Przymierze Boga zawierane z Jego ludem oparte na pojawiających się po sobie więzach obietnic tworzy swego rodzaju rusztowanie, na którym buduje On swój Kościół; od niego zależy jego kształt i wzrost. Podobnie jak średniowieczna katedra Kościół jest budowany poprzez wieki; jego historia, tak jak w książce, podzielona jest na rozdziały.
Termin przymierze (hebr. berith, gr. diatheke) po raz pierwszy pojawia się w kontekście potopu jako sądu, z którego cało wyszli tylko Noe i jego rodzina: „Ale z tobą ustanowię przymierze moje”, taka była obietnica Boga (Rdz 6:18). Z jednej strony Bóg sprowadził na ziemię sąd (ww. 11-13), z drugiej, dla kontrastu, obiecał błogosławić Noego i jego potomstwo (9:1).
Słowo „ustanowię” odnosi się do wcześniejszej obietnicy. Bóg nakazuje Noemu: „rozradzajcie się i rozmnażajcie, i napełniajcie ziemię” (9:1), nakaz ten odbija przykazanie dane Adamowi (1:28) i wskazuje na wcześniejsze przymierze. Jasne jest, że więź Pana z Adamem zawierała w sobie konieczne składniki przymierza: Bóg zobowiązał się błogosławić Adamowi za wierność i posłuszeństwo (1:28; 2:3), ale brak zaufania i nieposłuszeństwo Adama skutkować miały przekleństwem sądu (2:17; 3:17).
„Nowe” przymierze z Noem wkrótce stało się pogardzane, co szczególnie widać było w mieście Babel. Błogosławieństwo zostało utracone; nieposłuszeństwo ściągnęło klątwę. A jednak miłosierny Bóg pojawia się znowu ustanawiając „nowe” przymierze z Abrahamem. Obiecane Potomstwo (3:15) miało wyjść właśnie z niego i przynieść błogosławieństwo narodom (12:1-3). Zostało to potwierdzone w dramatycznej nocnej scenie. W symboliczny sposób Bóg przeszedł pomiędzy rozczłonkowanymi zwierzętami, potwierdzając swoje stałe zobowiązanie wobec obietnicy tego „nowego” przymierza (15:1-21). Abraham wierzył i mimo potknięć był posłuszny. Błogosławieństwo podążało za nim.
Nadszedł czas Egiptu, niewoli i ucisku. Wtedy ponownie Bóg objawił siebie jako wciąż tego samego zawierającego i zachowującego przymierze Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, który przychodzi z pomocą swojemu ludowi (Wj 3:6.13-17; 6:2-9). Zainaugurował nową epokę, dzięki następnemu „nowemu” przymierzu. Odkupił swój lud i wezwał do ufności i posłuszeństwa wobec Niego, ostrzegając jednakże, że bezbożność i nieposłuszeństwo ponownie ściągnie na siebie przekleństwo sądu (Pwt 28:1-68). Potem obiecał Dawidowi, że jego wybawiciel będzie jego potomkiem (2Sm 7; Ps 89:19-37). Gdy On się pojawi, ostateczne „nowe przymierze” stanie się faktem (Jr 31:31-34; Hbr 8:8-12; 10:15-17). Jezus jest wybawicielem i nasieniem Dawida, który zawiera nowe przymierze w swojej krwi (Łk 22:20). Jak widać, począwszy od Adama, a skończywszy na Chrystusie, wszystkie te boskie przymierza tworzą jedno wielkie drzewo genealogiczne (Łk 4:23-38).
Mówi się czasami, że teraz wszystko się zmieniło: słowo „przymierze” właściwie zanika. Rzadko mówi się o nim poza Listem do Hebrajczyków. W ten sposób człowiek traci z pola widzenia rzecz najważniejszą. Bo kiedy Jezus mówi „to jest krew moja nowego przymierza”, mówi tak naprawdę, że to On sam jest przymierzem. Już wcześniej Pan wskazywał na to u Izajasza: „Oto sługa mój, którego popieram, mój wybrany, którego ukochała moja dusza […] i dam cię jako przymierze dla ludu” (Iz 42:1,6-7). Finalne „nowe przymierze” nie jest już dłużej obietnicą czekającą na wypełnienie, lecz osobą ucieleśniającą jego realizację. Boże słowo obietnicy przymierza jest teraz Słowem, które stało się ciałem (J 1:14).
Dzięki temu wszystkiemu, rozpoczynając od Adama poprzez Noego, Abrahama, Mojżesza, Dawida i idąc aż do Chrystusa, widzimy, w jaki sposób lud Boga stawał się czymś zdefiniowanym, zjednoczonym i kształtowanym przez wciąż odnawiającą się i rozwijającą więź przymierza. Oto powód, dla którego ojcowie Kościoła mówili o ecclesia ab Adam (Kościele zapoczątkowanym w Adamie) lub o ecclesia ab Abel (Kościele zapoczątkowanym w Ablu) – chodziło im o jeden lud w różnych epokach, żyjący w czasie różnych etapów przymierza i objawiania się obietnicy Bożej; od czasu Adama i Ewy grzesznicy zawsze znajdowali „łaskę w oczach Pana” (Rdz 6:8), zawsze dostępowali zbawienia tylko dzięki wierze, nie dzięki uczynkom, zawsze ufając Bożej obietnicy, mając świadomość bycia jedną rodziną.
Mojżesz i Paweł (dlatego również i my) należymy do jednej rodziny. Do nich (do ludu starego przymierza), jak mówi Paweł, „należy synostwo i chwała, i przymierza, i nadanie zakonu, i służba Boża, i obietnice” (Rz 9:4). To samo, a nawet więcej, można powiedzieć o Pawle (i o nas) w nowym przymierzu: jesteśmy synami Bożymi dzięki usynowieniu (8:14-17); jesteśmy przemieniani z chwały w chwałę (2Kor 3:18); dzięki Duchowi wypełniają się w nas przykazania prawa (Rz 8:3-4); jesteśmy prawdziwym obrzezaniem wielbiącym Boga w Duchu (Flp 3:3); w końcu pokładamy ufność w Tym, w którym obietnice Boże znalazły swoje „tak” (2Kor 1:20). Żyjemy w różnych czasach, a jednak jesteśmy jednym ludem, jedną rodziną.
Jedność ta w sposób klarowny znajduje swój wyraz w Liście do Hebrajczyków i jego opisie Mojżesza, który „przez wiarę […] nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić ucisk wespół z ludem Bożym […] uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu” (Hbr 11:24-26). Poprzez wieki przymierza istnieje jedna wiara, jeden Chrystus i jeden lud.
List do Hebrajczyków 3:1-6 mówi o tym tak: zarówno w czasach starego jak i nowego przymierza wierzący należeli do tego samego domostwa i tej samej rodziny. Zamieszkiwali w tym samym domu, nawet jeśli miały miejsce jakieś zmiany. Teraz sługa Mojżesz ustąpił drogę Jezusowi, Synowi Bożemu. Nie ma już żadnych obostrzeń i nie oczekujemy wypełnienia obietnic. Teraz wierzący żyją pełnią łaski i prawdy i wołają: „Abba, Ojcze!” (Ga 4:1-7). Ale dom rodzinny wciąż pozostaje ten sam.
Jak wielki to przywilej należeć do tej mającej tysiące lat rodziny. Jeśli Koryntianie mogli powiedzieć, że „Paweł […] Apollos […] Kefas […] świat […] są nasze” (1Kor 3:22), to i my spokojnie możemy dopowiedzieć, że „Abraham, Eliasz, Izajasz i Daniel też są nasi”, ponieważ jesteśmy „Chrystusowi, a Chrystus Boży”. A więc, gdy czytamy Stary lub Nowy Testament, oglądamy nasz rodzinny album ze zdjęciami. Studiowanie historii Kościoła to tak naprawdę odwiedzanie naszych bliskich. Gromadzenie się na nabożeństwie jest jak zjazd rodzinny, zbieramy się tam stając obok „rzeszy aniołów […] i pierworodnych”. Ale to nie wszystko, stajemy w obliczu „duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonałość” – niektórzy z nich siedzieli kiedyś obok nas w zborze. Wszystko to dzięki temu, że my – podobnie jak oni, włączywszy w to tych, którzy żyli w czasach starego przymierza – przychodzimy przez wiarę do Jezusa, „pośrednika nowego przymierza” (Hbr 12:22-24). A więc należysz do „megakościoła”. Zgromadzenie jest zdecydowanie większe, niż ci się zdawało.
Perspektywa tego przymierza porusza nasze serca, bo zdajemy sobie sprawę, że staliśmy się częścią długotrwałego i wielkiego Chrystusowego projektu. On daje nam poczucie tożsamości – dzięki niemu wiemy, jakie są nasze korzenie. Daje nam poczucie stabilności – wiemy, że bramy Hadesu nigdy nie przemogą ludu Bożego przymierza. Pięknie mówi o tym wszystkim dr Sproul w swoim hymnie „Święci Syjonu” (Saints of Zion):
Od przyjętej ofiary Abla aż po święty krzyż Jezusa, Wybrany przez Boga Kościół odniósł tryumf nad pierwotnym upadkiem.
Przyjdźcie więc o święci Syjonu, czas zaślubin nastał; Oblubienica wygląda swej chwały: jej głowy, Pana Jezusa Chrystusa. Pełni wiary oczekiwali na to nasi ojcowie: w wierze żyli i umierali. Od Abrahama przez Dawida wiara przetrwała swoją próbę. Przymierze łaski Bożej zostało okupione krwią Chrystusa; Obietnice błogosławieństw nigdy nie zostaną zmarnowane. Męczeńska śmierć w smutku i bólu święte ziarno posiała, To święte ziarno będzie rosło, dopóki Chrystus nie pojawi się znów. Kościół Boga zatriumfuje w tym ostatecznym dniu, Niech wszyscy jego synowie i wszystkie jego córki wrócą do domu po dobrym boju.
God’s Covenant People Copyright 2017 by Sinclair Ferguson, Ligonier Ministries Used by permission.