Nie dostosowuj swojego sumienia do społeczeństwa

© Ligonier
Nie dostosowuj swojego sumienia do społeczeństwa | R.C. Sproul

Większość z nas zna bohaterskie oświadczenie Marcina Lutra na sejmie w Wormacji, kiedy wezwano go do wyrzeczenia się wiary:

Jeśli nie zostanę przekonany na podstawie Pisma Świętego i zdrowego rozsądku – nie przyjmuję autorytetu papieżów i soborów, bowiem przeczyli oni sobie wzajemnie – moje sumienie jest niewolnikiem Słowa Bożego, nie mogę niczego odwołać i niczego nie odwołuję, bowiem postępować przeciwko sumieniu nie jest ani słuszne, ani bezpieczne. Tak mi dopomóż Bóg. Amen.

Roland Bainton, Tak oto stoję. Klasyczna biografia Marcina Lutra, Wydawnictwo Areopag, Katowice 1995, s. 172. 

Dziś rzadko słyszymy jakiekolwiek odniesienia do sumienia. Jednak w całej historii Kościoła najlepsi myśliciele chrześcijańscy regularnie mówili o sumieniu. Tomasz z Akwinu twierdził, że sumienie jest wewnętrznym głosem Boga, który oskarża nas lub usprawiedliwia w odniesieniu do tego, co robimy. Jan Kalwin mówił o „boskim zmyśle”, który Bóg wkłada we wnętrze każdego człowieka, a częścią tego boskiego zmysłu jest sumienie. A kiedy zwracamy się do Pisma Świętego, odkrywamy, że nasze sumienia są aspektem Bożego objawienia skierowanego do nas.

Kiedy mówimy o Bożym objawieniu, dokonujemy rozróżnienia między objawieniem ogólnym a objawieniem szczególnym. Objawienie szczególne odnosi się do informacji przekazanych nam w Słowie Bożym. Nie każdy na świecie posiada te informacje. Ci, którzy je poznali, odnieśli korzyść z zapoznania się z konkretnymi informacjami o Bogu i Jego planie odkupienia.

Ogólne objawienie odnosi się do objawienia, którego Bóg udziela każdemu człowiekowi na ziemi. Jest ono ogólne w tym sensie, że nie ogranicza się do żadnej konkretnej grupy ludzi. Jest globalne i rozciąga się na każdego człowieka. Odbiorcy to ogół ludzi, a przekazywane informacje są również ogólne. Nie są nacechowane tym samym poziomem szczegółowości, co Pismo Święte.

W kontekście ogólnego objawienia musimy dokonać dalszego rozróżnienia między pośrednim objawieniem ogólnym a bezpośrednim objawieniem ogólnym. Pośrednie objawienie ogólne odnosi się do objawienia, które Bóg przekazuje za pośrednictwem zewnętrznego środka. Tym środkiem jest stworzenie, w którym Bóg objawia trochę prawdy o tym, kim jest. Paweł, szczególnie w pierwszym rozdziale Listu do Rzymian, podkreśla to, że ogólne objawienie przekazane przez dzieło stworzenia jest tak jasne, iż każdy człowiek wie, że Bóg istnieje, a zatem nie ma żadnej wymówki dla swojej niewiary.

Bezpośrednie ogólne objawienie jest objawieniem, które jest przekazywane każdemu człowiekowi bez pomocy żadnego zewnętrznego środka. Jest wewnętrzne, a nie zewnętrzne. Jest to objawienie, które Bóg zasiewa w duszy każdego człowieka. Bóg objawia swoje Prawo w umyśle każdego człowieka, dając sumienie każdemu z nas.

Mamy jednak pewien problem: sumienie jest zmienne. Nie jest stałe. Prawie wszyscy ludzie dostosowują swoje sumienie (od dzieciństwa do dorosłości), a dostosowanie to prawie zawsze stanowi pogorszenie jego stanu. Oznacza to, że uczymy się, jak tłumić głos naszego sumienia i dokonujemy niezbędnych korekt, aby nasza etyka była zgodna z tym, jak chcemy żyć, a nie z tym, jak Bóg nakazuje nam żyć.

Nie oznacza to, że dzieci są bezgrzeszne. Nawet małe dzieci mają grzeszne umysły, ale Biblia uznaje, że stopień zła występujący u małych dzieci jest znacząco różny od stopnia zła przejawianego przez ludzi dorosłych. Dlatego Paweł mówi: „bądźcie w złem jak niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie dojrzali” (1 Kor 14:20, BW). Uznał, że grzechy dziecka nie są tak ohydne, jak grzechy ludzi dojrzałych wiekiem. W pewnym momencie naszego rozwoju waga naszych grzechów wzrasta. Nasze sumienia są przytępione, gdy zaczynamy akceptować rzeczy, które jako dzieci uważaliśmy za niedopuszczalne.

Prawie pięćdziesiąt lat temu ukazała się bestsellerowa książka o dziwnym tytule — The Happy Hooker (Szczęśliwa prostytutka), której autorką była prostytutka Xaviera Hollander. Hollander starała się zamknąć usta ludziom, którzy uważali, że żadna prostytutka w Ameryce nie może czerpać radości z tego, co robi. W swojej książce Hollander celebruje radość, jakiej doświadczała w swoim zawodzie, mówiąc, że nigdy nie czuła się winna z powodu tego, co robiła. Oczywiście, Hollander stwierdziła, że za pierwszym razem, gdy zaangażowała się w prostytucję, poczuła wyrzuty sumienia. Ale z czasem doszła do punktu, w którym czuła się winna tylko wtedy, gdy słyszała bicie kościelnych dzwonów. W takich chwilach jej sumienie bywało poruszone, ponieważ przypominało się jej, że to, co robi, jest potępiane przez Boga Wszechmogącego. Nawet ta zatwardziała zawodowa prostytutka nie potrafiła całkowicie zdławić sumienia, które Bóg w niej umieścił.

Oto największa ironia i tragedia grzechu: im częściej powtarzamy nasze grzechy, tym większą winę ponosimy, ale, tym mniej wrażliwi stajemy się na poczucie winy w naszych sumieniach. Paweł mówi, że ludzie gromadzą sobie gniew na dzień gniewu (Rz 2:5). To obiektywna wina – są winni, ponieważ złamali Prawo Boże. Ale niektórzy ludzie tak bardzo stłumili głos swojego sumienia, że wierzą, iż nie ma znaczenia, co robią, o ile jest to zgodne z ich wolą i nie powoduje żadnych szkód. Ich subiektywne poczucie winy – poczucie winy towarzyszące niewłaściwemu postępowaniu – maleje.

Znajdujemy nowe sposoby postrzegania grzesznego zachowania jako akceptowalnego, zarówno jako jednostki, jak i jako społeczeństwo. Zabiliśmy już sześćdziesiąt milionów dzieci, rozrywając je na strzępy. Ludzie korzystają z mediów społecznościowych, aby chwalić się tą rzeczywistością, mówiąc, jak bardzo są dumni z tego, że zachowali wolność kobiet do dokonywania aborcji. Teraz bez wstydu chwalimy się małżeństwem łączącym mężczyznę z drugim mężczyzną oraz kobietę z drugą kobietą. W tym kraju nie pozostało zbyt wiele z tego, co nazywamy zbiorowym sumieniem.

Paweł mówi nam w pierwszym rozdziale Listu do Rzymian, że ludzie znają sprawiedliwy sąd Boży, a ta wiedza o sądzie pochodzi z bezpośredniego ogólnego objawienia. Jaki jest szczyt listy grzechów w pierwszym rozdziale Listu do Rzymian? Paweł mówi: „oni, którzy znają orzeczenie Boże, że ci, którzy to czynią, winni są śmierci, nie tylko to czynią, ale jeszcze pochwalają tych, którzy to czynią” (Rz 1:32, BW). Najgorszą częścią oskarżenia Pawła nie jest to, że ludzie praktykują takie rzeczy pomimo znajomości sprawiedliwego sądu Bożego, ale to, że aprobują tych, którzy również je praktykują. Kiedy ludzie tłumią własne sumienia, wtedy robią również wszystko, co w ich mocy, by stłumić sumienia swoich bliźnich. Aby uciszyć swoje sumienia, ludzie szukają sojuszników i głoszą hasła takie jak: „Walczymy tutaj tylko o wolność, o wolność wyboru”. Cóż za strategia! „Nie jestem za morderstwem, jestem za wyborem”. Tak powiedziałby przecież Ojciec Chrzestny (szef włoskiej mafii – przyp. tłum.): „Jestem za wyborem, a mój wybór to mordowanie moich wrogów”.

Jednak naszym celem w omawianiu tych rzeczy nie jest ubolewanie nad tym, jak zły jest świat, ale raczej nad tym, jak źli jesteśmy my, chrześcijanie, którzy robimy to samo. My również dostosowujemy nasze sumienia do społeczeństwa. Stosujemy wszelkie możliwe wymówki, aby usprawiedliwić nasz grzech. Dlatego tak ważne jest rozwijanie sumienia, które jest wrażliwe na Słowo Boże. Na sejmie w Wormacji Luter nie powiedział: „Moje sumienie jest niewolnikiem współczesnego społeczeństwa, najnowszego sondażu opinii publicznej i najnowszej ankiety opisującej to, co robią wszyscy pozostali ludzie”. Nie powiedział także: „Moje sumienie znajduje się pod wpływem Słowa Bożego”. Natomiast stwierdził coś takiego: „moje sumienie jest niewolnikiem Słowa Bożego, nie mogę niczego odwołać i niczego nie odwołuję”. Gdyby jego sumienie nie było w niewoli Słowa Bożego, natychmiast by się wycofał. Powiedział więc: „postępować przeciwko sumieniu nie jest ani słuszne, ani bezpieczne”.

Nie chcemy słuchać osądu sumienia; chcemy stłumić osąd sumienia. Taka jest nasza natura. Jedynym antidotum jest poznanie umysłu Chrystusa. Potrzebujemy mężczyzn i kobiet, których sumienia zostały ukształtowane przez Słowo Boże. Dzięki niech będą Bogu za Jego Słowo. Ono obnaża kłamstwa, które sobie wmawiamy, by poczuć się lepiej. W dniu ostatecznym nie będziemy sądzeni na podstawie tego, czy to my czujemy się winni, ale na podstawie tego, czy faktycznie jesteśmy winni. Jeśli jednak czujesz się winny, dziękuj za to Bogu. Poczucie winy jest sygnałem, że prawdopodobnie coś jest nie tak. Duch Święty przekonuje nas o grzechu, a wraz z tym przekonaniem przychodzi czułe miłosierdzie, które prowadzi nas do okazania skruchy i doznania przebaczenia, abyśmy mogli chodzić w Jego obecności.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.