, aby zatrzymać go na jednym obszarze tak, że nie mógł pójść nigdzie indziej. Ale wciąż miał wystarczającą moc lub siłę, żeby móc pełnić służbę, którą wykonywał, kiedy tam był. Nie było to całkowicie wyniszczające, ale można powiedzieć, że trzymało go z dala od trasy. „Byłem tam Byłem chory, tak chory, że nie mogłem odejść. Tak chory, że byliście czymś w rodzaju wyjścia awaryjnego. To jedyny powód, dla którego tam byłem. Ale Bóg miał lepszy plan”. Spójrzmy teraz na werset 14: „I chociaż stan mój cielesny wystawił was na próbę”. Co on przez to rozumie? Dlaczego była to dla nich próba? Dosłownie mówi: „Moja choroba była dla was próbą. Moja choroba była dla was próbą”. Dlaczego tak było? Bo nie był w stanie wykonywać wszystkich rzeczy, które chcieli, żeby robił. Bo trzymało go to z dala od nich przez większość czasu, kiedy miał przeszywające, dręczące bóle głowy i cierpiał. Ale chodziło o coś więcej. To było nie tyle fizyczne, co teologiczne, ponieważ w starożytnym świecie, jeśli ktoś twierdził, że jest Bożym prorokiem, a szczególnie jeśli ktoś twierdził, że reprezentuje Syna Bożego, Pana Jezusa Chrystusa, a miał przewlekłe problemy fizyczne, byłoby to z pewnością pretekstem do tego, żeby go zdyskredytować. „To jednak nie wzgardziliście mną – co oznacza uznanie za nic – ani nie plunęliście na mnie – co dosłownie oznacza wyplucie. „Nie myśleliście, że jestem nikim, nie wypluliście mnie, mimo tego że miałem tę chorobę, która była dla was próbą lub pokusą”. Dlaczego było to pokusą? Po pierwsze, Żydzi wierzyli, że jeśli byłeś chory, to był to Boży sąd. Spójrzcie na Księgę Hioba, gdzie ta teologia wyrażona jest przez przyjaciół Hioba – Elifaza, Bildada i Sofara – rozdział 4, rozdział 8, rozdział 11. Przyszli do Hioba i powiedzieli: „Hiobie, masz wszystkie te problemy, bo w twoim życiu jest grzech. Zostałeś osądzony, Bóg cię karze. Taka jest nasza teologia”. To była długoletnia żydowska teologia, teologia kłopotów. „Masz to, bo jesteś grzeszny, a Bóg cię karze”. Powiecie: „Tak, ale to są poganie”. Tak, ale fascynujące jest dla mnie to, że poganie mieli taką samą teologię. W 28 rozdziale Dziejów Apostolskich, po dotarciu Pawła na brzeg, gdy uciekł z rozbitego statku ze wszystkimi ludźmi, którzy bezpiecznie dotarli do brzegu, znalazł się na wybrzeżu niesamowitego miejsca zwanego Maltą. Jeśli masz okazję tam pojechać, to z niej skorzystaj. Znaleźli się na wyspie Malta. „Tubylcy zaś okazali nam niezwykłą życzliwość. Rozpaliwszy bowiem ognisko, zajęli się nami wszystkimi, bo deszcz zaczął padać i było zimno”. Byli to przemoczeni ludzie, którym udało się dotrzeć na brzeg, podczas gdy ich statek został całkowicie zniszczony. Było ich ponad dwustu, a tubylcy rozpalili ognisko. Spójrzmy na werset 3: „A gdy Paweł zgarnął kupę chrustu – pomagając rozpalić ogień – i nakładał ją na ogień, żmija – jadowity wąż – wypełzła od gorąca – był w lesie – i uczepiła się jego ręki”. Z jego ręki zwisał jadowity wąż. To było na Malcie. Na terenie pogan. „Gdy zaś tubylcy – werset 4 – „ujrzeli zwisającego gada u jego ręki, mówili między sobą: Człowiek ten jest zapewne mordercą, bo chociaż wyszedł cało z morza, sprawiedliwość boska żyć mu nie pozwoliła”. To ta sama teologia, co u przyjaciół Hioba. Możesz uznać, że ktoś jest pod Bożym sądem, bo ma kłopoty, bo cierpi. Nie tylko Żydzi dyskredytowali kogoś, kto mówił, że reprezentuje Boga, z powodu choroby fizycznej lub niedomagania. Poganie mieli taką samą teologię. Ale nawet wtedy – wróćmy do Galacjan – nawet wtedy Paweł mówi: „choć ta choroba wystawiła was na próbę wzgardzenia, znienawidzenia, wyplucia mnie, czy uznania za nic, bo wasza teologia mówiła wam, że to znak, że jestem pod Bożym sądem, nie zrobiliście tego. Wręcz przeciwnie. Przyjęliście mnie jak anioła Bożego, jak samego Chrystusa Jezusa”. Naprawdę niesamowite, niesamowite stwierdzenie. A to pokazuje działanie Ducha Bożego w ich sercach. „Przyjęliście mnie. Nie ulegliście jakiejś pokusie osądzania posłańca i osądzania przesłania przez mój wygląd zewnętrzny, przez moją fizyczną chorobę. Przyjęliście mnie tak, jakbym był aniołem od Boga lub samym Chrystusem Jezusem. Pamiętacie te czasy?”. Werset 15: „Cóż się tedy stało z tą waszą szczęśliwością? Co się stało? Co się stało? Jak do tego doszło? Byliście ze mną tacy szczęśliwi. Radowaliście się, byliście pełni radości. Uczniów przybywało, kiedy głosiliście ewangelię. Doświadczyliście radości, niewysłowionej i pełnej chwały. Doświadczyliście – jak mówił wcześniej w rozdziale 3 – dzieła Ducha Świętego. Mieliście do mnie pełne zaufanie, że pomimo moich poważnych ludzkich niedoskonałości, przyjęliście mnie tak, jakbym był samym Jezusem Chrystusem. Gdzie więc jest to poczucie błogosławieństwa, które mieliście?”. Błogosławieństwem może być szczęście lub satysfakcja. „Gdzie podziało się poczucie satysfakcji? Jak mogliście się zmienić?”. Zwykle bycie w służbie z ludźmi jest w pewnych momentach bolesne, bo ludzie, w których być może inwestujesz najwięcej i widzisz tę radosną reakcję na prawdę Chrystusa, gdzieś po drodze tracą tę satysfakcję i zaczynają odwracać się od tego, którego kiedyś kochali. To głęboki smutek, to część służby, że ci, którzy cię kochali i podnosili na duchu, doceniali cię i szukali twojej obecności, z jakiegoś dziwnego powodu odwracają się od ciebie i stają się wrogami. Jest to niepokojące dla Pawła i dlatego powiedział w wersecie 11: „Boję się, że może nadaremnie mozoliłem się nad wami. Czy to wszystko poszło na marne? To nie jest łatwa praca, to nie jest łatwe. Ale czy pamiętacie, jak bardzo byliście mi oddani na początku?”. Werset 15: „Albowiem daję wam świadectwo, że gdyby to było możliwe, wyłupilibyście sobie oczy i mnie je oddali”. Przeszczepy nie były wtedy możliwe: „Ale gdyby były, oddalibyście mi swoje oczy”. Wow! Księga Powtórzonego Prawa 32:10 mówi o strzeżeniu kogoś i chce zobrazować, jak ważne jest, aby kogoś strzec, mówiąc o strzeżeniu kogoś, jakby był źrenicą twojego oka. Z wszystkich członków naszego ciała, oko jest najcenniejsze. „Wyłupilibyście sobie oczy. Oddalibyście mi je na przeszczep”. Gdyby to rzeczywiście była choroba fizyczna, gdyby faktycznie to malaria zaatakowała jego oczy. Być może coś zaatakowało jego oczy, jakaś infekcja, która byłaby wszędzie w starożytnym świecie. „Dosłownie oddalibyście mi swoje oko”. Bardzo, bardzo sensowne jest założenie, że miał problemy ze wzrokiem. Spójrzcie na rozdział 6, werset 11, pod koniec księgi: „Patrzcie, jak wielkimi literami własnoręcznie do was napisałem”. Dlaczego pisze wielkimi literami? Prawdopodobnie dlatego, że tylko takie może zobaczyć. Dlaczego on w ogóle pisze? Bo w innych listach miał sekretarza. I na końcu tych listów, np. na końcu 1 Listu do Koryntian, na końcu Listu do Kolosan, na końcu 2 Listu do Tesaloniczan, mówi: „Podpisałem się własną ręką”. Zawsze dopisywał kilka ostatnich słów własną ręką, żeby wszyscy wiedzieli, że to nie fałszerstwo. Ale w tym konkretnym liście, jego pierwszym, on mówi w rozdziale 6, wersecie 11: „Ja go napisałem”. Najwyraźniej nie miał wtedy sekretarza ani skryby i zaczął pisać własnoręcznie. Napisał wielkimi literami, które pozwalały mu zobaczyć, co wychodziło przez niego z natchnienia Ducha Świętego. „Kochaliście mnie tak mocno, że oddalibyście własne oczy, żeby naprawić mój wzrok. Czy – werset 16 – stałem się nieprzyjacielem waszym dlatego, że wam prawdę mówię? Jak to jest możliwe?”. Jego jedyną konkluzją jest: „Nie chcecie już prawdy”. „A to z powodu prawdy mnie kochaliście. Nie z powodu mojej osobowości. Nie z powodu mojego wyglądu, bo ten był nędzny. Kochaliście mnie za prawdę, którą wam dałem i byłem wam tak drogi, że oddalibyście mi swoje własne oczy, żeby podtrzymać mnie w głoszeniu tej prawdy. A teraz, nagle, przez mówienie wam prawdy, stałem się waszym wrogiem? Teraz wierzycie judaizantom i uważacie mnie za kłamcę?”. A potem dochodzimy do wersetu 17, do trzeciej części, która jest ostrzeżeniem, jego ostrzeżenie dla nich. Najpierw było wezwanie Pawła. Druga była jego pamięć. Jego ostrzeżenie dla nich. „Gorliwie o was zabiegają, ale nie w dobrych zamiarach, bo chcą was odłączyć, abyście wy o nich zabiegali”. Powinniście znać ten werset. Ten werset dotyczy wszystkich fałszywych religii i wszystkich fałszywych nauczycieli. To jest definiujący werset. „Gorliwie o was zabiegają”. To odnosi się do judaizantów nauczających swoich Mojżeszowych kłamstw. „Zabiegają o was, robią wokół was zamieszanie, żeby was zdobyć, faworyzują was”. „Gorliwie zabiegają” oznacza głęboką troskę. Ci fałszywi nauczyciele agresywnie ruszyli za Galacjanami. Tak właśnie jest z fałszywą religią, to religia zabiegająca. Są agresywni. Fałszywa religia rozprzestrzenia się dziś po całym świecie jak pożar. Drugi List do Koryntian 11 mówi, że Szatan przybiera postać anioła światłości, podobnie jak jego wysłannicy i ambasadorzy. „I idą wszędzie – jak ujął to Jezus w Ewangelii Mateusza 23 – czyniąc ich podwójnymi synami piekła”. Są już synami piekła. A teraz, kiedy wchodzisz w tę fałszywą religię, jesteś podwójnym synem piekła. „Gorliwie o was zabiegają, ale nie w dobrych zamiarach”. Niehonorowo, nieuczciwie, nie w żadnym dobrym zamiarze, jak wszystkie fałszywe kulty, fałszywi nauczyciele, fałszywe religie. „Wszystko, co chcą zrobić, to was odłączyć, żebyście wy o nich zabiegali”. Dlaczego chcą, żebyście to wy o nich zabiegali? Bo reprezentują królestwo Szatana i robią to dla pieniędzy. Robią to, co robią dla pieniędzy. Według Pisma Świętego robią tak wszyscy fałszywi nauczyciele. „Chcą was odłączyć. Dosłownie, chcą was pozbawić korzyści, które płyną z prawdziwego zbawienia, z chodzenia z Chrystusem i życia w mocy Chrystusa. Chcą was pozbawić wolności w Chrystusie. Chcą zablokować drzwi, chcą ustawić barierę, a potem chcą, żebyście się odwrócili i zabiegali o nich”. Jeszcze raz rozdział 6. Werset 12 mówi: „Ci wszyscy, którzy chcą się podobać od strony cielesnej, zmuszają was do obrzezania, byle tylko nie cierpieć prześladowania dla krzyża Chrystusowego”. Powiemy o tym więcej. „Chcą się podobać cieleśnie, żeby zmusić was do obrzezania. Oni o was zabiegają”. Serce Pawła jest tym naprawdę zasmucone. Jest naprawdę złamane, bo widzi, co zawsze robią fałszywi nauczyciele. 2 Piotra 2:1: „Byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona. Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści”. Są wyzyskiwaczami. Samo zabieganie nie jest jednak złe. Spójrzmy na werset 18: „A dobra to rzecz zawsze zabiegać gorliwie o dobrą sprawę, a nie tylko wtedy, gdy jestem pośród was obecny”. Jest w tym trochę sarkazmu. Fałszywi nauczyciele chcieli pieniędzy. Chcieli konwertytów do potwierdzenia siebie i swojego fałszywego nauczania, chcieli uczynić ich podwójnymi synami piekła. Chcieli pieniędzy. Myślę, że Paweł nawiązuje do tego instynktownie, kiedy mówi: „A dobra to rzecz zawsze zabiegać gorliwie o dobrą sprawę. To słuszne dla tych z nas, którzy głoszą prawdę, żeby iść za wami i zabiegać o was, a nie tylko wtedy, gdy jestem z wami obecny”. Fałszywi nauczyciele zabiegali, kiedy byli obecni, bo chcieli położyć swoje ręce na bogactwie, na pieniądzach, na majątku. Paweł mówi: „Kiedy mnie tam nie ma i nie mogę niczego od was uzyskać, kiedy nie jestem obecny, nadal dobrze jest, kiedy zabiegam o was w chwalebny sposób”. Paweł szukał Galacjan nie dla samego siebie, ale po to, by umocnić ich w Chrystusie. Robił to, dopóki tam był i robił to dalej, kiedy odszedł. Pomimo tego, że zakradł się wróg, a alienacja uczuć zaczęła prawie łamać serce Pawła, pomimo tej sytuacji, on wciąż zabiegał o nich dla Chrystusa, a nie dla siebie. I ostatnia kwestia. Rozmawialiśmy o wezwaniu, pamięci i ostrzeżeniu. Kończy się jego pragnieniem wobec nich. Werset 19: „Dzieci moje, znowu w boleści was rodzę, dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was”. To jego pragnienie wobec nich. To samo w sobie jest tak doktrynalnie potężną prawdą, że zachowamy ją na następny raz. To klucz do zrozumienia uświęcenia. „Chcę waszego uświęcenia. Nie chcę, żebyście uwierzyli w Chrystusa, zostali zbawieni, a następnie błądzili w nieuświęcającej fałszywej doktrynie, nawet jako prawdziwi wierzący. Chcę Chrystusa nie tylko w was, ale ukształtowanego w was”. Potężna myśl. Ojcze, jesteśmy tak wdzięczni za kolejne święto Boskiej prawdy, którą otrzymujemy z Twojego drogocennego Słowa. Tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku, ucztujemy prawdą. Dziękujemy, że otworzyłeś przed nami serce Pawła i pozwoliłeś nam usłyszeć bolesne wołanie jego serca o wierność prawdzie ewangelii. Modlę się za każdego, kto choć przez chwilę myśli, że może uciec od piekła, gniewu Bożego, Boskiego sądu, przez jakiś uczynek, jakieś moralne zachowanie, jakąś religijną ceremonię, jakiś rytuał, jakiś obrządek – obrzezanie, chrzest – chodzenie do kościoła, jakąś specjalną ceremonię, nawet moralną dobroć. Żadne z nich, żadne z nich, nie może zbawić, a każdy, kto mówi, że może, jest kłamcą. A ci z nas, którzy są wierzący, którzy zostali przyprowadzeni do Chrystusa tylko przez wiarę, mogą nigdy nie wracać do legalizmu, ale żyć w pełni wolności, która jest nasza w Chrystusie. I jest to dla Jego chwały. Amen.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.