Subskrybuj, aby otrzymywać codzienne rozważania na e-mail.
W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.
2 List do Koryntian 12,8-9
Czy cierpienie, które przychodzi na chrześcijanina z powodu prześladowania, jest takie samo jak cierpienie, które przychodzi z powodu choroby nowotworowej? Czy obietnice dane jednemu, mają zastosowanie u drugiego? Moja odpowiedź brzmi – tak. Wszelkie życie, przeżywane gorliwie przez wiarę w dążeniu do Bożej chwały i zbawienia innych, spotka się z jakiegoś rodzaju przeszkodą i cierpieniem. Cierpienie, które spotyka posłusznego chrześcijanina, jest częścią ceny za życie w posłuszeństwie w miejscu, gdzie wzywa nas Bóg.
Decydując się na podążanie za Chrystusem w kierunku, który On wskazuje, wybieramy wszystko, co ta droga obejmuje pod Jego suwerenną opatrznością. Dlatego wszelkie cierpienie, które pojawia się na drodze posłuszeństwa, jest cierpieniem z Chrystusem i dla Chrystusa – czy to jest nowotwór w domu, czy prześladowanie gdzieś daleko.
I jest to „wybrane” – to znaczy, chętnie obieramy ścieżkę posłuszeństwa, na której spotyka nas cierpienie, i nie szemrzemy przeciwko Bogu. Możemy się modlić – jak Paweł – aby to cierpienie zostało usunięte (2 Koryntian 12,8), ale jeśli Bóg zechce, przyjmujemy je jako część kosztu uczniostwa na ścieżce posłuszeństwa w drodze do nieba.
Wszelkie doświadczenie cierpienia na ścieżce chrześcijańskiego posłuszeństwa – czy to prześladowanie, choroba czy wypadek – mają wspólną cechę: wszystkie chcą zagrozić naszej wierze w dobroć Boga i kuszą nas, abyśmy zeszli z drogi posłuszeństwa.
Dlatego każdy triumf wiary i każde wytrwanie w posłuszeństwie są świadectwami dobroci Boga i drogocenności Chrystusa – niezależnie od tego, czy nieprzyjacielem jest choroba, szatan, grzech, czy sabotaż. Dlatego, wszelkiego rodzaju cierpienie, które znosimy na drodze naszego chrześcijańskiego powołania, jest cierpieniem „z Chrystusem” i „dla Chrystusa”.
Z Nim w tym sensie, że cierpienie przychodzi na nas, gdy z Nim idziemy w wierze; a także w tym sensie, że jest ono znoszone w sile, której On dostarcza nam przez swoją współczującą arcykapłańską służbę (Hebrajczyków 4,15).
I dla Niego w tym sensie, że cierpienie poddaje próbie i dowodzi naszej wierności wobec Jego dobroci i mocy; a także w tym sensie, że objawia ono Jego wartość jako wszechzaspokajająca odpłata i nagroda.