Odwieczna miłość Boża

Konieczne jest, abyśmy rozumieli miłość Boga wraz z innymi Jego atrybutami. Miłość Boga na przykład jest miłością świętą. Poza nią liczą się też oczywiście wszystkie inne atrybuty Boga, w tym Jego wieczność. Miłość Boga jak i On sam jest wieczna. Gdy mówimy o wieczności Boga, chodzi nam o coś znacznie większego niż tylko to, że on trwa wiecznie. Gdy mówimy, że Bóg jest wieczny, chodzi nam o to, że istnieje On sam z siebie, że nie ma początku. Jego egzystencja czy istnienie nie zależy od jakiegoś innego źródła; rzecz polega raczej na tym, że On sam w sobie ma moc, by istnieć. Nie potrzebuje czegokolwiek, co istnieje poza Nim, do życia i istnienia.

Nie ma czegoś takiego jak moment, w którym Bóg miał swój początek. Zanim Bóg stworzył świat, On już był. Pismo wyraźnie mówi, że istniał On od wieczności i od zawsze częścią Jego natury był atrybut miłości. Bóg nie zaczął kochać dopiero wtedy, kiedy stworzył świat, ponieważ od zawsze był Bogiem miłości. Skoro tak właśnie jest, skoro od wieczności nie było nic więcej poza Bogiem, warto zadać pytanie, ku czemu kierował przez cały ten czas swoją miłość? Odpowiedź na to pytanie jest nieco złożona. 

Myśląc o stworzeniu, dokonujemy rozróżnienia na stworzenie i odkupienie. Bóg stworzył świat jako dobry, ale niestety popadł on w ruinę wraz z upadkiem rodzaju ludzkiego, a reszta historii świata to opowieść o Bożym dziele odkupienia, dzięki któremu wybawia On swój lud z ruiny tego upadku. 

Bóg był już przed stworzeniem i odkupieniem. Na długo przed stworzeniem wiedział On, że zdarzy się upadek i w związku z tym już w wieczności przygotował plan odkupienia. Ten plan zrodził się w Trójcy, tak aby dzieło odkupienia mogło być zrealizowane przez wszystkie trzy osoby Bóstwa. W teologii mówimy więc o przymierzu odkupienia, przymierzu, w którym Ojciec, Syn i Duch Święty współpracują razem od wieczności, by zbawić człowieka od jego grzechu.

Ojciec posłał Syna na świat, a Syn ochoczo przyjął na siebie zadanie wejścia w stworzenie i dokonania odkupienia. Na bazie przymierza Ojciec posłał Syna, a Syn w oparciu o to przymierze chętnie opuścił niebiosa i przyjął na siebie ludzką naturę, wyparł się siebie i stał się posłusznym aż do śmierci, wszystko w celu odkupienia człowieka. Tak samo, już w wieczności Duch Święty zawarł przymierze z Ojcem i Synem, aby dzieło Chrystusa zastosować w sercach ludu Bożego. To wszystko po to, żeby dzieło odkupienia okazało się wspólnym dziełem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Podobnie jak w przypadku stworzenia, także odkupienie jest dziełem Trójcy. Ojciec stworzył niebiosa i ziemię przez wiecznego Syna i w mocy Ducha (Rdz 1:1-2; J 1:1,10). Stworzenie i odkupienie to w pełni ukończone dzieło Trójcy Świętej. 

Jesteśmy uznawani za dzieci Boga wyłącznie poprzez adopcję.

Biblia mówi nam również, że tym, co od wieczności motywowało Boga do dokonania odkupienia, jest Jego miłość do stworzenia. Bóg dał swojego jednorodzonego Syna, ponieważ kocha ten świat (J 3:16). Mylilibyśmy się jednak, zakładając, że podstawowym obiektem Bożej miłości był świat albo ratowani przez Niego ludzie. Oczywiście prawdą jest, że Bóg nas kocha i z tego powodu posyła Chrystusa, by stał się przebłaganiem za nasze grzechy. Lecz Bóg najpierw umiłował swojego Syna. Tak, Bóg kocha nas, ale musimy zapamiętać, że kocha nas w swoim Synu. 

Zostaliśmy włączeniu w dzieło odkupienia, bo Ojciec patrzy na nas jako na tych, którzy należą do Syna, którego kocha. „Ojciec miłuje Syna” (J 3:35), i w tej miłości wybrał nas w Synu do usynowienia i adopcji jako synów Ojca (Ef 1:3-6). Pismo mówi o miłości Boga do nas, zakorzenionej i ugruntowanej w Ojcowskiej miłości do Syna. 

„Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy” (1J 3:1). Przypatrzmy się temu, co napisał tutaj Jan. Jaki to rodzaj miłości sprawia, że zostaliśmy nazwani dziećmi Boga? Nie potrafi uchwycić jej ogromu. Nie uznaje tej miłości za rzecz oczywistą. Nie twierdzi, że każde stworzenie, każdy człowiek, staje się automatycznie dzieckiem Stwórcy. Jan zdaje sobie sprawę z tego, że zostanie uznanym za członka rodziny Bożej, jest przywilejem udzielanym jedynie z łaski. Jest to największy przywilej, jaki może spotkać śmiertelnika. To, że możemy nazywać się dziećmi Boga, ukazuje Bożą ogromną miłość i opiera się na naszej duchowej adopcji. Nie jesteśmy dziećmi Boga z natury. Jesteśmy uznawani za dzieci Boga wyłącznie poprzez adopcję.

8 rozdział Listu do Rzymian bardzo dobrze to artykułuje. W rozdziałach 1 do 7 Paweł mówi, że z powodu naszej cielesnej natury buntujemy się przeciwko Bogu, w związku z czym podlegamy Jego gniewowi. Nasze biologiczne narodziny nie przynoszą nam nic z Ducha Bożego. Paweł mówi to tylko w odniesieniu do tych, których Bóg odradza i usprawiedliwia: „Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego. Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie” (8:9-10). Bycie dzieckiem Boga nie wynika z naszej natury, ale z tego co jest ponadnaturalne. Przywilej nazywania się dzieckiem Boga nie przysługuje nikomu, kto nie jest odrodzony i Duch Święty w nim nie mieszka. Do grona dzieci Bożych mogą zaliczać się ci, w których zamieszkuje Duch Święty. „Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy” (ww. 15-16).

Z uwagi na miłość Ojca do Syna, Ojciec usynowił nas i włączył do królewskiej rodziny, czyniąc nas dziedzicami razem z Chrystusem. Ojciec umiłował nas, ponieważ wpierw umiłował Jego, nigdy nie wolno nam o tym zapomnieć. On jest odwiecznym obiektem uczuć Ojcowskich, my zaś jesteśmy darem miłości Ojca ofiarowanym Jego Synowi. Zostaliśmy usynowieni przez Ojca w Chrystusie, Ojciec zaś kocha nas, ponieważ jesteśmy w Jego Synu.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.