Wiele osób jest zaskoczonych, a niektórzy są zszokowani, gdy słyszą o moim zaangażowaniu w ruch charyzmatyczny, które miało miejsce wiele lat temu.
Zaczęło się to w 1965 roku, wkrótce po tym, jak wróciłem ze studiów magisterskich w Holandii, by nauczać filozofii i teologii na mojej macierzystej uczelni. Niektórzy z moich starszych studentów, którzy przygotowywali się do służby, rozmawiali ze mną podekscytowani o swoich doświadczeniach z Duchem Świętym i o otrzymaniu daru języków. Moją pierwszą reakcją był głęboki sceptycyzm, ponieważ moje jedyne wcześniejsze doświadczenia dotyczyły zatwardziałych zielonoświątkowców, których poglądy na uświęcenie uważałem za spaczone. Wkrótce jednak duża liczba moich studentów zaangażowanych w to zjawisko, w połączeniu z ich wysokim poziomem kompetencji jako studentów, sprowokowała mnie do ponownego zbadania sprawy. Widziałem również doniesienia, że mówienie językami wybuchało w głównych denominacjach, takich jak kościoły prezbiteriańskie, metodystyczne, episkopalne i luterańskie. Doniesienia o wybuchach tej „epidemii” w Notre Dame i na Uniwersytecie Duquesne również wzbudziły moją ciekawość.
Zacząłem spotykać się z moimi uczniami, aby omówić tę sprawę w moim domu. Spotkania te stały się regularnymi zebraniami modlitewnymi, które trwały kilka godzin, a przynajmniej raz całą noc. Ze względu na cudowny zapał do modlitwy, jaki wykazywali ci uczniowie, zacząłem się zastanawiać, czy nie brakuje mi czegoś w moim własnym życiu duchowym.
Następnie zwróciłem uwagę na Nowy Testament, a w szczególności na nauczanie Pawła na temat języków w 1 Liście do Koryntian. W rozdziałach 12-14 Paweł zajmuje się nadużywaniem języków w kościele w Koryncie i gani tych, którzy wywyższali swoje dary ponad dary innych. Było jasne, że Paweł nie umieścił języków ani glosolalii na szczycie darów i nie nauczał, że języki są nieodzownym znakiem chrztu Duchem Świętym.
W 14 rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian Paweł podaje szczegółowe instrukcje dotyczące używania języków. Chociaż ostro ostrzega przed wieloma nadużyciami związanymi z językami, nie zakazuje ich używania. W rzeczy samej, wyraźnie mówi: „językami mówić nie zabraniajcie” (1 Kor 14:39b). Paweł pisze również: „Kto mówi językiem, buduje sam siebie. Kto prorokuje — buduje kościół. Pragnąłbym, abyście wy wszyscy mówili językami, bardziej jednak, abyście prorokowali” (1 Kor 14:4-5a). Paweł wyraźnie naucza o względnej wyższości proroctwa nad językami. Porównuje jednak ze sobą rzeczy dobre i lepsze, a nie dobre i złe.
Dwie rzeczy uderzyły mnie w tym fragmencie. Po pierwsze, Paweł mówi, że języki są budujące dla jednostki. Jako chrześcijanin z pewnością pragnąłem wszystkiego, co Duch Święty miał dla mnie w zanadrzu. Po drugie, apostoł mówi, że chciałby, aby wszyscy chrześcijanie w Koryncie mówili językami. Mimo że wyraża również swoją preferencję dla proroctwa, nadal podkreśla swoje pragnienie, aby wszyscy mówili językami. Wreszcie, w wersecie 18, Paweł stwierdza: „Dziękuję Bogu, że ja o wiele więcej językami mówię, niż wy wszyscy”.
Ponieważ Paweł mówił językami i wyraził pragnienie, aby wszyscy mówili językami, uznałem, że powinienem dążyć do tego duchowego daru.
Główną przeszkodą, przed którą wciąż stałem, było pytanie, czy to, co dzieje się we współczesnym ruchu charyzmatycznym, jest rzeczywiście odrodzeniem darów Nowego Testamentu. To znaczy, czy współczesny wybuch glosolalii jest tym samym, co praktykowano w Kościele apostolskim? Odpowiedź na to pytanie okazała się niezwykle trudna, biorąc pod uwagę niewielką liczbę odniesień do tego zjawiska w historii Kościoła, z wyjątkiem jego początków wśród głęboko heretyckich grup, takich jak montaniści.
W każdym razie zabiegałem o ten dar i wkrótce dołączyłem do moich przyjaciół modlących się językami. Ale nie znajdowałem w tym większego zbudowania i nadal wolałem modlić się ze zrozumieniem.
W międzyczasie kontynuowałem badanie tego, czy było to nowotestamentowe zjawisko. Wraz z rozwojem ruchu zaczęły napływać doniesienia o ludziach z religii niechrześcijańskich praktykujących „języki”. Pojawiły się również doniesienia, że języki zostały zidentyfikowane jako znane języki obce, ale żadne z tych doniesień nie zostało zweryfikowane.
W miarę upływu czasu kilka spraw się wyjaśniło. Po pierwsze, popularna stawała się teologia neopentekostalna (nowy rodzaj teologii zielonoświątkowej – przyp. tłum.). Choć nie była ona monolitem wśród charyzmatyków, kładła nacisk na mówienie językami jako konieczny i niezbędny znak biblijnej koncepcji chrztu Duchem Świętym. Charakteryzowała się również fantastycznymi twierdzeniami o cudach i nadprzyrodzonych proroctwach zawierających nowe objawienia. Im więcej interpretacji mówienia językami i proroctw słyszałem, tym więcej słyszałem fałszywych doktryn i fałszywych proroctw. Kilka osób wypowiadało w mojej obecności „proroctwa” o konkretnych rzeczach, które miały się wydarzyć w określonym czasie. Żadne z tych proroctw się nie spełniło. Słyszałem ewidentnie fałszywą doktrynę, doktrynę będącą w wyraźnej sprzeczności z Pismem Świętym, do której nakłaniano ludzi poprzez interpretację języków. Ekstrawaganckie twierdzenia o cudach, które udało mi się zbadać, okazały się bezpodstawne. Coś ewidentnie było nie tak z wizerunkiem tego ruchu. Krótko mówiąc, ruch charyzmatyczny nie przynosił oczekiwanych rezultatów.
Coraz więcej ludzi starało się prowadzić chrześcijańskie życie w oparciu o subiektywne odczucia, a nie Słowo. Widziałem silne ożywienie poglądów na uświęcenie typu „głębsze życie” (z ang. Deeper Life), które obiecywały chrześcijanom specjalne drugie dzieło łaski, dzięki któremu mogliby prowadzić „zwycięskie życie” chrześcijańskie poprzez „napełnienie Duchem”.
W Kościele pojawiły się zatem dwie klasy chrześcijan: ci, którzy byli ochrzczeni w Duchu i ci, którzy nie byli w Nim ochrzczeni; ci, którzy byli „napełnieni Duchem” i ci, którzy nie byli napełnieni. Przekonałem się, że w Nowym Testamencie nie tylko nie naucza się tej dychotomii (rozdwojenia, sztucznego podziału – przyp. tłum.), ale że jest ona sprzeczna z jego naukami. Zdałem sobie sprawę, że charyzmatyczny pogląd na Dzień Pięćdziesiątnicy stanowił wypaczenie jego biblijnego znaczenia. Charyzmatyczny pogląd na Pięćdziesiątnicę wręcz umniejszał temu Dniu, zamiast go wywyższać.
Zacząłem dostrzegać, że każdy, kto jest wystarczająco nieskrępowany, może wydawać niezrozumiałe dźwięki podczas modlitwy. Nie poddaję pod wątpliwość czyjegoś doświadczenia takiej modlitwy, ale obawiam się, że nie jest to nic nadprzyrodzonego i nie jest to tym samym, czego doświadczano we wczesnym Kościele.
Moje ostateczne odejście z ruchu nastąpiło, gdy zdałem sobie sprawę, że muszę żyć Słowem Bożym, ponieważ Duch nigdy nie działa przeciwko Słowu, ale zawsze z nim i przez nie.
Nadal cieszę się społecznością z moimi charyzmatycznymi przyjaciółmi i zachwycam się ich zamiłowaniem do modlitwy. Jestem wdzięczny za prawdziwe ożywienie zainteresowania osobą i działaniem Ducha Świętego w życiu Kościoła, które zrodził ten ruch. Jestem jednak bardzo zaniepokojony fałszywymi doktrynami, które ten ruch za sobą pociągnął.
Zeal without Knowledge Copyright 2023 by R.C. Sproul, Ligonier Ministries Used by permission.