Link do materiału w serwisie YouTube: dodaj komentarz, prześlij dalej
Kazanie z Listu do Efezjan 5:18 wygłoszone 12 listopada 1978.
Transkrypcja wideo
Chciałbym dziś zwrócić waszą uwagę na rozdział 5. i werset 18. listu do Efezjan. W tym miejscu, w którym skończyliśmy poprzednim razem, przyjrzymy się życiu napełnionemu Duchem. Oczywiście każdy, kto jest chrześcijaninem od dłuższego czasu, doskonale wie, że jest to bardzo ważny tekst. Jest to bardzo znany tekst, który powinien być przedmiotem studiów każdego wierzącego, jeśli chce on naprawdę rozumieć, czego Bóg od nas wymaga. Jest to jeden z tych absolutnie kluczowych tekstów, locus crucis, jeśli można tak powiedzieć. Co więcej, nie ma ważniejszej dziedziny w pobożnym życiu niż ta właśnie sfera. Napełnienie Duchem Świętym ma decydujące znaczenie dla życia chrześcijańskiego według Bożych standardów.
Pamiętacie, że starałem się pokazać wam księgę Efezjan jako całość i kilka razy wspomniałem, że księgę Efezjan można traktować jak samochód o wysokich osiągach, a w rozdziałach 1, 2 i 3 mamy opis samochodu, w którym szczególną uwagę zwraca się na jego układ napędowy. Innymi słowy, Bóg mówi: „Jako chrześcijanin, oto, kim naprawdę jesteś”. I w pierwszych trzech rozdziałach podaje ten fenomenalny opis naszej pozycji w Chrystusie. Opisuje moc, którą posiadamy, moc zmartwychwstania, która jest dla nas dostępna, całe to ogromne dziedzictwo, którym Bóg nas obdarzył, i tak od rozdziału 1. do rozdziału 3. i wersetu 13. mamy ten wspaniały opis wierzącego, jakby był samochodem o dużej mocy i wysokich osiągach. Następnie w rozdziale 3. w wersetach od 14. do 21. apostoł Paweł opisuje coś, co lubię nazywać stacyjką. Na nic się nie zda silnik o dużej mocy, jeśli się go nie włączy. I tak w rozdziale 3, od wersetów 13. lub 14, jest mowa o stacyjce, czyli o tym, jak włącza się zasilanie, jak uruchamia się silnik.
Pamiętacie, jak mówiliśmy o tym, że Duch Święty wzmacnia nas mocą w wewnętrznym człowieku i że Chrystus zamieszkuje w naszym sercu, i wtedy zaczynamy rozumieć miłość Chrystusa i zostajemy napełnieni całą pełnią Boga, i wtedy też jesteśmy w stanie uczynić daleko więcej, niż to, o co prosimy, albo o czym myślimy. Innymi słowy, moc zaczyna działać, silnik zaczyna się poruszać, a kluczem do jego uruchomienia jest bycie zasilonym przez Ducha Bożego, przez Chrystusa i przez Boga Ojca. A potem, gdy dochodzimy do rozdziału 4, kiedy pojazd jest już opisany, a silnik pracuje, rozdział 4. mówi nam, jaką drogą mamy podążać. Nazywamy to godnym postępowaniem, a tekst mówi nam, że mamy iść drogą, która jest godna naszego powołania.
To jest fenomenalny pojazd, który mamy, i który będzie prowadzony w fenomenalny sposób na bardzo, bardzo wspaniałej drodze, z którą wiąże się wyjątkowość. Jesteśmy inni niż świat i to nie jest światowa autostrada. To wiąże się z pokorą, a nie z pychą świata. To wiąże się z jednością, a nie z niezgodą świata. Tu chodzi o miłość, o światłość, o mądrość. A pamiętacie, że mówiliśmy o tych rzeczach: o kroczeniu w jedności, w pokorze, w wyjątkowości, w miłości, w światłości i kroczeniu – ostatnio – w mądrości. Jest to więc droga, którą ma podążać ten pojazd.
Jednak na końcu księgi Efezjan autor opisuje też pewne przeszkody na tej drodze. Kiedy jedziemy tym pojazdem o dużej mocy, zasilanym i prowadzonym przez Boga drogą, którą Bóg chce, abyśmy jechali, napotykamy na przeszkody i dlatego w rozdziale 6, w wersecie 10. i następnych, autor wskazuje, że natrafimy na Szatana. Będziemy musieli stawić czoła duchowemu złu na wysokościach, władzom i zwierzchnościom oraz władcom ciemności. Aby sobie z tym poradzić, będziemy musieli mieć zbroję Bożą i – werset 18. rozdziału 6. – będziemy musieli się zawsze modlić.
Tak naprawdę widzimy tu cały proces, w którym Bóg uformował wierzącego jako pojazd o dużej mocy, potężny, o wysokich osiągach. Jest on uruchomiony, gdy zostaje wzmocniony mocą przez Ducha Świętego w wewnętrznym człowieku i zaczyna kroczyć drogą, którą Paweł nazywa życiem godnym, życiem w jedności, pokorze, inności, miłości, światłości i mądrości, aby w końcu, żyjąc w ten sposób, natrafić na pewne przeszkody i musieć przeciwstawić się Szatanowi, bronić się i walczyć z nim za pomocą zbroi Bożej i oręża modlitwy. Zapytacie: „A jak to się ma do tej metafory?”. Otóż ja nazywam to paliwem. Trzeba coś wlać do baku. A co się wlewa? Werset 18. mówi o tym: „Nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie” – co? – „pełni Ducha”. To jest paliwo dla wierzącego. Dzięki temu można jechać do przodu i nic nie pomoże jeśli nie ma paliwa, nawet jeżeli wszystko inne jest w porządku.
Pamiętam, że widziałem w jakimś czasopiśmie zdjęcie farmera-amisza, który wygrał w jakiś sposób samochód, a kiedy mu go dostarczono, podczepił swojego konia do zderzaka i tak dumnie jeździł. Jest wielu chrześcijan, którzy doczepiają konia cielesnego do stworzonego przez Boga pojazdu, który ma być napędzany paliwem Ducha Świętego, a następnie za pomocą konia cielesnego ciągają go dookoła. Posłuchajcie: Bożym zamysłem jest, abyście byli prowadzeni przez napełnienie Duchem Świętym, a nie przez bycie ciągniętym przez konia cielesności. To jest przesłanie, które ten werset chce przekazać.
Macie całą tę energię, moc i zasoby, a droga jest wytyczona, marsz jest wytyczony i aby to zrobić, powinniście być zasilani przez Ducha Bożego. I w tym fragmencie, od 5:18 do 6:9, Paweł opisuje, jak Duch napełnienia Bożego wpływa na was. Jak wpływa na wszystkie wasze relacje. Jak wpływa na waszą postawę. I na przykład w wersecie 19. mówi o tym, jak napełnienie Duchem wpływa na was: „Będziecie mówić w psalmach i hymnach, i pieśniach duchowych”. W wersecie 20: „Będziecie dziękować”. Jak to będzie oddziaływać na was w relacjach z innymi ludźmi: w wersecie 21, będziecie się podporządkowywać innym. Jak to wpłynie na was w waszym domu, na żony, mężów i – rozdział 6. – na dzieci. Jak to wpłynie na was w biurze lub w miejscu pracy. W wersecie 5. rozdziału 6. jest mowa o sługach i o panach. Innymi słowy, napełnienie Duchem Świętym będzie miało wpływ na każdą waszą relację, dotykając wszystkich innych w waszym domu i w waszej pracy. To jest paliwo, które sprawia, że funkcjonujecie.
Pamiętacie, że w ostatnią niedzielę rozmawialiśmy o mądrym postępowaniu – werset 15. Wróćmy do tego na chwilę. „Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, ale lecz jako mądrzy”. Oznacza to, że macie postępować mądrze, używając analitycznego, uważnego, krytycznego, dokładnego umysłu, patrząc na to, gdzie stąpacie. Macie kroczyć w mądrości – nie jak głupcy, ale jak mądrzy. A kroczenie w mądrości wiąże się z wykorzystaniem czasu, ponieważ dni są złe. I Paweł mówi: „Dlatego nie bądźcie nierozsądni” lub głupi, „ale rozumiejcie, jaka jest wola Pana”. A potem przechodzi od razu do wersetu 18: „Nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha”. Słuchajcie więc: ostatnim elementem mądrego postępowania jest postępowanie w stanie napełnienia Duchem. To jest ostatni element. Największym głupcem ze wszystkich jest ten, kto zaprzęga konia do samochodu. Jesteś największym głupcem ze wszystkich, jeśli próbujesz ciągnąć za sobą nowe stworzenie Boże koniem cielesności. To jest głupota. Mądrość mówi: „Mam ten ogromny zasób, mam tę wielką moc i pragnę, aby Duch Święty zasilił to energią, aby Duch Święty to napełnił”.
Trochę jest to tak, jakbyś posiadał samochód o największej mocy na świecie, był właścicielem firmy Standard Oil i nigdy w niej nie tankował. Tymczasem jesteś napędzany największą mocą na świecie. Mówiłem to już wiele razy: poza Trójcą Świętą chrześcijanin jest czymś najcenniejszym we wszechświecie. Nic nie może się z tobą równać. Otrzymałeś zasób mocy zmartwychwstania Boga. Masz to wszystko. Tak brzmią pierwsze trzy rozdziały Listu do Efezjan. Co więcej, posiadasz najwspanialsze źródło paliwa – posiadasz boskiego Ducha Świętego, który napełni cię mocą. I oto jesteś tu z samochodem o dużej mocy, jesteś właścicielem boskiej firmy Standard Oil Company i byłoby bez sensu, gdybyś nie wlał do niego paliwa, prawda? Właśnie o to chodzi. Życie chrześcijańskie wymaga, abyś był wypełniony lub dosłownie kontrolowany przez Ducha Świętego, i to właśnie tu musisz poddać się Duchowi. Będziemy o tym mówić w następnych tygodniach, ale zanim przejdziemy do sformułowania „bądźcie pełni Ducha”, musimy przejść przez to, które mówi, żeby nie upijać się winem. Jest to element kontrastu, który Paweł przedstawia. Dlatego dziś i w przyszłym tygodniu będziemy rozmawiać o tym, co oznacza ten pierwszy zwrot: „Nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość”.
Paweł przedstawia tu kontrast między pijaństwem, a byciem napełnionym Duchem. To jest prawdziwy kontrast i to bardzo wyraźny, który z pozoru wydaje się bardzo prosty, a jednak zawiera w sobie głębokie prawdy. Przyglądając się tej konkretnej części tekstu, od wersetów 18. do 20. lub 21, zauważamy trzy rzeczy. Kontrast w wersecie 18, przykazanie na końcu wersetu 18. – bądźcie napełnieni Duchem – oraz konsekwencje, wersety 19, 20, 21. Konsekwencje to śpiew, dziękczynienie i uległość, do czego jeszcze dojdziemy. A przykazanie brzmi: „bądźcie pełni Ducha” i do tego też jeszcze dojdziemy. Ale na dzisiejszy i następny poranek kontrast brzmi: “Nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość ale bądźcie pełni Ducha”.
Cała ta sprawa pijaństwa, picia wina i czegokolwiek innego jest dziś wielkim problemem. Toczy się dyskusja w kościele. Chrześcijanie o tym rozmawiają. Niektórzy chrześcijanie mówią: „Ja nie piję, więc i ty nie powinieneś pić, bo picie to grzech”. Ktoś powie: „Zaraz, picie to nie grzech, Jezus pił wino, ludzie pili wino w Biblii i pili wino w Starym Testamencie, a ja po prostu jestem biblijny i chcę być biblijnym chrześcijaninem”. A inni mówią: „Jedyny przypadek, kiedy nie powinieneś pić to wtedy, gdy to obraża słabszego brata, a jeśli to ty jesteś tym słabszym bratem, to i tak nie masz usprawiedliwienia, bo powinieneś już być silny do tego czasu”. Inni ludzie mówią: „Nie, nie powinniśmy pić, nie chcemy z tym mieć nic wspólnego. My nie pijemy, nie palimy, nie żujemy, nie chodzimy z dziewczynami, które tak robią” i tak dalej, jak mówi popularny wierszyk, „Tigli, tigli, jesteśmy chłopcami z wydziału religii”. Wiecie, jak to jest.
I tak więc mamy te wszystkie rozbieżne zdania od jednego końca spektrum aż po drugi, o tym, co jest dopuszczalne, a co nie. I to jest to, czym chcę się z Wami podzielić, co spróbuję wam przekazać dzisiaj i następnym razem – chociaż dzisiaj zamierzam tylko położyć pewne fundamenty. Dzisiaj będzie to trochę akademicki fundament, a następnym razem zajmę się tym, co nazywam chrześcijańską kartą win, ale to już będzie w przyszłą niedzielę. Mam nadzieję, że połączenie obu tych tematów będzie dla was pomocne. Zacznijmy jednak od wersetu 18. i zobaczmy, dokąd zmierzamy.
„I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość”. Bardzo oczywistym sposobem na to, by zachowywać się niemądrze, jest upijanie się. Jest to antyteza mądrości. Werset 15 mówi: „Nie bądź głupcem, bądź mądry”. Werset 17 mówi: „Nie bądźcie nierozsądni, ale rozumiejcie, jaka jest wola Pańska”, a werset 18 mówi: „Nie bądźcie pijani, bądźcie napełnieni Duchem”. Są to tak naprawdę różne sposoby powiedzenia tych samych rzeczy. Największym głupcem, najbardziej nierozsądną osobą jest ten, kto się upija. Z drugiej strony, najmądrzejszą osobą, która wypełnia wolę Bożą, jest ta, która jest napełniona Duchem Świętym, widzicie? Osoba napełniona Duchem Świętym wypełnia wolę Bożą i jest mądra, natomiast osoba pijana jest głupia i nierozsądna. Takie jest więc porównanie. Oczywiście Paweł wie, że świat jest pijany – i to jest prawda – i to znaczy po prostu, że świat jest pijany. Zawsze zadziwia mnie fakt, że kiedy reklamowany jest alkohol, zawsze widzi się wyróżniających się ludzi. Alkohol kojarzony jest z byciem kimś wyróżniającym się. Nigdy nie pokazuje się rozlazłego pijaka, leżącego w rynsztoku, który promuje alkohol. Alkoholizm to poważny problem. Jestem pewien, że to jest to, co Paweł ma na myśli.
Spójrzmy na to przede wszystkim z takiej perspektywy. Paweł mówi – „Nie upijajcie się winem, w którym jest rozwiązłość, ale bądźcie napełnieni Duchem”- być może w sensie ogólnym. Po prostu nie upijajcie się, ale bądźcie napełnieni Duchem. W tym sensie, że jeśli szukasz radości, szukasz ucieczki od swoich problemów, szukasz radości i pocieszenia, nie szukaj tego na dnie butelki, szukaj tego w Duchu Świętym. Niech Duch Święty będzie twoim źródłem. Wszyscy ludzie szukają radości, wszyscy szukają uniesień, nikt nie chce być ciągle nieszczęśliwy. Ludzie chcą być szczęśliwi – i nawiasem mówiąc, to jest w porządku. Bóg chce, abyś był szczęśliwy. Bóg nie jest kosmicznym wrogiem szczęścia. Nie mówi: „Ukarać wszystkich, którzy się mają dobrze”. Nie robi tego. Bóg nie ma jakiegoś wielkiego pragnienia, żeby uderzyć cię sądem z każdej strony. Bóg chce, abyś był szczęśliwy.
Kiedy Jezus przedstawił swoje pierwsze przesłanie w Ewangelii Mateusza 5, jak już mówiliśmy, zaczął od słów: „szczęśliwi” lub „błogosławieni”, szczęśliwi ci, szczęśliwi tamci. Jezus chce, abyśmy byli szczęśliwi. Kohelet, kaznodzieja patrzy na życie i mówi: „Jest czas śmiechu”. Stary Testament mówi: „Wesołe serce jest najlepszym lekarstwem”. Bóg chce, abyśmy poznali radość. Jezus powiedział: „Radość moją daję wam. Jan, 1 List Jana 1:4: „A to piszemy, aby radość nasza była pełna”. Paweł mówi: „Radujcie się zawsze i jeszcze raz powtarzam radujcie się”. A Pismo Święte w Psalmach mówi, że lud krzyczał z radości i że radość była pełna. Bóg chce, żebyśmy byli szczęśliwi i żebyśmy byli radośni, ale Bóg chce, żebyśmy znaleźli źródło radości we właściwym miejscu, a nie w niewłaściwym, nie w sztuczny sposób.
A w społeczeństwie dzieje się tak, że ludzie chcą być szczęśliwi, ale okoliczności, w jakich żyją, czynią ich nieszczęśliwymi, więc wpadają w stupor, w którym nie muszą stawiać czoła swoim okolicznościom. Pamiętam, jak powiedział mi pewien dzieciak, który był kompletnie przyćmiony narkotykami, a ja zapytałem: „Czy to przynosi ci odpowiedzi na twoje pytania?”, a on na to: „Nie, ale przynajmniej nie muszę ich zadawać. Nawet nie pamiętam, jakie one były”. I to jest właśnie ten rodzaj ucieczki, który świat nazywa radością. Jest to szukanie radości i szczęścia w sposób sztuczny. Ludzie pragną komfortu, ale ludzie mają problemy. I w ten sposób uciekają.
Widziałem coś kiedyś, a był to rodzaj alkoholu, chyba szkocka whisky, nazywała się Południowy Komfort. Słuchajcie, to nie jest komfort i zaprowadzi was dalej na południe, niż byście chcieli. I zawsze zadziwia mnie to, jak reklamują ten Południowy Komfort. Posłuchajcie, co mówi Paweł. Kto jest pocieszycielem? Kto to jest? Duch Święty. Duch Święty jest pocieszycielem, a Paweł mówi, że jeśli chcesz pocieszenia i radości, to szukaj ich tam, gdzie one naprawdę istnieją, a nie na dnie butelki, bo taka radość jest sztuczna, i nagle, gdy się skończy, wszystkie problemy pojawiają się na nowo. Dlatego Biblia mówi: „Wszelką swoją troskę zrzućcie na Niego, gdyż On troszczy się o was”.
Odurzanie się nigdy nie jest lekarstwem na troski życia. Jedyne, co robi, to dodaje kolejne zmartwienia i więcej problemów. Przy okazji chciałbym dodać, że alkoholizm nie jest chorobą, jest grzechem. W końcu jednak staje się elementem choroby, ze względu na swoje oddziaływanie na ciało. Ale alkoholizm i pijaństwo, według Biblii, jest grzechem. Jest przejawem deprawacji. Jest grzechem i jako grzech musi być wyznany i traktowany. Jeśli pragniesz w swoim życiu radości niewypowiedzianej i pełnej chwały, jeśli pragniesz ukojenia przewyższającego ukojenie, o jakim świat może tylko marzyć, Paweł mówi: „Bądźcie napełnieni Duchem Świętym”. Nie szukajcie odpowiedzi w butelce, tam ich nie ma, a to tylko potęguje problem. I kiedykolwiek w Biblii mówi się o pijaństwie, to jego konsekwencje są zawsze złe.
Każda ilustracja pijaństwa w Biblii pokazuje katastrofę. Nie ma w nim nic dobrego. Nigdy nie sprawi, że coś będzie lepsze. Nie rozwiąże żadnego problemu. Noe upił się i w swojej nagości postępował bezwstydnie. Lot upił się, a jego córki popełniły z nim kazirodztwo. Nabal upił się i w decydującym momencie Bóg odebrał mu życie. Ela upił się i został zamordowany przez Zimriego. Ben-Hadad i wszyscy jego sprzymierzeni królowie upili się i zostali zabici. Tylko Ben-Hadad został oszczędzony i to był grzech, że go oszczędzono. Belszazar – w Księdze Daniela 5 – urządził wielką ucztę i mówi się, że pili wino i wychwalali bogów ze złota i srebra, brązu i żelaza, drewna i kamienia, a w trakcie pijackiej awantury królestwo zostało wyrwane z ręki Belszazara. Koryntianie byli pijani, a w swoim pijaństwie zbezcześcili Stół Pański i Bóg sprawił, że niektórzy z nich zachorowali, a niektórych z nich zgładził. Widzicie, pijaństwo zawsze kojarzy się w Biblii ze strasznymi rzeczami, z rozwiązłym życiem, niemoralnością, bezwstydnym postępowaniem, lekkomyślnym, zdziczałym zachowaniem.
Widzicie to. Widzicie, że pijaństwo wiąże się z dzisiejszymi zachowaniami seksualnymi, z niemoralnością. Widzicie, że pijaństwo wiąże się z niepohamowanym, lekkomyślnym zachowaniem. Ja widziałem pijanego w sytuacji, w której brałem udział, kiedy człowiek dosłownie rozbijał mieszkanie na strzępy, a ja próbowałem mu przeszkodzić, a on rzucał we mnie butelkami po Jacku Danielsie, rozbijając je o ściany. Nie byłem w stanie nic zrobić. Po prostu nie miałem nad tym kontroli. Widziałem, jak biorą pijaków i wkładają ich w kaftany bezpieczeństwa. Widziałem, jak wiązali ich i zabierali do szpitali. W Biblii pijaństwo jest związane z tego typu zachowaniami. Pijaństwo zawsze kojarzy się z tragicznymi konsekwencjami. Dlatego Biblia tak wyraźnie mówi nam, że jeśli człowiek ma być przywódcą w kościele, ma być starszym, to nie może być tym, który lubi długo posiedzieć przy winie. Takie życie to nie miejsce dla niego. Pijaństwo dyskwalifikuje człowieka do jakiejkolwiek służby duchowej – w ogóle. Piotr mówi: „Dawniej tak żyliście”. 1 List Piotra 4: „Wystarczy, że w minionym czasie robiliście to, co lubią poganie. Żyliście w rozwiązłości, rozpuście, rozpasaniu, biesiadach, pijatykach i obrzydliwym bałwochwalstwie”. Widzicie, to wszystko idzie w parze, to wszystko pasuje do siebie, całe to obrzydliwe bałwochwalstwo, cały ten wylew aktywności seksualnej, wszystko to pasuje do pijaństwa. A tak przy okazji, pijaństwo znamionuje osobę, która nie przynależy do królestwa.
Pierwszy Koryntian rozdział 5. mówi nam: „Napisałem wam, abyście unikali tego, kto sam się nazywa bratem, jeśli jest wszetecznikiem, żarłokiem, bałwochwalcą, rozpustnikiem, pijakiem, wyłudzaczem”. Jeśli osoba, która nazywa siebie chrześcijaninem, jest pijakiem, nie powinieneś się z nią zadawać. W wersecie 10, cofając się nieco, jeśli jest on w świecie i należy do tego rodzaju ludzi, należy do niego pójść z ewangelią. Ale potem, gdy nadchodzi zbawienie – rozdział 6. werset 9. – „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie odziedziczą królestwa?”. Paweł mówi: „Nie złodzieje, nie chciwcy i nie pijacy, a tacy byli niektórzy z was”. Innymi słowy, kościół powinien być wypełniony byłymi pijakami. Ale jeśli w kościele są pijacy, jeśli w kościele są ludzie, których dzisiaj nazywamy alkoholikami, którzy nadal piją, nadal to robią, nadal są pijakami, to nie są chrześcijanami albo podają się za chrześcijan i powinni być od nas odłączeni.
Oczywiście tylko Bóg to wie. Jest możliwe, że ktoś może być chrześcijaninem i być pijany, jasne. Ale Paweł powiedział, że pijacy nie odziedziczą królestwa. Nie twierdzę, że jeśli się upijesz, stracisz zbawienie, mówię tylko, że ogólnie rzecz biorąc, chrześcijanin nie jest pijakiem. A jeśli powiesz: „Zostałem chrześcijaninem, ale to nic nie zmieniło w kwestii mojego picia”, odpowiem: „Zgodnie z tym, co powiedział Paweł, nie zostałeś nim. Możesz być chrześcijaninem i chwilowo powróciłeś do tego, ale myślę, że jeśli przyszedłeś do Jezusa Chrystusa, to musiała nastąpić zmiana w twoim życiu”. Może nawet trochę później. Znam ludzi, którzy byli chrześcijanami i w pewnym okresie swojego życia zaczęli popijać, a później po prostu popadli w grzech. Tragiczna sprawa. Nie wiem, czy kiedykolwiek byli zbawieni, może byli. Popadli w grzech i czasami Pan nawet zabierał ich do domu. Tylko Bóg wie, czy jesteś chrześcijaninem, czy nie, jeśli tak postępujesz, ale Pismo Święte mówi, że jeśli tak postępujesz, jeśli jesteś określany jako pijak, nie jesteś w królestwie. Ten sam fragment mówi jednak, że można uważać się za chrześcijanina i robić to samo. Tylko Bóg wie, jaka jest różnica. Lepiej więc zajrzeć w samego siebie.
To samo mówiliśmy przez całe nasze studium: Jeśli masz problem w tej dziedzinie, to lepiej zbadaj siebie, czy naprawdę jesteś chrześcijaninem. I pozwólcie, że dodam jeszcze jedno: Jeśli masz problem w tej dziedzinie, Bóg może cię z niego wybawić. Ja w to wierzę. Wierzę, że jeśli naprawdę jesteś napełniony Duchem Świętym, to będziesz miał radość, ukojenie i te rozwiązania problemów, których szukasz, i nie będziesz potrzebował alkoholu. Wierzę, że choćby twoje grzechy były szkarłatne, to mogą zbieleć jak śnieg, a choćby były czerwone jak karmazyn, mogą stać się białe jak wełna. Widziałem zbyt wielu ludzi, którzy mieli takie problemy, a których Bóg potrafił zmienić szybko. Jeśli tylko poddasz się Jemu i jeśli twoje nawrócenie jest prawdziwe.
Tak więc Paweł mówi do Efezjan i do nas: „Spójrzcie, macie wyższy rodzaj życia. Nie szukajcie swojej radości i uniesień na dnie butelki, lecz czerpcie je z cudownego Ducha Świętego”. Ale słuchajcie, to nie jest główny sens tego, co mówi. To był tylko mały fragment. Główny sens tego, co mówi, przekażę wam teraz i chcę, żebyście tego posłuchali. Główna myśl Pawła jest religijna. To jest religijne. Mówi on o systemach religijnych.
To może was zaskoczyć, więc posłuchajcie. Pijaństwo było związane z religią pogańską. Poganie wierzyli, że aby osiągnąć najwyższy poziom duchowej bliskości z bogami, trzeba się wpędzić w pijacki stupor. Nazywano to religią misteryjną. Takie są korzenie greckich, rzymskich, mitologicznych systemów religijnych. Wierzyli oni, że można mieć społeczność z bogami poprzez ekstazę. To były szaleństwa i ekstazy, wirujący derwisze, autohipnoza, demoniczne rzeczy, które się działy, i nazywali to ekstazą, „ekstasia” i „enthousiasmos” – czyli entuzjazmem. Doprowadzali się dosłownie do szaleństwa i emocjonalnej euforii. Do tego pili, pili i pili, aż się upili, i myśleli, że to podnosi ich do poziomu bliskości z bogami.
To nie jest niepodobne do tego, co słyszymy dzisiaj. Od czasów Tymoteusza Leary ludzie mówią, że kiedy się poddajesz działaniu narkotyków lub upijasz, to osiągasz wyższy poziom świadomości, twoja świadomość jest podwyższona i możesz doświadczać bliskości w sposób religijny na wyższym poziomie. Słyszy się, jak mówią o tym mistycy, mówi o tym wschodni mistycyzm, mówi o tym okultyzm, mówią o tym wszystkie rodzaje mistycznych religii. Są ludzie, którzy w tym siedzą, ponieważ wierzą, że to podnosi ich na wyższy poziom świadomości religijnej. Nie jest to nic nowego. Wynika to wprost z historii pogaństwa, i dokładnie w taki sam sposób funkcjonowało to kiedyś.
Zobaczmy więc, jak to się stało w kontekście kultury kościoła efeskiego i jak to się do nich odnosi. Wielkim bogiem mitologii greckiej był bóg, którego znamy jako Zeusa, a Zeus był wielkim bogiem, bogiem, który był ogromny i potężny. Zeus w jakiś sposób zaszczepił swój potencjał reprodukcyjny w Semele. Zrobili to nawet nie spotykając się, ponieważ nikt nie mógł spojrzeć na Zeusa, bo zostałby natychmiast spopielony przez jego chwałę. Brzmi to jak satanistyczna podróbka Boga Ojca. I tak Zeus i Semele nigdy się nie spotkali, ale Semele nosiła w swoim łonie dziecko Zeusa i Semele uznała, że ma prawo zobaczyć ojca. Weszła więc do obecności Zeusa i natychmiast została tam spopielona. A Zeus wyrwał ciało nienarodzonego jeszcze dziecka z łona i przyszył je sobie do uda. Rozumiecie to? Zeus wszył je sobie w udo i nosił dziecko w swoim udzie aż upłynął właściwy czas i urodziło się.
To jeszcze nic. Narodził się ten niemowlęcy bóg i Zeus postanowił, że zostanie on władcą świata, planety Ziemi. Ten bóg miał rządzić planetą Ziemią. Tymczasem, według mitologii greckiej na Ziemi były już istoty, podbogowie, zwani Tytanami, a Tytani byli synami Ziemi. Oni niejako zarządzali Ziemią. I kiedy zobaczyli, że ten syn Zeusa ma zstąpić i przejąć władzę, bardzo się zdenerwowali. Złapali więc dziecko, rozerwali je na strzępy i zjedli. Ale Zeus uratował serce, połknął je i urodził dziecko.
Przyjaciele, to są rzeczy, które nazywam dziwnymi, ale tego właśnie uczy mitologia grecka. Zaczerpnąłem to z bezpośredniego źródła. Na koniec więc, gdy Zeus połknął serce, dziecko urodziło się jeszcze raz. Nadał mu imię Dionizos. Jest to ważne, ponieważ imię to pojawia się w religii greckiej, w starożytnych religiach tajemnych, w religii Babilonu, wciąż i wciąż. Dionizos to bardzo znane imię. Jeśli przeczytasz cokolwiek na temat mitologii greckiej, wszędzie spotkasz się z jego imieniem. Był on bogiem numer jeden na ziemi. I Dionizos przyszedł na świat. Zeus był wściekły na Tytanów, więc poraził ich piorunem. Zostali zmieceni w proch i z tych prochów powstała rasa ludzka. Teraz już znasz całą historię.
Dionizos panował nad Ziemią, mówili Grecy, a ponieważ Dionizos panował nad Ziemią, zaczął tworzyć religię, a religia, którą stworzył, była religią wznoszenia się, w której istoty ludzkie powstawały z popiołów spalonych Tytanów. Te istoty ludzkie mogły wznieść się na poziom boskiej świadomości. Mogły mieć społeczność z bogami i była to religia ekstazy i emocji. Była to religia, w której panowała dzika muzyka, a starożytni pisarze mówią o „tanecznym szaleństwie, seksualnych perwersjach, a wszystko to było spowodowane pijaństwem”. Spotykali się wszyscy razem, zaczynali od muzyki, potem tańczyli, a szaleństwo trwało dalej. Potem dokonywali okaleczeń ludzkich narządów płciowych. Oddawali cześć fallusowi. Angażowali się we wszystkie tego rodzaju rzeczy, a kiedy zaczynali tańczyć, pić i upijać się, dochodzili do punktu kulminacyjnego, w którym zjadali surowe mięso mistycznego byka, którego przynoszono, a na koniec, w wielkim chórze głosów, wołali do Dionizosa tymi słowy: „Przyjdź, Zbawco”.
W ten sposób oddawali mu cześć. Było to rozpoznawalne po muzyce, po tej formie oddawania czci, po tanecznym szaleństwie, ekstazie, entuzjazmie, perwersjach seksualnych, a wszystko to razem wywołane pijaństwem. A Dionizos stał się znany jako “bóg wina”. Widzicie więc, że sedno całej tej koncepcji pijaństwa jest nikczemną, pogańską podróbką prawdziwej religii. A kiedy Paweł mówi: „Słuchajcie, nie upijajcie się winem”, nie zajmuje się po prostu problemem społecznym, ale teologicznym. Ma do czynienia z czymś o wiele głębszym niż tylko gry i zabawy. To jest szatańska podróbka, to jest sposób, w jaki Szatan porywa umysły i ciała do swojego systemu, właśnie tak, metodą pijaństwa.
Dionizos stał się znany jako bóg wina. Wiecie, jakie było jego rzymskie imię? Greckie imię to Dionizos, łacińskie – Bachus, to to samo, ten sam bóg, B-A-C-H-U-S. Słyszeliście o uczcie bachanaliowej, to pijacka uczta. Bachus jest bogiem wina. Jeśli znasz historię Rzymu, wiesz, że Bachus był jowialnym, wesołym bogiem wina, który miał nimfy, wszystkie te małe, śmieszne kobiety w śmiesznych, małych, zwiewnych, białych rzeczach i satyrów grających na fletach, a więc nimfy i satyrowie, a wesoły bóg wina, Bachus, był niczym innym jak rzymskim odpowiednikiem Dionizosa. A sposób oddawania czci był taki sam.
Kiedy kilka lat temu miałem okazję pojechać do Ziemi Świętej, pojechałem do krajów arabskich, do Libanu, do Bejrutu, do Syrii, do Jordanii i tak dalej, i pojechaliśmy do najbardziej wysuniętego na wschód punktu starożytnego imperium rzymskiego, do miasta zwanego Balbek lub Baalbek, nazwanego tak od imienia Baala. W Baalbek znajdują się trzy główne świątynie, w samym środku, wszystkie na tym samym obszarze. Wśród tych trzech świątyń wyróżnia się jedna, która jest najlepiej zachowana, a jest to świątynia Bachusa, boga Dionizosa, boga wina. I ludzie, którzy tam byli, mówili nam, że w tym miejscu ludzie spotykali się w celach religijnych.
Trzy różne świątynie oznaczały trzy różne elementy tego samego sposobu oddawania czci, ale punktem kulminacyjnym była świątynia Bachusa. Gdy się do niej zbliżasz, widzisz ogromne kolumny i parapety oraz wszystkie te kamienne formy, które są misternie wyrzeźbione i nie wiesz, co to jest, dopóki nie podejdziesz bardzo blisko, a potem nagle zdajesz sobie sprawę, że to wszystko to winorośl z liśćmi i zwisającymi winogronami. Cała świątynia jest dosłownie pokryta winogronami i latoroślami, ponieważ to był centralny element ich stylu oddawania czci. I to było pijaństwo. Mówią nam nawet, że zrobili to miejsce tak, aby nadmiar wina, wino porozlewane i to, czym dosłownie wymiotowali, miało jak się sączyć i wypływać. Była to więc pijacka orgia. Mieli w tym też element seksualny i tak dalej.
Oto jest właśnie to, co działo się tam za kulisami. To nie jest tylko kwestia społeczna, ale także teologiczna. Paweł mówi do Efezjan: „Pochodzicie z miejsc, gdzie zbliżaliście się do bogów poprzez pijaństwo, ale ja wam mówię: jeśli chcecie naprawdę mieć społeczność z Bogiem, to bądźcie napełnieni” – czym? „Jego Duchem”. To wspaniałe, prawda? To jest naprawdę sedno tego, co mówi. I to samo mówi do nas. Nie potrzebujemy sztucznych rzeczy tego świata. Jeśli chcesz być wyniesiony na najwyższy poziom świadomości religijnej, po prostu wejdź w obecność Boga przez napełnienie Duchem Świętym.
Takie więc zepsucie stało za kościołem korynckim. Spójrzcie przez chwilę na 1 List do Koryntian, rozdział 10. W gruncie rzeczy cały problem kościoła w Koryncie polegał na tym, że nigdy nie potrafił się on odciąć od systemu zła. Nigdy nie potrafili odciąć się od świata. To zepsucie, którego doświadczyli w pogaństwie, udało im się jakoś wciągnąć do kościoła. Jeśli w życiu pogańskim byli skłóceni, byli skłóceni również w kościele. Jeśli w życiu pogańskim byli czcicielami ludzi, to w swoim kościele też byli czcicielami ludzi. Jeśli w życiu pogańskim byli zafascynowani pewnymi filozofami, byli nimi również zafascynowani w życiu kościelnym. Jeśli w życiu pogańskim pozywali się wzajemnie do sądów, to w życiu kościelnym też się pozywali. Jeśli w życiu pogańskim byli dumni, egoistyczni i nieczuli, to tacy też byli w kościele. Jeśli w życiu pogańskim nie wiedzieli, jak stworzyć udane małżeństwo, to wydawało się, że nie potrafili też tego zrobić w kościele. Jeśli w pogańskim życiu mieli problem z jedzeniem mięsa ofiarowanego bożkom – to ten sam problemy mieli, gdy stawali się wierzący. Jeśli nie wiedzieli, co zrobić z darami Ducha, jeśli nie znali prawdziwych darów Ducha w kościele, to dlatego, że wszystkie one zostały skażone i zepsute przez pogaństwo.
I nigdy nie zrozumiesz znaczenia języków, proroctw czy czegokolwiek w 1 Kor 12-14, jeśli nie zrozumiesz, co działo się za kulisami w świecie pogańskim. Na tym polegał cały ten miszmasz. W kościele korynckim wszystko było podrobione. Wszystko było w chaosie, ponieważ wciągnęli oni swoje pogaństwo do kościoła, a wciągając swoje pogaństwo, wszystko zepsuli.
Pomyślmy teraz, w pierwotnym kościele i także w dzisiejszym, jaki jest ten jeden obrzęd, ta jedna piękna pamiątka, którą Bóg dał kościołowi i która jest najwyższym aktem oddania czci? Co to jest? To jest Wieczerza Pańska, prawda? To jest coś, co sam Pan nasz Jezus Chrystus ustanowił, aby nas podnieść do Jego obecności. To, co Pan zaplanował, abyśmy o Nim pamiętali. To, co Pan przeznaczył dla nas, abyśmy z Nim mieli społeczność, to Jego Stół. A Koryntianie, jak widzicie, byli przyzwyczajeni do społeczności z bogami poprzez pijaństwo, więc kiedy przystępowali do Stołu Pańskiego, zgadnijcie, co wnosili – pijaństwo.
Paweł podchodzi do tego tematu w rozdziale 10, wersecie 16. Mówi do nich: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusa? Bo jak jeden jest chleb, tak wielu nas jest jednym ciałem, wszyscy mamy bowiem cząstkę z tego jednego chleba”. Innymi słowy, mówi: „Hej, wszyscy jesteśmy jedno. Bierzemy udział w jednym chlebie, jednej krwi, jednym ciele”. To jest właśnie podstawa jego wypowiedzi, ta jedność. Następnie mówi dalej – w wersecie 20. – „poganie składają ofiary demonom, a nie żadnemu bogu, a ja nie chcę, abyście byli wspólnikami demonów. Nie możecie pić kielicha Pańskiego, który jest kielichem Wieczerzy Pańskiej, i kielicha demonów, który jest kielichem pijaństwa”. Nie możesz robić tych dwóch rzeczy. Dlaczego? Powróćmy do wersetu 16, ponieważ mamy społeczność z Chrystusem w jednym ciele. Werset 17, jako jeden chleb i jedno ciało. Nie można tego tak dzielić. Nie możesz wziąć Chrystusa i mieć społeczność z Nim poprzez Jego kielich, a potem przybiec tu, upić się do nieprzytomności, i oddawać cześć jakiemuś demonicznemu bożkowi. Nie możesz tego robić. Nie możesz być – jak mówi werset 21. – uczestnikiem Stołu Pańskiego i stołu demonów. Nie możesz mieszać tych rzeczy. Wzbudzisz w Panu zazdrość, a wtedy lepiej, żebyś był silniejszy od Niego.
Widzicie, o to właśnie chodzi. Pili kielich Pański, który był pięknym kielichem Wieczerzy Pańskiej, wspominając Chrystusa, a potem szli i pili kielich demonów, który był pijaństwem, myśląc, że przez pijaństwo osiągają najwyższy poziom świadomości religijnej. I nasz Pan mówił, że można osiągnąć najwyższy poziom religijnej, duchowej percepcji, przyjmując po prostu kielich pamięci. Cóż za piękny kontrast.
Przejdźmy do wersetu 19 rozdziału 11 i to tam właśnie staje się jasne, że oni to właśnie robili. Paweł mówi, że muszą być wśród was herezje, i że powinniście pokazać, co jest prawdą, a co nie. Ale spójrzmy na werset 20: „Gdy zbieracie się razem na jednym miejscu, to” – oto greckie tłumaczenie – „to nie jest Wieczerza Pańska, którą spożywacie”. Kiedy zbieracie się razem, możecie nazywać to Wieczerzą Pańską i możecie powiedzieć: „Dobrze, teraz będziemy mieli Wieczerzę Pańską”. I możecie powiedzieć, że to jest to, ale to nie jest to, ponieważ podczas jedzenia każdy zabiera się do swojej własnej wieczerzy, zanim zacznie jeść drugi, to jest łakomstwo i powoduje że jedni są głodni, a drudzy pijani. Innymi słowy, to, co robicie, nie jest Stołem Pańskim, lecz stołem demonów. Czynicie to w sposób, w jaki robiliście to dawniej, w sposób, w jaki robi to pogaństwo.
Widzicie więc, że to rozgrywało się za kulisami, to było tutaj problemem. Paweł przeciwstawia szatańską podróbkę boskiej rzeczywistości prawdziwego oddawania czci i prawdziwej społeczności. I chcę, abyście zobaczyli, że on właśnie to mówi. Mówi, nie czcijcie Boga tak jak dawniej. To nie uderza w naszą kulturę, ponieważ my nie zwykliśmy oddawać czci Bogu poprzez pijaństwo – mam nadzieję. Może niektórzy z was wyszli z jakiegoś mistycyzmu, gdzie odurzali się i myśleli, że osiągają jakiś religijny poziom nadświadomości, nie wiem. Ale Paweł właśnie o tym mówi, ponieważ Efezjanie mieli ten fałszywy system religijny, a Paweł mówi: „Przyjdźcie do tego, co czyste. Nie pozwólcie, aby cokolwiek fałszowało to, co Duch chce uczynić. Nie pozwólcie, aby cokolwiek zafałszowało to, co Bóg może uczynić, napełniając cię swoim Duchem”. Jakże wspaniała jest ta prawda. Po prostu fantastyczna rzeczywistość. Że nie potrzebujemy niczego na świecie. Wiecie, Szatan imituje Boga i zawsze doda jakąś sztuczną rzecz, fałszywą radość, fałszywą społeczność, fałszywą wieczerzę. Myślę, że właśnie o tym mówi Paweł w Liście do Efezjan.
Zajrzyjcie teraz do Listu do Efezjan 5 i pokażę wam coś ciekawego. Powodem, dla którego uważam, że chodzi tu o kwestię religijną, jest kontekst. Uczestnicy tych pogańskich religii, kiedy się upijali, to zaczynali swoją liturgię. Kiedy się upijali, oddawali się śpiewom, tańcom i dzikiej aktywności, i o tym właśnie myśli Paweł, a wskazuje na to fakt, że po wersecie 18. przechodzi do prawdziwej liturgii chrześcijańskiej w wersecie 19. Prawdziwą liturgią chrześcijańską jest mówienie do siebie w psalmach, hymnach i pieśniach duchowych, śpiewanie i granie w swoim sercu Panu, a następnie dziękowanie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana Jezusa Chrystusa i poddanie się wzajemne w bojaźni Bożej. Widzicie, że przeciwstawia on duchową, prawdziwą liturgię tej fałszywej, którą wymyślił Szatan. O to mu chodzi. Myślę, że ty to widzicie.
Kiedy się upijesz, nie jesteś człowiekiem wyróżniającym się. W ogóle się nie wyróżniasz. Upijasz się i nie odróżniasz się od niczego. Po prostu powtarzasz za Szatanem jego stare kłamstwo i nie ma na świecie cywilizacji, która nie wymyśliłaby sposobu na upicie się, bo Szatan cały czas się tym zajmuje. Jechałem drogami w ekwadorskich dżunglach i patrzyłem, jak Indianie zataczają się pod wpływem czegoś, co robią z jakiegoś materiału, który rozcierają stopami i rozbijają kamieniami, i widziałem to w każdej kulturze, jaką znam. Widziałem to w świecie arabskim. Widziałem to wszędzie. Wszędzie, gdzie kiedykolwiek pojechałem, w każdym mieście, w którym byłem. Starożytne ludy. Myślę, że jest to część klątwy. Myślę, że kiedy Bóg przeklął ziemię, stało się możliwe, aby owoce ziemi zostały zepsute do tego stopnia, żeby Szatan mógł je wykorzystać do niszczenia.
Dlatego Paweł mówi: „Nie upijajcie się winem”. Jeszcze powiem tylko kilka słów o słowie „rozwiązłość”. Asōtia . Oznacza ono niekontrolowane rozpasanie. Nie upijajcie się, bo to prowadzi do niekontrolowanego rozpasania. A innym sposobem tłumaczenia asōtia jest słowo „rozpusta”. Ale bądźcie napełnieni Duchem. Jaki piękny kontrast. Jaki piękny i prosty kontrast.
Spójrz na swoje życie. Co nim kieruje? Gdzie znajdujesz swoją radość? Gdzie znajdujesz swoje ukojenie? W butelce? To fałszywy trop. Ktoś może powiedzieć: “Tak, jest napisane, żeby się nie upijać, ale co jeżeli po prostu pijesz i nie upijasz się? Co w takim przypadku?”. Otóż to już temat na następny raz. A w następną niedzielę rano podam wam siedem zasad, dzięki którym będziecie wiedzieli, co powinniście robić w związku z tym tematem. Pomódlmy się.
Dziękuję Ci, Ojcze, że pomogłeś nam dziś rano wniknąć w Twoje Słowo. Panie, modlę się o to, aby ten mały werset, schowany niemalże niedostrzegalnie w środku tego listu, wywarł wpływ na nasze życie jak nigdy dotąd. Tak naprawdę mówisz, że masz zupełnie nowe źródło radości, ukojenia, spełnienia, społeczności z Bogiem, jakiego świat nigdy nie znał, a jest nim napełnienie Duchem Świętym. Świat chce napełniać się tak wieloma rzeczami. Winem, alkoholem, pieniędzmi, przyjemnościami, dobrami. A Ty powiedziałeś po prostu: bądźcie pełni Ducha Świętego i trwajcie w tym, aby rezultatem nie był fałsz i ból głowy nad ranem, które ma świat, ale abyście mówili do siebie w psalmach, hymnach i pieśniach duchowych, śpiewali i grali w waszych sercach Panu, dziękowali i byli sobie wzajemnie poddani, kochali swoich mężów i kochali swoje żony, troszczyli się o swoje dzieci i wszystkie te rzeczy, które wypływają z tego tekstu.
Ojcze, pomóż nam poznać prostotę tego, co to znaczy być kontrolowanym przez Twojego Ducha. I pomóż nam wiedzieć, że bardziej niż czegokolwiek innego pragniesz nas napełnić swoim Duchem, a jedyne, o co prosisz, to zaparcie się samych siebie, aby Duch Święty mógł nas wypełnić. W ten sposób możemy mieć społeczność z Tobą, w ten sposób możemy osiągnąć niewyobrażalne poziomy duchowej świadomości, w ten sposób możemy poznać, co to znaczy być wypełnionym całą pełnią Boga, w ten sposób możemy zrozumieć, jak to jest, że możemy czynić rzeczy ponad miarę, obficie ponad wszystko, o co prosimy lub myślimy, według mocy, która w nas działa. Panie, kiedy będziemy oczekiwać na następny raz, aby mówić o tym, czy chrześcijanin powinien pić, pomóż nam przygotować nasze serca na to, co mówi Twoje Słowo. Dziękujemy Ci za naszą społeczność tego poranka. W imię Jezusa, amen.
© EWC we współpracy z GTY