Wciąż jestem zdumiony, gdy widzę naklejkę na zderzaku z napisem „Wizualizuj pokój na świecie” [ang. „Visualize world peace” – slogan popularny w USA – przyp. red.]. Kryjąca się za tym myśl polega na tym, że jeśli ja i wystarczająco dużo innych ludzi stworzymy odpowiedni mentalny obraz pokoju, to wkrótce się on urzeczywistni. To zdumiewające, że niektórzy ludzie naprawdę wierzą, że ta niemądra technika przyniesie tak pożądany cel.
Jest też popularna naklejka na zderzak „Coexist” (Koegzystuj). Być może ją widziałeś, tę z symbolami różnych religii – islamski półksiężyc tworzący literę C, chrześcijański krzyż tworzący literę T i tak dalej. Wydaje się, że gdybyśmy my, ludzie religijni, przestali skupiać się na naszych różnicach, moglibyśmy osiągnąć harmonię na świecie. Gdybyśmy zrozumieli, że nasze wierzenia są ostatecznie takie same, wówczas wszystkie problemy związane z wojnami i konfliktami zniknęłyby.
Zabawne jest to, że odrzucamy takie sentymenty, gdy pojawiają się na naklejce na zderzaku, ale akceptujemy je gdzie indziej. Ileż to seminariów biznesowych obiecuje zwiększenie zysków, jeśli skupimy się tylko na pozytywach lub wizualizacji celu? Wschodni mistycyzm, w którym większość teologii wyrażanej w napisach naklejanych na zderzaki ma swoje ostateczne źródło, ukazuje się w postaci bardziej akceptowalnych praktyk religijnych. Medytuj regularnie, powtarzając mantrę, wizualizując jedność wszystkich rzeczy, a wówczas rodzaj ludzki zbliży się do osiągnięcia jedności. Ale jest też wersja sprzedawana nam jako chrześcijański klucz do zwycięskiego życia. Wypowiedz swoje pragnienie, domagaj się go w imieniu Jezusa, wizualizuj, że się spełni, a wtedy stanie się ono twoim udziałem. Uzdrowienie, bogactwo, sukces w relacjach międzyludzkich, szczęśliwa rodzina, lepsze małżeństwo nadejdą, gdy tylko je wypowiesz i zażądasz ich realizacji lub zaczniesz praktykować moc pozytywnego myślenia.
Szukamy właściwej techniki, sekretu, który zamieni nasze życzenia w rzeczywistość. Śmiejemy się z duchowej magii występującej w świecie, lecz jednocześnie sami ją chrystianizujemy i praktykujemy. Czytamy Pismo Święte, mając nadzieję na znalezienie skrótu do duchowego rozwoju, a jednocześnie nie dostrzegamy prawdziwej odpowiedzi – klucz nie tylko znajduje się w Biblii; to Biblia Nim jest.
Jednym z powodów, dla których szukamy duchowych skrótów, jest nasza współczesna epoka, w której nie brakuje skrótów i szybkich rezultatów. Możemy szybko złagodzić ból za pomocą leków, znaleźć drogę do restauracji za pomocą naszych smartfonów i uzyskać natychmiastowe odpowiedzi na nasze pytania online. Nie są to z natury złe rzeczy, ale mają tendencję do tworzenia fałszywych oczekiwań. Jeśli technologia może złagodzić nasze choroby i ułatwić nam pracę, to z pewnością może dać odpoczynek naszym duszom, prawda?
Zakładamy, że odpowiedź brzmi „tak” i jest zbyt wielu „ekspertów”, którzy zachęcają do takiego założenia. Wystarczy spojrzeć na dział samopomocy w lokalnej księgarni, nawet w lokalnej księgarni chrześcijańskiej. Książka za książką obiecuje, że klucz do naszego szczęścia znajduje się w dwunastu krokach lub nawet w ich mniejszej liczbie. Fakt, że żadna z tych obietnic się nie sprawdza, nie zniechęca ludzi do kupowania tych książek ani nowych autorów do „ubierania” starych, nieskutecznych odpowiedzi w bardziej wyszukane szaty.
Nie możemy jednak ostatecznie zrzucać winy za nasze poszukiwania skrótów na nowoczesną technologię. Nasze wrodzone od upadku pragnienie autonomii, bycia panami własnego losu, skłania nas do poszukiwania technik budowania duszy, które nas udoskonalą. Postrzegamy naszą wiarę nie jako cel sam w sobie, ale jako środek do osiągnięcia większego spełnienia. Ewangeliści rutynowo błagają ludzi, by przyszli do Chrystusa, mówiąc, że uczyni ich On szczęśliwszymi, bardziej pewnymi siebie i bardziej uduchowionymi. Jezus staje się środkiem do poprawy naszych małżeństw i finansów, jednocześnie uwalniając nas od wszelkiego rodzaju uzależnień i negatywnych cech charakteru.
Czy Chrystus może sprawić wszystkie te rzeczy? Oczywiście, że to potrafi. Ale Jezus nie jest środkiem do osiągania jakichś innych celów – On jest celem naszego życia. Nie przychodzi do naszego życia, aby dać nam specjalne techniki, które uczynią nasze życie lepszym; On działa w nas i poprzez nas, zmieniając nas dla swojej chwały. Nie objawia ludziom wierzącym żadnych mistycznych sekretów, które mogłyby ich wznieść na wyższy poziom duchowości. Nie ma żadnej ukrytej prawdy dostępnej tylko dla nielicznych, żadnej metody, która gwarantowałaby szybką dojrzałość w Nim, jeśli tylko ją opanujemy.
Jesteśmy zbawieni wyłącznie z łaski i usprawiedliwieni wyłącznie przez wiarę, ale po dostąpieniu zbawienia nie czekamy tylko na śmierć. W chrześcijaństwie chodzi również o rozwój duchowy, a rozwój duchowy wymaga wysiłku – ciężkiej pracy nad uświęceniem. Najwyraźniej nie pracujemy na nasze odrodzenie czy usprawiedliwienie. Oba akty są monergistyczne, to znaczy dokonywane wyłącznie przez Boga. Tylko Duch Święty może zmienić nasze serca. Tylko sprawiedliwość Chrystusa, sprawiedliwość Syna Bożego zapewniona przez Jego doskonałe posłuszeństwo Ojcu, może zapewnić nam właściwe położenie wobec Boga. Uświęcenie obejmuje jednak nasze wysiłki. Mówimy, że jest ono synergistyczne, ponieważ zarówno Bóg, jak i my coś robimy. Nie jesteśmy w tym jednak równymi partnerami. Bóg chce i działa w nas zgodnie ze swoim upodobaniem, abyśmy robili postępy w świętości (Flp 2:12-13). Ale gdy Bóg działa w nas, wówczas my również pracujemy, podążając za Nim w modlitwie, polegając na środkach łaski – głoszonym Słowie i sprawowanych sakramentach (lub: ustanowieniach, obrzędach – przyp. tłum.) – starając się pojednać z tymi, których obraziliśmy. Nie ma drogi na skróty do uświęcenia. Jest to proces, który często wydaje się zbyt powolny, a postępy w nim można dostrzec dopiero po latach.
Praca Boga jest dla Niego łatwa do wykonania. On nie szuka skrótów, ponieważ nigdy się nie męczy. My jednak bywamy zmęczeni i sfrustrowani. Odczuwamy pokusę, aby poszukać prostej ścieżki, szybkiej odpowiedzi, łatwej drogi naprzód. Ale takiej nie ma. Uświęcenie wymaga pilnego stosowania środków, które dał nam Bóg. Wzrost może być powolny, czasami prawie niezauważalny, ale jest pewny.
Żadna technika diabła nie może zatrzymać działania Chrystusa, który kształtuje nas na swój obraz. Ludzi, których powołuje, tych też uświęca.
Nieregularne zajmowanie się sprawami Pana nie zaowocuje naszym duchowym wychowaniem. Wizualizacja lub poszukiwanie sekretnej formuły także nie jest pomocne. Musimy sprawować nasze zbawienie z bojaźnią i drżeniem, wiedząc, że Chrystus działa w nas przez swojego Ducha.
No Shortcuts to Growth Copyright 2021 by R.C. Sproul, Ligonier Ministries Used by permission.