Kultura ewangelizacji

W Liście do Filipian apostoł Paweł napisał:

Mam was w swoim sercu, boście wszyscy wraz ze mną współuczestnikami łaski zarówno wówczas, gdy jestem w więzieniu, jak i w czasie obrony i umacniania ewangelii. Albowiem Bóg mi świadkiem, jak tęsknię do was wszystkich serdeczną miłością Chrystusa Jezusa (Flp 1:7–8).

Bardzo mocno identyfikuję się z uczuciem, które Paweł żywił do swoich przyjaciół w Filippi. Odkąd tylko pamiętam, zawsze żyłem wśród przyjaciół.

Jako dziecko przyprowadzałem do domu znajomych. Moje najwcześniejsze wspomnienia to nasze podwórko pełne kolegów – ku radości mojej lubiącej towarzystwo matki.

Będąc na studiach, rzadko uczyłem się sam – dobrze, wiem, rzadko uczyłem się w ogóle, ale jeśli już, to razem z paczką braci i sióstr.

Ożeniłem się z moją najlepszą przyjaciółką.

W pracy najwięcej radości sprawia mi możliwość współdziałania z ludźmi, których podziwiam i nazywam przyjaciółmi.

Zabierałem swoich przyjaciół w różne części całego świata, zawierałem też przyjaźnie z ludźmi, którzy tam mieszkali.

Oczywiście są także zmagania. Do tej pory nie wiem, jak można by napisać wspólną książkę z przyjaciółmi. Jednak poza tymi wybranymi zadaniami, które muszę wykonać samodzielnie, pragnieniem mojego życia, od domowego podwórka po najdalsze zakątki świata, zawsze było przebywanie z przyjaciółmi. Zawsze tego pragnąłem – tak jestem zaprogramowany.

Dlaczego zatem ekstrawertyk taki jak ja myśli o ewangelizacji w kategoriach wyłącznie indywidualnych? Być może wynika to z faktu, że niemal wszystkie rady dotyczące ewangelizacji, które słyszałem, związane były z osobistą ewangelizacją. Nawet moje nauczanie na przestrzeni wielu lat w większości dotyczyło osobistej ewangelizacji. To dość dziwne w moim przypadku, zwłaszcza że ewangelizacja jest przerażająca, a ja nie lubię robić przerażających rzeczy samemu. Założę się, że ty również.

Rzecz jasna są ludzie, którzy nie mają żadnego problemu z dzieleniem się swoją wiarą. Gdybyś jednak zapytał większości normalnych ludzi, co powstrzymuje ich przed ewangelizowaniem, odpowiedzieliby, że strach – strach przed odrzuceniem, przed wyjściem na idiotę albo przed zakwalifikowaniem do kategorii zdefiniowanej dziwnymi stereotypami o ewangelistach. Z całym szacunkiem do G.K. Chestertona, to nie tak, że ewangelizację wypróbowano i zawiodła; raczej uznano ją za trudną i pozostawiono niewypróbowaną.

Dlaczego zatem robić coś przerażającego i trudnego samemu? Wszyscy wierzący, łączcie się! Ewangelizujcie razem z wierzącymi przyjaciółmi, którzy pociągną was do przodu.

Doceniam osobistą ewangelizację i uważam, że powinniśmy być do niej gotowi. Ponieważ jednak wierzę, że kościół jest silnikiem ewangelizacji, twierdzę, że powinniśmy także rozwijać kulturę ewangelizacji w naszych kościołach lokalnych. Trzeba, aby całe kościoły mówiły
o Jezusie.

Zastanówmy się, jakie są korzyści wspólnej ewangelizacji:

•     Jesteśmy odpowiedzialni przed sobą nawzajem.

•     Wzmacniamy nasze wspólne postanowienia.

•     Uczymy się od siebie nawzajem.

•     Razem cieszymy się z sukcesów i razem płaczemy w porażkach.

•     Jesteśmy połączeni więzami ważnych wspólnych doświadczeń.

Dzielenie się wiarą wraz z przyjaciółmi po prostu ma sens.

Właściwie nie trzeba wiele, by przekonać większość chrześcijan, że wspólnotowa ewangelizacja to dobra droga. Nie sprawia nawet większej trudności znalezienie ludzi, którzy razem będą dążyć do realizacji ewangelizacyjnych zadań.

Zazwyczaj jednak, gdy myślimy o wspólnotowej ewangelizacji, kojarzymy ją z programami ewangelizacyjnymi, a to nie to samo. Poprzez program rozumiem okazjonalne imprezy z udziałem rozpoznawalnego mówcy lub poświęcone jakiejś ekscytującej kwestii. W którymś momencie podczas imprezy dochodzi do prezentacji ewangelii. Czasem też taki program nie jest szeroko rozreklamowany, pozostaje niszowy, sprofilowany na poszukujących, jak na przykład projekt społeczny albo wydarzenie sportowe, zorganizowane z nadzieją, że w jego trakcie zostaną otworzone drzwi do rozmów na tematy duchowe.

Bóg może używać programów. Znam ludzi, którzy nawrócili się podczas imprez ewangelizacyjnych. Często też sam takie wydarzenia promuję i podczas nich przemawiam. Jestem jednak przekonany, że programy te nie są najbardziej skutecznym ani też podstawowym sposobem ewangelizacji.

CZYM JEST KULTURA EWANGELIZACJI?

Przez dużą część swojego życia mieszkałem na styku różnych kultur i nauczyłem się, że praktycznie niemożliwe jest zrozumienie jakiejkolwiek kultury wyłącznie poprzez przeczytanie odpowiedniej książki. Tak również jest z definicjami i instrukcjami dotyczącymi kultury ewangelizacji. Każdy jej opis będzie niewystarczający bez doświadczenia jej w praktyce.

Kultura bez wątpienia musi się opierać na wspólnych ideach, wspólnym języku, a także wspólnym zrozumieniu tego, jak powinniśmy się zachowywać. Istnieje wiele ekspresji kultury: może być rozumiana szeroko (np. kultura chińska) lub wąsko (np. kultura rodzinna). Kultura często jest niewidoczna, szczególnie dla tych, którzy znajdują się w jej środku. Kulturę ewangelizacji w kościołach lub wspólnotach cechują biblijne idee, biblijny język i wspólne biblijne przedsięwzięcia. Ta kultura również często bywa niewidoczna dla tych, którzy znajdują się w jej środku.

Gdy rozmawiam z przywódcami kościołów na całym świecie i mówię im, że marzy mi się kultura ewangelizacji, nie muszę jej definiować. Rozumieją mnie intuicyjnie. Oni również za nią tęsknią. Chcieliby, aby kościoły były pełnymi miłości wspólnotami, oddanymi głoszeniu ewangelii, dla których głoszenie jest naturalną częścią codziennego życia, a nie okazjonalną imprezą.

Choć niemal niemożliwe jest przedstawienie szczegółowej instrukcji działania cechującego zdrową kulturę ewangelizacji, uważam, że możemy opisać nasze pragnienia w tej kwestii. W dalszej części tego artykułu prezentuję moich dziesięć największych pragnień związanych z kulturą ewangelizacji.

1.   Kultura motywowana przez miłość do Jezusa i Jego ewangelii

Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; a umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony (2Kor 5:14–15).

Ewangelizacja często przypomina toczenie głazu pod górę. Gdy jednak jestem wśród ludzi, dla których motywacją do ewangelizowania jest miłość do Jezusa, postrzeganie ewangelizacji się zmienia. Przymus miłości do dzielenia się ewangelią samemu to wspaniała sprawa, ale gdy działa on we wspólnocie, staje się to radośnie chwalebne. Znika potrzeba zadręczania ludzi, aby dzielili się swoją wiarą. Ewangelizacja staje się czymś, co chcemy robić. Staje się sposobem myślenia.

Niedawno spędziłem nieco czasu z przyjaciółmi, którzy czuli się bardzo zachęceni, widząc kilkoro nowo nawróconych ludzi, a także obserwując ich duchowy wzrost. Brian zwrócił się do Shanyl:

– Shanyl, muszę ci oddać honor. Danny był tak zatwardziały w poglądach na ewangelię, że większość ludzi dawno by się poddała, ale ty byłaś naprawdę nieustępliwa w głoszeniu z miłością zarówno do niego, jak i do Jezusa. Nie dałaś za wygraną i Bóg cię użył. To naprawdę zdumiewające, jak ewangelia zmienia życie Danny’ego.

Gdy to usłyszałem, sam poczułem się zachęcony, aby przypomnieć sobie o miłości do Jezusa i ewangelii. Dotarło do mnie, jak bardzo chcę wiernie dzielić się ewangelią z innymi. Świat, ciało i diabeł zawsze sprzeciwiają się głoszeniu ewangelii. Ale w kulturze ewangelizacji, zakorzenionej w sercach kochających Jezusa i ewangelię, góra zdaje się przechylać w drugą stronę i zamiast pchać głaz, zaczynamy go gonić.

2.   Kultura, która jest pewna ewangelii

Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu (Rz 1:16).

– Zastanawiam się, kiedy oni stracili przekonanie o pewności ewangelii – zadumał się mój przyjaciel, Brytyjczyk.

Nie był to język, do którego byłem przyzwyczajony:

– Co masz na myśli? – zapytałem.

Rozmawialiśmy na temat służby pozakościelnej, która swego czasu była żywiołowym centrum świadczenia
o ewangelii, a później popadła w letniość – niestety historia zna wiele takich przypadków.

Chwycił brodę kciukiem i palcem wskazującym, a następnie powiedział:

– Chodzi mi o to, w którym momencie zaczęli ufać sztuczkom i światowym metodom zamiast prostemu przesłaniu ewangelii.

Tęsknię za kulturą ewangelizacji, która nigdy nie zamienia przekonania o pewności ewangelii na przekonanie o pewności technik, osobowości albo zabawnych sztuczek. Ludzie, którzy przeciwstawiają się ewangelii, zawsze przekonują chrześcijan, że nowoczesny świat uczynił ją nieistotną. Podkopują przeświadczenie chrześcijan o mocy ewangelii. Robili tak wieki temu, w świecie, który z dzisiejszej perspektywy nie wydaje się już nowoczesny, robią to dzisiaj i będą robić, dopóki Jezus nie powróci. Świat kusi słabych chrześcijan, aby wstydzili się ewangelii. Tęsknię do kultury ewangelizacji, w której budujemy się nawzajem i przypominamy jedni drugim, aby nie chwytać się światowych praktyk i technik ewangelizacji, a całą pewność położyć w prostym przesłaniu ewangelii.

3.   Kultura, która postrzega ludzi we właściwy sposób

Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała (2Kor 5:16a).

Bardzo łatwo jest przyjąć kulturę świata i postrzegać ludzi w kontekście seksistowskich, rasistowskich lub innych powierzchownych czynników. Mamy tendencję do zapominania o tym, że jesteśmy otoczeni ludźmi z krwi i kości, którzy noszą prawdziwe rany, mają prawdziwe marzenia, toczą prawdziwe walki i mają prawdziwe miłości. Paweł jednak wskazuje, jak zmienia się nasze postrzeganie innych, gdy poznajemy Jezusa. Nie patrzymy na nich oczami tego świata, jak czyniliśmy to niegdyś, ale oczami Boga.

Gdy przeprowadziliśmy się do naszej dzielnicy w Lexington w stanie Kentucky, szczerze pragnęliśmy dotrzeć do ludzi, którzy znaleźli się w naszym zasięgu. Nasza pierwsza rozmowa na tematy duchowe, którą przeprowadziliśmy z Tomem, sąsiadem mieszkającym trzy domy od nas, nie była jednak obiecująca. Pewnego dnia zobaczył, że pracuję w ogrodzie, i wpadł z wizytą. W jednej ręce trzymał zmiksowanego drinka, a w drugiej papierosa. Gawędziliśmy o tym i owym, głównie o wspaniałym wyglądzie jego ogrodu, gdy nagle podszedł mój sześcioletni syn:

– Palenie jest niebezpieczne, musisz to rzucić – wypalił, marszcząc brwi i kładąc ręce na biodra. – Módl się do Jezusa, a On pomoże ci przestać.

Stałem oniemiały, a uśmiech zastygł mi na twarzy. „Świetnie! – pomyślałem. – Co jest grane? Oni pewnie już teraz myślą o nas, że jesteśmy jakimiś moralizującymi fanatykami, którzy siedzą przy stole i obgadują sąsiadów”. Na obronę Davida muszę powiedzieć, że jego ciotka Linda, świeżo nawrócona osoba, właśnie zdecydowała się rzucić palenie, a David się za nią modlił. Mimo to stałem tam zażenowany.

Tom jednak zgasił papierosa, pochylił się do mojego syna, położył mu rękę na ramieniu i z uśmiechem powiedział:

– Wiesz co, David? Pewnie masz rację, pewnie masz rację.

Cóż za wspaniała i wyrozumiała odpowiedź ze strony Toma! Zmusiło mnie to do zrewidowania mojej opinii na jego temat. Uświadomiłem sobie, że muszę pokutować z mojej opinii o nim jako jakimś tam facecie z tej samej ulicy, a zacząć myśleć o tym, kim on naprawdę jest. Wstęp Davida pewnie był arogancki, ale i tak lepszy niż moja bierność, za to poprowadził do nawiązania relacji z Tomem, którą nie wiem, czy bym nawiązał, gdybym nie zaczął patrzeć na niego jak na żywą osobę.

Gdy apostoł Paweł mówi, że powinniśmy patrzeć na ludzi oczami Chrystusa, ma na myśli patrzenie na innych przez pryzmat ewangelii. Dlatego widzimy ludzi jako piękne, cenne istoty, stworzone na obraz i podobieństwo Boga. Każdy z nas nosi odciśnięte Boże piętno. To właśnie z tego powodu chrześcijanie wierzą, że wszyscy ludzie mają godność, wartość i są cenni.

Jednocześnie uznajemy, że człowiek jest upadły, grzeszny i oddzielony od Boga. Wszyscy ludzie zniekształcili Boży obraz w nieprawdopodobne karykatury. Dlatego chrześcijanie nie są też ślepo zapatrzeni w człowieka.

W kulturze ewangelizacji jednak jesteśmy przede wszystkim świadomi tego, kim ludzie mogą się stać: nowymi stworzeniami w Chrystusie, ożywianymi przemieniającą mocą Bożą (2Kor 5:17). Pragnę przebywać wśród chrześcijan, którzy pamiętają, że są obrazami Boga. Pragnę przebywać wśród chrześcijan, którzy pamiętają o oddzieleniu od Boga. Przede wszystkim jednak pragnę żyć w kulturze, która wskazuje, kim ludzie mogą się stać poprzez ewangelię.

4.   Kultura, w której wszyscy działają razem w jedności

Dziękuję Bogu mojemu za każdym razem, ilekroć was wspominam, zawsze w każdej modlitwie mojej za wszystkich was z radością się modląc, za społeczność waszą w ewangelii od pierwszego dnia aż dotąd (Flp 1:3–5).

Apostoł Paweł, pisząc do kościoła w Filippi, wyraził swoją wdzięczność za udział wiernych wraz z nim w służbie ewangelii. To obraz kultury ewangelizacji. Wszyscy razem działali na rzecz ewangelii. Każdy był zaangażowany.

Kiedy byłem trenerem drużyny piłkarskiej mojego pięcioletniego syna, zbieraliśmy razem cały zespół (bardzo, bardzo uroczy) i pytaliśmy:

– Dobrze, drużyno, gdy oni są przy piłce, którzy zawodnicy bronią?

A oni odkrzykiwali z zapałem:

– Wszyscy!

Następnie pytaliśmy:

– A gdy my jesteśmy przy piłce, którzy zawodnicy atakują?

– Wszyscy!

Gdy jednak przychodziło do realizacji tego planu w prawdziwym meczu, okazywało się, że nie jest to takie proste dla pięciolatków.

Taka właśnie jest ewangelizacja. Cel w obydwu przypadkach jest taki sam: wszyscy razem podążają w jednym kierunku.

Kultura ewangelizacji cechuje się założeniem, że każdy jest zaangażowany. Czy słyszałeś kiedyś, jak ktoś mówi, że ewangelizacja to nie jego obdarowanie – tak jakby to stanowiło dlań wymówkę od dzielenia się wiarą? To przedszkolne rozumienie ewangelizacji. Wszyscy chrześcijanie są zobowiązani do dzielenia się swoją wiarą, to wymóg związany z wiernością, a nie z obdarowaniem (Mt 28:19).

Pragnę dzielić się swoją wiarą w kontekście kościoła, który rozumie, co robię, i robi to wraz ze mną. W takiej kulturze, gdy przyprowadzam przyjaciela do kościoła, inni nie zakładają, że ta osoba jest chrześcijaninem. Nie są zszokowani, gdy przedstawiam kogoś i mówię: „To jest Bob. Bob wypróbowuje chrześcijaństwo”. Nie tylko nie są zszokowani, ale odpowiadają mniej więcej w taki sposób: „Cieszę się, że tu jesteś. Byłem w tym samym miejscu kilka lat temu i chętnie bym usłyszał twoją opinię na ten temat. Powiedz mi: co sądzisz o chrześcijaństwie w tej chwili?”

Tęsknię za kulturą, w której wszyscy działamy razem, aby osiągnąć ten sam cel – być świadkami Chrystusa.

5.   Kultura, która kształtuje ewangelizację

A co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać (2Tm 2:2).

Piękne w kulturze ewangelizacji – jeśli dobrze ją pojmujemy – jest to, że nowi wierzący mają gorliwość i kontakty, których brakuje często starszym chrześcijanom. Starszych natomiast cechuje zrozumienie i wiedza, tak potrzebne młodszym.

Gdy piszę te słowa, moja żona siedzi na kanapie i przygotowuje się do popołudniowego spotkania z Ruth i Samanti. Leeann prowadzi obie kobiety przez kurs Christianity Explained, wyjaśniający podstawy chrześcijaństwa. Ruth jest osobą nowo nawróconą; bardzo ekscytuje się swoją wiarą i dzieleniem się ewangelią. Ruth i Samanti pracują razem i mają ze sobą wiele wspólnego, ponieważ pochodzą z tego samego miasta na Sri Lance. Ojciec Samanti jest buddystą, matka katoliczką, a mąż muzułmaninem. To typowe dla Dubaju. Gdy Ruth opowiedziała Samanti o swojej wierze, ta zapragnęła dowiedzieć się więcej. Ruth jest głęboko przekonana, że jej życie zostało wykupione przez Jezusa, ale gdy ma wyjaśnić, na czym polega jej wiara, potrzebuje pomocy, szczególnie gdy ma rozmawiać z osobami o pochodzeniu takim jak Samanti. Dlatego podjęła mądrą decyzję, przyprowadzając Samanti do Leeann.

Leeann natomiast jest ewangelistką o dużej wiedzy, otwartą na ludzi, ale jej grono przyjaciół składa się w większości z dojrzałych chrześcijan. Możliwość spotkania się i porozmawiania z Samanti wzbudziła w Leeann wielkie emocje. A Samanti potrzebuje Jezusa!

Cała ta trójka stanowi doskonały przykład na to, jak działa kultura ewangelizacji. Leeann przejmuje prowadzenie w wyjaśnianiu, czym jest ewangelia. Ruth uczy się, w jaki sposób dzielić się wiarą, uczestnicząc w studium i rozwijając swoją przyjaźń z Samanti. A jeśli taka będzie wola Boga, Samanti usłyszy cudowną nowinę o tym, że Chrystus zbawia grzeszników, i odpowie na nią. W kulturze ewangelizacji ludzie wspólnie kształtują ewangelizację.

6.   Kultura, która wie, jak potwierdzać i świętować nowe życie

Dziękujemy Bogu, Ojcu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, zawsze gdy się za was modlimy, bo usłyszeliśmy o wierze waszej w Chrystusie Jezusie […]. Tak też nauczyliście się go od Epafrasa, umiłowanego współsługi naszego (Kol 1:3–4.7)

Paweł wiedział, w jaki sposób traktować nowych wierzących. Celebrował ich nawrócenie, ale swoją – oraz ich – uwagę zawsze skupiał na Chrystusie. Nie wywyższał ich ponad miarę, ale także nie ignorował. Kultura ewangelizacji cieszy się z nowego życia w Chrystusie we właściwy sposób.

Po serii osobistych spotkań oraz studium biblijnym z Markiem Deverem Rob odwrócił się od ateizmu i powiedział Markowi, że stał się chrześcijaninem. Mark zapytał Roba, co ma na myśli. Rob wyjaśnił ewangelię i opisał, jak żałował za swój ateistyczny styl życia i jak całkowicie zaufał Chrystusowi.

Mark oznajmił wówczas:

– Bracie, po tym, co mi powiedziałeś, zgadzam się z tobą: stałeś się chrześcijaninem. Pomódlmy się teraz.

Gdy się pomodlili, Mark dodał:

– Rozumiesz, że znakiem prawdziwego nawrócenia nie jest modlitwa, ale długotrwałe kroczenie z Jezusem. Dlatego, choć wierzę, że naprawdę się nawróciłeś, zobaczymy, co będzie się działo z biegiem czasu.

Reakcja Marka jest przykładem odpowiedzi, którą nazywam „Alleluja!” i „Zobaczymy”. Mówimy „Alleluja!”, ponieważ prawdziwe nawrócenie jest najlepszą rzeczą, jaka może się przytrafić człowiekowi. „Zobaczymy” natomiast oznacza świadomość, że nawrócenie może być fałszywe, nawet jeśli nie ma się takiej intencji. Najważniejszy sprawdzian składa się z trzech części: dobrego zrozumienia ewangelii, przemienionego życia, a także długotrwałego kroczenia za Chrystusem.

Mark nie zataił nawrócenia Roba, ale również nie zrobił z niego gwiazdy. Podczas swojego chrztu Rob opowiedział, w jaki sposób stał się chrześcijaninem. Miały jednak nadejść próby, a to, w jaki sposób Rob przez nie przeszedł, jest ważniejsze niż jakakolwiek historia nawrócenia.

W kulturze ewangelizacji chrześcijanie wiedzą, jak traktować osoby niedawno nawrócone.

7.   Kultura służby ryzykownej i niebezpiecznej

A chcę, bracia, abyście wiedzieli, że to, co mnie spotkało, posłużyło raczej ku rozkrzewieniu ewangelii, tak, że więzy moje za sprawę Chrystusową stały się znane w całym zamku i wszystkim innym (Flp 1:12–13).

Służba apostoła Pawła była na tyle ryzykowna, że trafił on do więzienia. Mogę powiedzieć, że w tej części świata, w której mieszkam, także wiele znanych mi osób trafiło do więzienia, ponieważ prowadziły życie wierne Chrystusowi.

Jak czytamy w 2 Liście do Koryntian 10:4–5, Paweł postrzegał życie chrześcijańskie jako wojnę z myślami sprzeciwiającymi się Bogu: Unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi. To ryzykowne zadanie; świat nie lubi, gdy jego idee są konfrontowane. Czy chcemy nawoływać ludzi do prowadzenia ryzykownej ewangelizacji? Chciałbym żyć w kulturze ewangelizacji podejmującej ryzyko – w sensie konfrontacji z kulturą. Oznacza to przede wszystkim niezwracanie uwagi na to, co inni o nas myślą.

Kościół Door of Hope w Portland w stanie Oregon odnosi wielkie sukcesy w służbie prowadzonej wśród hipsterów. Przywództwo kościoła zdecydowało nawet, że niedzielne nabożeństwo wieczorne będzie się odbywało w pobliskim parku. Wierzący spotkali się z kpiną i wyzwiskami, a pewna kobieta nawet rozebrała się do połowy, próbując ich zaszokować. Byli jednak i tacy, którzy zobaczywszy dobroć i miłość kościoła, przyłączyli się do niego.

Chrześcijanie podejmują ryzyko różnego rodzaju. Moja przyjaciółka Joanna twierdzi, że nie wie nawet, jak poprowadzić studium biblijne, jeśli w grupie nie ma muzułmanów. Wszyscy powinniśmy myśleć o konkretnym ryzyku, jakie możemy podjąć w swojej własnej sytuacji. Gdy ryzykujemy, stajemy się w sferze duchowej niebezpieczni dla tych, których zamysły są przeciwne Bogu.

W Liście do Filipian apostoł Paweł pisze, że ewangelia stała się znana w całym zamku (Flp 1:13). Na końcu listu dodaje: Pozdrawiają was wszyscy święci, zwłaszcza zaś ci z domu cesarskiego (4:22). Oczywiste jest, że Paweł nawrócił niektórych ze swoich strażników.

Paweł ryzykował, a jego życie pełne ryzyka dla ewangelii było drogą prowadzącą do więzienia. Uwielbiam jednak pewien szczegół – zwróć uwagę, że to nie Paweł był przykuty do strażnika, lecz strażnik do Pawła.

Chciałbym należeć do kościoła, w którym ateiści i niechrześcijanie widzą, jak ich znajomi ateiści i niechrześcijanie się nawracają – to znak, że nasza kultura ewangelizacji nie stroni od podejmowania ryzyka.

8.   Kultura, która rozumie, że kościół jest wybraną i najlepszą metodą ewangelizacji

Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca, chwaląc Boga i ciesząc się przychylnością całego ludu. Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni (Dz 2:46–47).

Tak, wiem, poruszyłem już dziesięć kwestii. Jest jednak jeszcze jedna – która zawiera się we wszystkich pozostałych. Otóż tęsknię za kościołem, który rozumie, że to właśnie kościół lokalny jest wybraną i najlepszą formą ewangelizacji. Tęsknię za kościołem, w którym chrześcijanie są zakochani w Jezusie do tego stopnia, że gdy wspólnie uwielbiają Boga, stają się obrazem ewangelii. Tęsknię za kościołem, który rozbraja miłością, a nie rozrywką, i żyje w przekonaniu o mocy ewangelii na przekór kulturze. Tęsknię za kościołem, w którym największa radość płynie z dzielenia się wiarą, a bohaterami są ci, którzy ryzykują swoją reputację, aby ewangelizować.

Pragnę żyć w kulturze ewangelizacji pośród braci i sióstr, z którymi idę ramię w ramię w czasie bitwy; uczę innych i jestem uczony, co oznacza dzielenie się wiarą; widzę, jak przywódcy kościoła prowadzą ludzi do Jezusa. Chcę kościoła, w którym można wskazać przemienione życie konkretnych osób, w którym słyszy się świadectwa: „Gdy dwa lata temu po raz pierwszy przyszedłem do tego kościoła, nie znałem Boga, ale teraz już znam!” Chciałbym być częścią takiej kultury ewangelizacji. Założę się, że ty też.

Wspomniałem wcześniej, iż nie uważam, aby programy ewangelizacyjne były najlepszym czy wręcz podstawowym sposobem prowadzenia ewangelizacji. Moim zdaniem najlepsze efekty przynosi kultura ewangelizacji realizowana w obrębie zdrowego kościoła.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.