Twoja odpowiedzialność wobec kościoła, część 5

Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej

Transkrypcja wideo

Nie jest łatwo spojrzeć na krajobraz kościoła w naszych czasach i zrozumieć, czym jest kościół. Różnego rodzaju miejsca i organizacje używają tej nazwy. Patrząc na to wszystko, nie jest jasne, czym dokładnie powinien być zwykły, normalny, standardowy, biblijny kościół. Dlatego pomyślałem, że najlepiej będzie wrócić do samego początku. To prowadzi nas do Mateusza 16, gdzie nasz Pan przedstawia kościół w wersecie 18: „Zbuduję Kościół mój”. „Zbuduję Kościół mój”.

To coś nowego. Tego wcześniej nie było. Tak, Bóg dokonywał odkupienia w całej historii ludzkości i wszyscy oni będą z nami w niebie, ale kościół jest czymś nowym i Jezus powiedział, że zostanie zbudowany. Zaczęło się to właściwie w Dzień Pięćdziesiątnicy, w 2 rozdziale Dziejów Apostolskich. Jest to więc obietnica: „Zbuduję Kościół mój”.

Co takiego zawarł w instrukcji i informacji o swoim Kościele, co pomaga nam to zrozumieć? Wszystko mamy tutaj. Jest to bardzo ważny fragment, bardzo fundamentalny fragment dla zrozumienia charakteru i cech prawdziwego kościoła. Przeczytam go od wersetu 13 do końca rozdziału. Zrobię to szybko. Możecie śledzić go ze mną.

„A gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał uczniów swoich, mówiąc: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni rzekli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. On im mówi: A wy za kogo mnie uważacie? A odpowiadając Szymon Piotr rzekł: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go. I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie. Wtedy przykazał uczniom swoim, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie.

Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi, i wtedy odda każdemu według uczynków jego. Zaprawdę powiadam wam, że są wśród stojących tutaj tacy, którzy nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w Królestwie swoim”.

Jest to potężny i przełomowy fragment Pisma Świętego. Przejdźmy do sedna, którym jest Jego stwierdzenie: „Zbuduję Kościół mój”. „Zbuduję Kościół mój”. To jest wielki cel stworzenia i historii ludzkości. W Starym Testamencie było nim zgromadzenie odkupionego ludu. W Nowym Testamencie i dalej, aż do Jego powrotu, jest nim Kościół. To Kościół. Historia ludzkości jest historią Pana, który gromadzi swój odkupiony lud. A w tej erze, od przyjścia Chrystusa do Jego powrotu, On gromadzi swój Kościół do nieba. Celem historii jest Kościół, zebranie ludu dla Niego samego.

W 1 rozdziale Listu do Efezjan widzimy powód. Efezjan 1:6-14 powtarza trzy razy, że jest to dla uwielbienia Jego chwały. Dla uwielbienia Jego chwały. Dla uwielbienia chwalebnej łaski swojej. Innymi słowy, celem historii jest zgromadzenie odkupionych w niebie, by na zawsze mogli chwalić i uwielbiać Boga. Jedynym powodem, dla którego Bóg stworzył wszechświat, ziemię i ludzkość, jest zebranie odkupionego ludu do wiecznej chwały, żeby wielbił Go na wieki. Z tego powodu trwa historia ludzkości. I w tej erze, pomiędzy przyjściem Chrystusa, przyjściem Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, a pochwyceniem Kościoła, historycznym celem Chrystusa jest zbudowanie swojego Kościoła. Jest to potężny plan, potężny cel, którego nie da się udaremnić. Nawet bramy hadesu go nie powstrzymają, czyli nawet sama śmierć. Bramy hadesu to po prostu brama, którą ludzie dostają się do krainy umarłych. To eufemizm na śmierć. Śmierć, broń w rękach szatana, nie może powstrzymać budowy kościoła.

Powtórzę to raz jeszcze: historia nie ma innego celu niż zgromadzenie Bożych wybranych i odkupionych ludzi w wiecznym niebie, aby chwalić Go na wieki. Jeszcze raz, właśnie dlatego stworzył wszechświat, świat i ludzkość. A teraz On buduje swój Kościół i doprowadzi to do końca. Nie może temu zapobiec nawet wszelki opór samego piekła. W Łukasza 12:32 nasz Pan powiedział: „Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo”. „Nie bójcie się, On da wam Królestwo”.

Więc ci z nas, którzy są odkupieni, ci z nas, którzy są wierzący, ci z nas, którzy tworzą prawdziwy Kościół, są właśnie powodem istnienia wszechświata. Kiedy cofniemy się w historii i wyróżnimy wielkie cywilizacje, wielkie imperia: Egipt, Babilon, Imperium Medo-Perskie, Wielkie Imperium Greckie, Imperium Rzymskie, Anglia, gdy na ogromną skalę była imperium obejmującym cały glob w swojej kolonizacji, Europa w wielu swoich formach, Rosja, Chiny, Stany Zjednoczone – to nie są prawdziwe, wielkie imperia w historii ludzkości. Żadne z nich nie jest. Wielkim, trwałym imperium jest Kościół. Kościół trwa na wieki. Kościół trwa na wieki. Te imperia przychodziły i odchodziły. Imperia nadal będą przychodzić i odchodzić. A Kościół pozostaje i będzie budowany aż do ukończenia, po czym zostanie zgromadzony w wiecznej chwale.

Kiedy myślimy o wpływowych ludziach w historii, można cofnąć się i pomyśleć o faraonach, cesarzach, królach, premierach, prezydentach, o kimkolwiek aż do współczesności. Oni nie są prawdziwymi twórcami historii. Wszyscy władcy świata i wszyscy przywódcy razem wzięci nie są wielkimi decydentami ludzkiego przeznaczenia. Są tylko tymczasowi, przychodzą i odchodzą. Żyją i umierają, a ich wpływ żyje i umiera razem z nimi. Nie są architektami przeznaczenia, nie są siłami historii. Jedynym wielkim imperium jest Kościół, a jedyną wielką siłą jest Pan Jezus Chrystus. On buduje swój Kościół. Historia należy do Niego. On jest Panem historii, który gromadzi swój odkupiony lud, żeby uwielbiał Go przez całą wieczność. My jesteśmy tym Kościołem.

Kościół jest ciałem duchowym. Jest to duchowy byt złożony ze wszystkich wierzących, którzy uwierzyli w Boga dzięki dziełu Jezusa Chrystusa na krzyżu w całej historii ludzkości. Wszyscy oni zostaną zgromadzeni w niebie. Kościół jest jednym Kościołem, jednym ciałem, ale przejawia się w wielu zborach, w wielu miejscach. Lokalny zbór jest przejawem i manifestacją jedynego prawdziwego Kościoła.

Mówiliśmy więc o tym, czym jest Kościół. Czym jest zwykły Kościół? Ludziom tak trudno jest znaleźć to, co uważają za prawdziwy Kościół, zwykły Kościół. Przez zwykły mam na myśli biblijny Kościół, standardowy Kościół, który postępuje zgodnie z księgą tak, jak zaprojektował go Pan kościoła.

Jakie są cechy Kościoła budowanego przez Pana? Wiele z nich jest w tekście, który czytałem. Wiecie to już, jeśli byliście z nami. Są tu cechy, które identyfikują Kościół, więc powtórzmy tylko kilka z nich.

Po pierwsze, widzieliśmy, że nasz Pan dyskutował z uczniami na temat tego, kim był. „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” – mówił o sobie. A oni odpowiedzieli tak, jak mówili Żydzi: Jan Chrzciciel, Eliasz, Jeremiasz, jeden z proroków. „On im mówi: A wy za kogo mnie uważacie?” A Piotr odpowiedział w imieniu pozostałych: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”.

To pierwszy i podstawowy element prawdziwego Kościoła. Złożyli wyznanie o Chrystusie. Złożyli wielkie wyznanie: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”. Lub słowami z Ewangelii Jana 6: „Poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Boga”. Albo powszechne chrześcijańskie wyznanie: „Jezus jest Panem”. Prawdziwy Kościół opiera się na właściwym zrozumieniu osoby Jezusa Chrystusa. To chrystologia Kościoła jest jego fundamentem. Jest nim to, w co wierzymy o Chrystusie. Dlatego musimy powiedzieć, że jeśli masz błędny pogląd na Chrystusa, możesz nazywać siebie kościołem, ale nie jesteś kościołem i nie jesteś częścią Kościoła. Jeśli tak jak mormoni, Świadkowie Jehowy i wiele innych kultów, wierzysz, że Jezus jest stworzeniem, a nie wiecznym Bogiem, to nie masz kościoła, bo nie wierzysz w prawdziwego Chrystusa. Każde odstępstwo od biblijnej chrystologii jest herezją i nie jest kościołem, jest antykościołem, który należy do szatana.

Wielkie wyznanie: „Ty jesteś Chrystus, Mesjasz, Pomazaniec, Syn Boga żywego, Święty Boży. Jezus jest Panem”. To jest fundament Kościoła. 1 List Koryntian 3:11: „Fundamentu nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus”. To jest wielkie wyznanie prawdziwego Kościoła. I każdy lokalny przejaw prawdziwego Kościoła składa to wielkie wyznanie. Jest to skoncentrowane na Chrystusie zgromadzenie ludzi odkupionych.

Po drugie, Kościół wyróżnia się wielką komunikacją, co widzimy w wersecie 17. Piotr składa wyznanie, a Jezus mówi do niego: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. Kościół wie to, co wie, wierzy w to, w co wierzy, z powodu Bożego objawienia z nieba. Dla Piotra to objawienie przyszło we wcieleniu Jezusa, w człowieczeństwie Jezusa, Boga w ludzkim ciele. Dla Piotra objawieniem była prawda wcielona.

Dla nas objawieniem jest prawda zapisana w Piśmie. Jest to prawda spisana. Tak więc oni wiedzieli to, co wiedzieli, dzięki objawieniu Boga w Chrystusie. My wiemy to, co wiemy, dzięki objawieniu Boga w Chrystusie, które zostało spisane i wyjaśnione dla nas w Piśmie Świętym, zwłaszcza w Nowym Testamencie. Tak więc kościół oddany jest wywyższaniu Jezusa Chrystusa i autorytetowi Słowa Bożego, które zstąpiło z nieba, Pismu Świętemu.

Teraz, kiedy mamy Pismo Święte, w wersecie 19 słyszymy: „I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie”. Innymi słowy, kiedy mamy Boską prawdę z nieba w Słowie Bożym, mamy teraz klucze do otwarcia Królestwa. Niebo dosłownie zstępuje. To, co zostało ustalone w niebie, może być teraz zrealizowane na ziemi. Możemy otworzyć drzwi Królestwa. Jak to zrobić? Nie przez jakiś osobisty autorytet, ale przez to, że mamy w rękach słowo z nieba. A w Piśmie Świętym jest prawda, która otwiera drzwi do Królestwa niebieskiego i definiuje nam życie w Królestwie w każdym jego aspekcie.

Tak więc Kościół, prawdziwy Kościół, cechuje wielkie wyznanie tożsamości Jezusa Chrystusa. Wyróżnia go wielka komunikacja. Innymi słowy, jego życie jest określone objawieniem Bożym w Piśmie Świętym. Dlatego Paweł mówi, że Kościół jest filarem i podwaliną prawdy. Jeśli więc szukasz Kościoła, wchodzisz gdzieś i znajdujesz ludzi, którzy wywyższają Jezusa Chrystusa, uznają Go za Pana i Boga, słuchają Słowa Bożego i podporządkowują swoje życie zwiastowaniu i ogłaszaniu Słowa Bożego, to jest to Kościół. To jest Kościół.

Jest jeszcze trzecia rzecz w tym tekście wraz z wielkim wyznaniem i wielką komunikacją, a jest nią wielki kontrast w wersecie 20. To również jest kluczowe dla zrozumienia Kościoła. „Wtedy przykazał uczniom swoim, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem”. To wydaje się sprzeczne z intuicją, jak mówiłem już kilka tygodni temu.

Dlaczego On to zrobił? To nie jest wielkie posłannictwo, to wielkie ograniczenie. Chwilę później powie: „Idźcie na cały świat i głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu”. Dlaczego tutaj mówi: „Nie mówcie nikomu, że jestem Mesjaszem?” Odpowiedź: bo mieli zły pogląd na Mesjasza.

Żydzi uważali, że Mesjasz będzie militarnym, politycznym i społecznym przywódcą. Że będzie potężnym człowiekiem. Obali wszystkich ich wrogów. Wypełni wszystkie obietnice przymierzy z Abrahamem i Dawidem. Doprowadzi do rozkwitu i dominacji narodu izraelskiego na świecie. Zapewni im wszystkim bogactwo i pomyślność. Takiego dzieła mesjańskiego się spodziewali.

Mylili się. Ale to była ich motywacja, kiedy nakarmił ich w Jana 6. Od razu rzucili się na Niego w Jana 6:15, zaraz po tym, jak stworzył jedzenie dla tysięcy ludzi i próbowali na siłę uczynić Go królem, bo spełniał to, co zakładali, że będzie społeczną mocą, o której nigdy nawet nie marzyli. Tworzenie jedzenia wykracza poza to, co kiedykolwiek sobie wyobrażali. A Jezus ich uniknął, zniknął i odszedł sam. Nie zamierzał dać się zmusić do zostania takim królem, jakiego oni chcieli. Piłatowi powiedział: „Królestwo moje nie jest z tego świata”.

To właśnie wielki kontrast, który musisz zrozumieć o Kościele. Kościół nie ma żadnego związku ze światem. Nie ma żadnego związku z ludzkim systemem ani z żadnym rządem. To, co dzieje się w tym lub każdym innym kraju, nie ma nic wspólnego z rozwojem Kościoła. Nie jest związany z żadną władzą polityczną ani z żadną potęgą militarną czy jakimś dorobkiem edukacyjnym. Kościół nie ma żadnego związku ze światem. Dlatego Jezus powiedział: „gdyby moje Królestwo było z tego świata, walczylibyśmy”.

Ale nie walczymy. Kościół jest obcym Królestwem w sąsiedztwie królestwa świata. A królestwo świata należy do szatana. Żyjemy więc w takiej hybrydzie. Jesteśmy na świecie. Fizycznie, po ludzku. Jesteśmy stworzeniami tego świata. Musimy funkcjonować w światowej gospodarce. Jednocześnie jesteśmy obywatelami całkiem innego Królestwa. One nigdy się nie łączą. Nigdy się nie łączą.

Nasz Pan powiedział: „Nie mówcie nic, że jestem Mesjaszem, bo jeszcze im namieszacie. Zaczekajcie”. Na co mamy czekać? „Zaczekajcie do mojej śmierci”. Dlatego powiedział w następnym wersecie: „Zabiją mnie i zmartwychwstanę”.

Wtedy spotkał się z nimi i powiedział: „Idźcie na cały świat i głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Powiedzcie wszystkim. Powiedzcie im teraz, że Mesjasz, na którego czekają, nie przyszedł, żeby ustanowić społeczno-polityczno-militarną bazę w Izraelu, ale żeby umrzeć za grzeszników i zmartwychwstać, pokonując śmierć, grzech i sąd. Dopóki historia ewangelii nie była kompletna, nie mieli czego głosić, więc otrzymali takie ograniczenie: „Nie idźcie z częściowym przesłaniem”.

Powiedziałem wam wtedy, że nasze przesłanie nie jest polityczne, nasze przesłanie nie jest militarne. Nie podbijamy narodów, nie podbijamy ludzkich plemion. Nie tym zajmuje się Kościół. Nie interesuje nas świat. Nie jesteśmy tu dla realizowania celów polityki społecznej, choć chcemy kochać ludzi i odpowiadać na ich potrzeby. Jesteśmy tutaj, żeby głosić ewangelię. A gdziekolwiek widzisz kościół, który porzucił ewangelię i zwrócił się całkowicie ku sprawom społecznym, masz teraz fałszywy kościół, który jest częścią królestwa szatana.

Po czwarte, powiedzieliśmy, że Kościół cechuje wielkie zwycięstwo. Ale znów, nie walczymy i nie podbijamy narodów, choć w przeszłości w imię Jezusa Chrystusa działy się straszne rzeczy. Przerażające rzeczy. Był czas, kiedy kościół katolicki mordował prawdziwych wierzących i niewierzących. Był czas, kiedy protestanci szli na wojnę. Protestanci szli na wojnę.

John Owen, wielki purytanin, teologiczny umysł, ewangeliczny kaznodzieja, udał się z Anglikami do Irlandii, żeby zabijać katolików. My tego nie robimy. Nie prowadzimy wojny, bo podbój chrześcijańskiego Kościoła nie jest nad narodami, nie jest nad kulturą, nie jest nad grupami ludzi. Nasz triumf nie jest triumfem tradycyjnych wartości. Nasz triumf nie jest triumfem judeochrześcijańskiej etyki. Triumf i podbój, który świętujemy, to krzyż Jezusa Chrystusa, werset 21, gdzie został zabity, trzeciego dnia wskrzeszony i zwyciężył grzech. Zwyciężył grzech. To jest wielki triumf Kościoła. To jest wielkie zwycięstwo Kościoła.

Wszystko, co obejmuje krzyż – grzech, sprawiedliwość, sąd, łaska, miłosierdzie, współczucie, miłość, przebłaganie, zastępstwo, przypisanie, zmartwychwstanie, wywyższenie – wszystko to jest sercem i duszą wielkiego zwycięstwa Kościoła. Kościół nie angażuje się w podbijanie narodów, choć przy reformacji dał się w to wciągnąć. Stąd wziął się chrzest niemowląt. Katolicy zdecydowali chrzcić wszystkich w danym kraju, jak we Włoszech czy we Francji Wszyscy podlegali wtedy kościołowi i nie było żadnej różnicy. Nie było żadnego rozdziału między kościołem a państwem.

Protestanci przyszli z ewangelią, która jest indywidualna, a nie zbiorowa. Zbawienie w Chrystusie przychodzi do każdej duszy z osobna. Zaczęli się jednak obawiać, że potęga katolickich narodów ich przytłoczy, więc postanowili mieć narody protestanckie. Dlatego protestanci zaczęli chrzcić niemowlęta, bo wtedy automatycznie, jeśli jesteś ochrzczony jako dziecko, jesteś w kościele protestanckim. Próbowali zbudować naród w imię kościoła. To nie jest Kościół. To nie jest prawdziwy Kościół. Doprowadziło to do różnego rodzaju wojen, konfliktów i herezji. Prawdziwy Kościół rozumie, że istnieje jedno wielkie zwycięstwo, a jest nim zwycięstwo nad grzechem. A skorzystaniem z tego zwycięstwa jest przyjście do Chrystusa po zbawienie i wejście w zwycięstwo, które On odniósł nad grzechem i sądem dla wszystkich, którzy w Niego wierzą.

Ostatnim razem wspomnieliśmy również, że Kościół wyróżnia się wielkim konfliktem. Werset 22 naprawdę zaskakuje. Nasz Pan powiedział właśnie, że zamierza zbudować Kościół. Dopiero co powiedział: „Zbuduję Kościół mój”. I od razu wtrąca się szatan, który robi to, wykorzystując Piotra. „A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty” – możecie to sobie wyobrazić? Napominał Syna Bożego – „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Mam lepszy plan. Nie umrzesz. „A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie”. Ludzkie myśli zawsze idą w kierunku przeciwnym do Boga.

W Kościele jest wielki konflikt, konflikt z szatanem. Mówiłem wam ostatnio, że on wzbudza w Kościele przewrotnych ludzi, żeby zwodzili innych. Atakuje Kościół z zewnątrz. Paweł powiedział w 20 rozdziale Dziejów: „Wiem, że po moim odejściu z każdej strony przyjdą przewrotni ludzie i będą próbować zniweczyć moją pracę”. Odpisywał na listy Koryntianom i zastanawiał się, czy wszystko, co zrobił, będzie zaprzepaszczone przez fałszywych nauczycieli. Fałszywych nauczycieli jest wielu, a ostrzeżenia przed nimi rozciągają się przez cały Nowy Testament. Kościół zawsze toczy wielką bitwę z duchowymi, niegodziwymi siłami w okręgach niebieskich. Z szatanem i jego aniołami szerzącymi swoje kłamstwa przez fałszywych nauczycieli. Kościół jest więc znany z wielkiego konfliktu.

Można by powiedzieć: kiedy znajdziesz prawdziwy Kościół, który rozumie ten konflikt, zobaczysz Kościół, który walczy o prawdę. Jeśli będziesz w kościele, w którym wszystko wydaje się ciepłe i milutkie, nie jest to pewnie Kościół w prawdziwym i czystym sensie. Jeśli będziesz w kościele i zdasz sobie sprawę, że ten kościół walczy z błędami i walczy o prawdę, wtedy znalazłeś Kościół.

Numer sześć na mojej liście: Kościół cechuje się wielką sprzecznością. To pewien paradoks. Dzisiejsze kościoły czy typowe zwiastowanie, które można usłyszeć w telewizji, oferują w imię Jezusa zdrowie, bogactwo i dobrobyt. To stało się wręcz masowe. Propagują to największe liczebnie w naszym kraju tak zwane kościoły. Oferują ludziom spełnienie ich marzeń, pragnień, tęsknot, nadziei i ambicji. Mówią ludziom: „Musicie stwierdzić, czego chcecie, musicie zwizualizować to, czego chcecie, a potem musicie słowami powołać to do istnienia. I macie moc, żeby to stworzyć, bo jesteście małymi bogami”. To poniżanie Boga i robienie z Niego sługi cielesnych pragnień. Jest to charakterystyczne. Kościoły są pełne ludzi, którzy myślą, że chodzenie tam sprawi, że Bóg da im wszystko, czego chcą. Że spełni wszystkie ich pragnienia.

Ale posłuchajcie, co czytamy w wersecie 24. Wyjaśnijmy sobie coś na początku. „Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną” – chcecie mieć w tym udział? – „Niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną”. To całkowite przeciwieństwo. Chcesz przyjść do Chrystusa? Zaprzyj się siebie. Z czego mam zrezygnować? Zrezygnuj z samego siebie i z wszystkiego, czego sam pragniesz. Zaprzyj się siebie. Tu nie chodzi o samorealizację, to zupełne przeciwieństwo. To przeciwieństwo każdej spaczonej obietnicy, które tak zwane kościoły składają dziś ludziom. Nasz Pan wymaga całkowitego samozaparcia, przeciwieństwa tego, co oferują fałszywi kaznodzieje i fałszywe kościoły.

Jeden purytanin powiedział: „Naucz mnie przez paradoks, że droga w dół to drogą w górę, że być nisko, to być uniesionym wysoko, że złamane serce to uleczone serce, że skruszony duch to radosny duch, że żałująca dusza to zwycięska dusza, że nie mieć nic, to posiadać wszystko, że nieść krzyż, to nosić koronę, że dawać, to otrzymywać”. I dodał: „Daj mi znaleźć Twoje światło w mojej ciemności, Twoją radość w moim smutku, Twoją łaskę w moim grzechu, Twoje bogactwo w moim ubóstwie”. A na koniec powiedział: „Twoje życie w mojej śmierci”. Oto wielka sprzeczność. Wzywamy ludzi, żeby umierali dla samych siebie. Nie mówimy: „Przyłącz się do Kościoła, żebyś miał wszystko, czego chcesz”. Mówimy: „Przyłącz się do Kościoła, jeśli nie chcesz niczego poza odpuszczeniem grzechów i zbawieniem. Jesteś na samym dole”.

„Jeśli kto chce pójść za mną, są trzy warunki: trzeba zaprzeć się samego siebie”. Ten czasownik oznacza wyprzeć się, odmówić związku z czymś lub towarzystwa z kimś. Nie chodzi jedynie o odmówienie kontaktów ze złymi ludźmi. Przede wszystkim musisz odmówić związku ze sobą. Skończyłeś z tym, kim byłeś. To coś więcej niż: „Panie, wybaw mnie od złych ludzi”. To: „Panie, wybaw mnie ode mnie”. Zaparcie się siebie. Zaparcie się naturalnego, zdeprawowanego, bezsilnego, grzesznego, pożądliwego ciała, w którym nie mieszka nic dobrego, żadna dobra rzecz. To jakby powiedzieć: „Wyrzekam się siebie. Porzucam wszystkie moje pragnienia, moje marzenia, moje ambicje i moje wysiłki. Wszystko to są brudne szmaty”. To jest prawdziwe nawrócenie. Całkowite odrzucenie samego siebie.

Ta postawa nie jest chyba wyrażona jaśniej nigdzie indziej niż w błogosławieństwach w Ewangelii Mateusza 5. Przeczytam tylko kilka z nich. Mateusza 5:3: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”.

Jaką postawę tam widzisz? Jezus mówi: „To jest postawa tych, którzy do mnie przychodzą”. Są ubodzy w duchu, mają złamane serce, płaczą, są cisi i pokorni, nie mogą przypisać sobie żadnych zasług, a jedyną rzeczą, której łakną i pragną, jest sprawiedliwość. To ludzie, którzy są nasyceni. Ludzie, którzy otrzymują Królestwo.

Bycie ubogim w duchu jest podstawą wszelkiej cnoty i pierwszym krokiem do zbawienia poza usłyszeniem ewangelii. W zwrocie „ubogi w duchu” słowo „ubogi” oznacza skrajne ubóstwo. To słowo oznacza najcięższe ubóstwo, które czyni cię żebrakiem. Co to oznacza? Oznacza to ubogiego w duchu – nie ubogiego w pieniądze czy w dobytek. Ubogiego w duchu. Oznacza to, że wewnętrzny człowiek jest bankrutem. Jestem żebrakiem. To jest padlina, z której pochodzi miód. Ten termin wiąże się z całkowitym obrzydzeniem do własnego stanu serca.

Psalm 34:19 mówi: „Bliski jest Pan tym, których serce jest złamane, A wybawia utrapionych na duchu”. Psalm 51:17: „Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, Sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże”. Jak celnik bijący się w pierś w Ewangelii Łukasza 18: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”. To jest zapieranie się siebie. Przyjmujesz Chrystusa na Jego warunkach, nie na swoich. Nie stawiasz żadnych warunków, żadnych życzeń, żadnych pragnień. Nie można mieć Chrystusa i własnej przyjemności, Chrystusa i własnej chciwości, Chrystusa i własnej niemoralności. Przychodzisz jako bankrut. A potem, kiedy wzrastasz jako wierzący, w pewnym sensie wzrastasz w dół.

Wzrost w łasce jest wzrostem w dół. To kształtowanie coraz niższej i niższej oceny nas samych. To pogłębiająca się świadomość naszej kompletnej znikomości. To szczere uznanie, że nie jesteśmy godni najmniejszej z Bożych łask. A im dłużej chodzimy z Chrystusem, tym bardziej widzimy naszą niegodność. To droga w dół jest drogą w górę. To zejście w dół przed podniesieniem. Dlatego Kolosan 3 mówi: „Umartwiajcie uczynki swojego ciała”. Umarłeś z Chrystusem. Jesteś martwy. „Zewlecz z siebie stare ja”, mówi Efezjan 4.

Co to znaczy umrzeć dla siebie? Oto kilka myśli. Kiedy ktoś ci nie wybaczył, zlekceważył lub celowo pominął, a ty jesteś pokaleczony i zraniony zniewagą lub przeoczeniem, ale twoje serce jest szczęśliwe, że jesteś uznany godnym cierpień dla Chrystusa, to jest umieranie dla siebie. Kiedy o twoim dobru mówi się źle. Kiedy ktoś pokrzyżował twoje pragnienia, zlekceważył twoje rady, wyśmiał twoje opinie, a ty nie pozwalasz, by złość wzbierała w twoim sercu i nawet się nie bronisz, ale przyjmujesz to wszystko w cierpliwym, pełnym miłości milczeniu, to jest umieranie dla siebie. Kiedy z miłością i cierpliwością znosisz każde zakłócenie, każdą nieprawidłowość, każdą przykrość. Kiedy możesz zmierzyć się z rzeczami, które irytują i drażnią, ale znosisz je tak, jak znosił je Jezus, to jest umieranie dla siebie.

Kiedy jesteś zadowolony z każdego jedzenia, daru, ubrania, klimatu, towarzystwa, samotności czy przerwania czegoś wolą Bożą, to jest umieranie dla siebie. Kiedy nigdy nie dbasz o to, by wspomnieć o sobie w rozmowie czy zauważyć swoje dobre uczynki albo być łechtany pochwałami. Kiedy naprawdę potrafisz kochać być nieznanym, to umierasz dla siebie. Kiedy widzisz, że twojemu bratu się powodzi, jego potrzeby są zaspokojone i możesz szczerze cieszyć się z nim w duchu, nie zazdrościć i nigdy nie pytać Boga, dlaczego twoje potrzeby są o wiele większe, a jesteś w trudnej sytuacji, to jest umieranie dla siebie. Kiedy potrafisz przyjąć napomnienie i naganę od kogoś o niższej pozycji niż ty sam i możesz w pokorze poddać się zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie, bez cienia buntu czy urazy rosnących w twoim sercu, to umierasz dla siebie. Czy chcesz podążać za Chrystusem? Zaprzyj się siebie, umrzyj dla siebie.

Po drugie, bierz swój krzyż. Co to oznacza? Do czego służył krzyż? Był narzędziem tortur i egzekucji. Krzyż nie wskazuje na nic innego, jak tylko na śmierć. Twoja teściowa nie jest twoim krzyżem. Twój sąsiad nie jest twoim krzyżem. Twój nauczyciel nie jest twoim krzyżem. Tu chodzi o poważną rzecz. Chodzi o ukrzyżowanie. Chodzi o prześladowanie, wstyd i pohańbienie.

Jak wiemy, Mojżesz przyjął i uznał hańbę Chrystusa za większe bogactwo niż skarby Egiptu. To gotowość do bycia traktowanym jak twój mistrz. W Ewangelii Mateusza 10 nasz Pan powiedział: „Chyba nie myślicie, że będą traktować was inaczej niż traktowali Mnie? Jeśli nienawidzili Mnie, będą nienawidzić i was. Jeśli prześladowali Mnie, będą prześladować i was. Myślicie, że jesteście ode mnie lepsi? Nie. Sługa jest jak jego pan”.

Więc jeśli chcesz przyjść do Chrystusa, miej świadomość, że cena jest bardzo wysoka. Dlatego Jezus tak często powtarzał: „Policz koszty. Musisz nienawidzić siebie i, być może, ludzi wokół ciebie, których kochasz najbardziej. Musisz być gotowy całkiem się od nich odciąć”.

Chrystusowa miłość przeważa nad instynktem samozachowawczym. Krzyż jest symbolem cierpienia. To raczej mało prawdopodobne, że w tym kraju zwiążą cię i spalą na stosie. Ale w niektórych miejscach na świecie dzieją się takie, a nawet i gorsze rzeczy.

Dostałem maila o treści: „Wczoraj brat o imieniu Izaak został zamordowany w Kairze. Izaak pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Izaak wiernie głosił ewangelię. Poderżnięto mu gardło. Jego kuzyn, Iad, też wiernie głosi ewangelię i naucza prawdy. Jest przyjacielem i współpracownikiem. Iad” – ten kuzyn, który wciąż żyje – „jest prezenterem telewizji Through the Bible. W świecie arabskim jest znany w całym Egipcie. Naucza w telewizji, używając arabskiej wersji MacArthur Study Bible. Módlcie się za tę rodzinę. Niech Pan wykorzysta śmierć swojego sługi, żeby wzmocnić swoje imię oraz dzieło w Kairze i w całym Egipcie”.

Wierny kaznodzieja Słowa miał poderżnięte gardło, co oznaczało dla Niego natychmiastową chwałę. Czyż nie? Jeden autor hymnów powiedział: „Czy Jezus musi sam nieść krzyż, a cały świat będzie od tego wolny? Nie, dla każdego jest krzyż i dla mnie jest krzyż. Będę nosił uświęcony krzyż, aż śmierć uwolni mnie, a potem wrócę do domu założyć moją koronę, bo dla mnie jest korona”. Jeśli naprawdę chcesz przyjść do Chrystusa i szczerze się nawrócić, zadaj sobie pytanie, czy to, co On oferuje w wiecznym zbawieniu, jest dla ciebie cenniejsze niż twoje własne życie?

I po trzecie: „Naśladuj mnie”. To całkiem proste: „Naśladuj Mnie”. Albo dosłownie: „Niech naśladuje mnie stale”. Wejdziesz w życie ciągłego posłuszeństwa. „Jeżeli wytrwacie w słowie moim” – Jana 8 – „prawdziwie uczniami moimi będziecie”.

Jest to więc wielka sprzeczność. Chrześcijańskie przesłanie jest dobrą nowiną, ale dobra nowina zaczyna się od powiedzenia: „Musisz zaprzeć się samego siebie, być gotowym oddać swoje życie, jeśli Pan tego zażąda i wyruszyć na wąską ścieżkę życia w całkowitym posłuszeństwie Chrystusowi. Ty umierasz, a On żyje w tobie”.

A potem ostrzeżenie: „Bo kto by chciał życie swoje zachować”. Chcesz trzymać się tego, co masz? „Utraci je”. „A kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je”. Weźmy to zdanie: „A kto by utracił życie swoje”. To synonim przyjścia do Chrystusa. Będzie cię to kosztować ciebie samego. Będzie cię to kosztować twoje życie. Tracisz swoje życie. A tracąc je, oddając je Jezusowi, odnajdujesz je na zawsze. Zachowując je, tracisz je na zawsze. A potem nasz Pan powiedział: „cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?”. W zasadzie tak działa świat. Kto posiada najwięcej, powinien być najszczęśliwszy.

Załóżmy więc, że zdobyłeś cały świat, jest cały twój. Panujesz nad światem i spełniłeś wszystkie swoje naturalne, cielesne pragnienia, a utraciłeś swoją duszę. Czego użyjesz, żeby odkupić swoją duszę, kiedy staniesz przed Bogiem? Wszystkie twoje bogactwa są bezużyteczne. Co zrobisz, żeby odkupić swoją wieczną duszę? Strata duszy oznacza wieczne piekło. To strata życia, które tak rozpaczliwie chciałeś zyskać. I tak jak bogacz, który miał wszystko, umarł, poszedł do piekła i był dręczony ogniem, wszystko, co miałeś w tym kruchym życiu, odeszło na zawsze.

To poważne ostrzeżenie. Jeśli ochronisz swoje życie, zachowasz je takim, jak chcesz, stracisz je na zawsze. Jeśli jesteś gotów stracić je dla Chrystusa, znajdziesz je na zawsze. Osiągnięcia tego świata nie przyniosą ci nic dobrego. Nie będą mogły odkupić twojej wiecznej duszy i będziesz musiał się z tym zmierzyć. Werset 27: „Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi, i wtedy odda każdemu według uczynków jego”. To ostatni punkt na temat Kościoła.

Kościół cechuje się wielkim wyznaniem: Jezus jest Panem, Synem Boga żywego. Wielką komunikacją: podlega autorytetowi spisanego Słowa z niebios. Żyje jako wielki kontrast do światowych królestw. Raduje się z wielkiego zwycięstwa nad grzechem przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Jest zaangażowany w nieustanny konflikt z królestwem ciemności. Wzywa ludzi do wielkiej sprzeczności, że droga w górę jest drogą w dół, a drogą do życia jest śmierć. I, na koniec, jest znany z wielkiego wypełnienia. Kościół oczekuje na wielkie wypełnienie, którym jest przyjście naszego Pana, który przychodzi na sąd nad wszystkimi. Oddzieli wierzących od niewierzących. Wierzący wejdą do radości Pana, wiecznej błogości w niebie. Niewierzący będą wrzuceni w ogień wieczny. Cokolwiek posiadali w tym życiu, nie będzie to w stanie odkupić ich dusz skazanych na wieczne zatracenie.

To jest przesłanie Kościoła: zaparcie się siebie, noszenie krzyża, lojalne posłuszeństwo Chrystusowi. Ja po prostu nie słyszę kaznodziejów, którzy by to głosili. A potem nasz Pan powiedział do uczniów: „To może wydawać się odległe i możecie nie być pewni, czy to naprawdę się wydarzy, kiedy powiem wam, że przyjdę powtórnie w chwale. W chwale Ojca z aniołami. Więc dam wam zwiastun”. Werset 28: „Zaprawdę powiadam wam, że są wśród stojących tutaj tacy, którzy nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w Królestwie swoim”.

Chwileczkę, czy to oznacza, że niektórzy z nich dożyją aż do drugiego przyjścia? Nie, oni po prostu dożyli zwiastuna drugiego przyjścia. Mieli zobaczyć chwałę drugiego przyjścia. Kiedy to się stało? Rozdział 17, werset 1: „A po sześciu dniach bierze z sobą Jezus Piotra i Jakuba, i Jana, brata jego, i prowadzi ich na wysoką górę na osobność. I został przemieniony przed nimi, i zajaśniało oblicze jego jak słońce, a szaty jego stały się białe jak światło”. Kiedy patrzysz na obraz przyjścia Pana Jezusa Chrystusa z mowy na Górze Oliwnej w Ewangeliach i z Księgi Objawienia, cały wszechświat staje się czarny. On przychodzi jak płonące słońce i ubrany jest w biel. Jest to zapowiedź drugiego przyjścia.

Pojawili się tam nawet Mojżesz i Eliasz. On przemienił się przed nimi, dosłownie odsunął zasłonę Swojego ludzkiego ciała na bok, a rażąca chwała szekinah zabłysła. „Upadli na twarz swoją” – werset 6 – i zatrwożyli się bardzo”. Jest to zapowiedź drugiego przyjścia. Prawdziwy Kościół zawsze oczekuje błogosławionego objawienia naszego wielkiego Boga i Zbawiciela. Nie jest uwikłany w ten świat, tylko szuka nadchodzącego. Nie szuka kogoś, kto ich pochowa, tylko Tego, kto ich pochwyci.

Żyjemy w świetle powrotu naszego Pana Jezusa Chrystusa i ostrzegamy ludzi. Znając bojaźń Pańską, przekonujemy ludzi, bo kiedy On przyjdzie, przyjdzie, by sądzić. Osoba, która samolubnie trzyma się takiego życia, jakie jej się podoba, na zawsze będzie nędzarzem. Osoba, która oddaje swoje życie, porzuca je dla Chrystusa, na zawsze będzie księciem. To wybór, przed którym stoi każda osoba.

Podsumowując, jak rozpoznać prawdziwy Kościół? Architektura? Nie. Rytuał? Nie. Tradycja? Nie. Liturgia? Nie. Styl muzyczny? Nie. Dobre samopoczucie? Nie. Dobry parking? Jak rozpoznasz Kościół? Rozpoznasz Kościół, kiedy znajdziesz ludzi, którzy z pasją, publicznie i prywatnie wywyższają Chrystusa, Pismo Święte. Którzy rozumieją duchową naturę Królestwa zbawienia. Którzy głoszą krzyż i zmartwychwstanie. Którzy dążą do świętości i czystości w doktrynie i praktyce. Którzy zapierają się siebie, są pokorni i posłuszni Słowu Bożemu. Którzy żyją w oczekiwaniu tego, co ma nadejść zgodnie z obietnicą Pana w Jego cudownym powrocie. To właśnie cechuje Kościół. Nic dziwnego, że trudno go znaleźć.

Ojcze, ponownie dziękujemy Ci za nasze uwielbienie tego poranka. Dziękujemy za Twoje Słowo. Jego chwalebne prawdy są dla nas ucztą. Są dla nas radością, nadzieją, pokojem, obietnicą, siłą, mądrością, wiedzą, zrozumieniem – wszystkie prowadzą do uwielbienia. Panie, modlę się za tych, którzy są w tym kościele, ale nie są w Twoim Kościele. Panie, przyciągnij ich dziś do Chrystusa. Niech Twój Duch Święty sprawi, że zaprą się siebie, będą gotowi wziąć krzyż, znosić hańbę Chrystusa i naśladować Go. I wprowadź nas, Panie do swojej wiecznej obecności, wypełnij swój plan, żebyśmy mogli chwalić i uwielbiać Cię na wieki. Modlimy się w imieniu Chrystusa. Amen.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.