Naszym celem podczas tych rozważań jest wyjaśnić naturę chrześcijańskiego obowiązku ewangelizowania w świetle uzgodnionego wcześniej założenia, że Bóg jest suwerenny w zbawianiu. Zaraz na początku musimy uznać, że nie jest to łatwe zadanie. Wszystkie teologiczne tematy zawierają pułapki dla nieostrożnych, gdyż Boża prawda nigdy nie jest dokładnie taka, jakiej człowiek by się spodziewał, a dziedzina, którą obecnie się zajmujemy, jest najbardziej niebezpieczna ze wszystkich możliwych. Jest tak, ponieważ w trakcie opracowywania jej od początku aż do końca musimy zmagać się z antynomią w biblijnym objawieniu, a w takich okolicznościach nasze ograniczone, upadłe umysły są bardziej niż zazwyczaj skłonne do błądzenia.
Co to jest antynomia? Podręczny oksfordzki słownik określa ją jako „przeciwieństwo istniejące pomiędzy wnioskami, które wydają się w równym stopniu logiczne, rozsądne lub konieczne” . Jednakże dla naszych celów ta definicja nie jest całkiem poprawna; początkowe słowa powinny brzmieć „pozorne przeciwieństwo”. Cały problem antynomii – w każdym razie w teologii – polega bowiem na tym, że nie ma rzeczywistego przeciwieństwa, choć wydaje się, że ono istnieje. Jest to pozorna niekompatybilność pomiędzy dwiema oczywistymi prawdami. Antynomia zachodzi wtedy, gdy istnieją obok siebie dwie reguły, które wydają się nie do pogodzenia ze sobą, niemniej jednak obydwie są niezaprzeczalne. Są przekonujące powody, aby wierzyć w każdą z nich – każda z nich opiera się na jasnych i solidnych dowodach, lecz jest tajemnicą dla ciebie to, w jaki sposób mogą zostać do siebie dopasowane. Widzisz, że każda z nich musi być prawdziwa sama w sobie, ale nie wiesz, w jaki sposób obie razem mogą być prawdziwe. Pozwolę sobie dać następujący przykład. Współcześni fizycy stają poniekąd wobec antynomii podczas badania światła. Istnieją przekonujące dowody, które pokazują, że światło składa się z fal, i równie przekonujące dowody, które pokazują, że składa się ono z cząsteczek. Nie jest rzeczą oczywistą, w jaki sposób światło może być zarówno falą, jak i cząsteczkami, lecz istnieją na to dowody i dlatego żaden z tych poglądów nie może zostać wykluczony na korzyść drugiego. Natomiast nie można ani jednego z nich zredukować do poziomu drugiego, ani wyjaśniać za pomocą tego drugiego; te dwa pozornie niekompatybilne stanowiska muszą zostać zachowane razem i oba muszą być uważane za prawdziwe. Taka konieczność bez wątpienia jest oburzająca dla naszych uporządkowanych umysłów, jednak nie da się na to nic poradzić, jeżeli mamy być w zgodzie z faktami.
Dlatego wydaje się, że antynomia nie jest tym samym co paradoks. Paradoks jest sposobem wyrażania się za pomocą gry słów. Jest formą stwierdzenia, która wydaje się łączyć z sobą dwie przeciwne idee lub przeczyć idei właśnie przez te określenia, które daną ideę potwierdzają. Wiele prawd dotyczących chrześcijańskiego życia można by określić jako paradoksy. Na przykład Księga Modlitwy oznajmia, że „służba Boża jest doskonałą wolnością”, co znaczy, że człowiek staje się wolny poprzez stawanie się niewolnikiem. Apostoł Paweł przedstawia różne paradoksy z jego własnego chrześcijańskiego doświadczenia: „Jakby smutni, jednak zawsze radośnie, jakby ubodzy, jednak wielu ubogacający, jakby nic nie mający, jednak wszystko posiadający” (2Kor 6,10), „Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach ze względu na Chrystusa; gdy bowiem jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2Kor 12,10). Jednakże istota paradoksu polega na tym, że pozór przeciwieństwa stwarzają nie fakty, lecz słowa. Przeciwieństwo ma charakter werbalny, a nie rzeczywisty, i po chwili zastanowienia można zobaczyć, jak może ono zostać wyeliminowane i jak tę samą ideę da się wyrazić w formie nieparadoksalnej. Innymi słowy, paradoks jest zawsze możliwy do usunięcia. Spójrz na cytowane przykłady. Księga Modlitwy mogłaby mówić, że ci, którzy służą Bogu, są wolni od panowania grzechu. W 2Kor 6,10 Apostoł Paweł mógłby powiedzieć, że bolesne okoliczności i radość w Bogu są ciągle z sobą połączone w jego doświadczeniu i że chociaż nie ma on swojej własności ani konta w banku, to w pewnym sensie wszystko należy do niego, ponieważ należy do Chrystusa, a Chrystus jest Panem wszystkiego. Jeszcze raz w 2Kor 12,10 mógłby powiedzieć, że Pan wzmacnia go zdecydowanie wtedy, gdy jest najbardziej świadom swej naturalnej niemocy. Takie nieparadoksalne formy wypowiadania się w zestawieniu z paradoksami, które miałyby zastąpić, są niezgrabne i nudne, lecz zawierają dokładnie to samo znaczenie. Ponieważ paradoks to jedynie kwestia sposobu używania słów, zadaniem paradoksu jest przyciąganie uwagi za pomocą słownego triku, lecz nie wykazuje on pozoru przeciwieństwa w faktach, które przy jego użyciu się opisuje.
Należy również zauważyć, że paradoks jest zawsze zrozumiały. Mówca lub pisarz oddaje swoje idee za pomocą paradoksów w zamiarze upamiętnienia ich i po to, aby sprowokować słuchaczy bądź czytelników do zastanowienia się nad nimi. Jednak w ostatecznym rozrachunku po namyśle odbiorca musi być w stanie zrozumieć i wyjaśnić paradoks, w innym przypadku będzie się on wydawał rzeczywiście przeciwieństwem samym w sobie i dlatego pozbawionym realnego znaczenia. Niezrozumiały paradoks nie mógłby być odróżniony jedynie od sprzecznych ze sobą wyrażeń. Całkowity paradoks musiałby zostać sklasyfikowany jako całkowity nonsens.
Antynomia zaś – przeciwnie: nie jest ani możliwa do usunięcia, ani zrozumiała. Nie stanowi sposobu wypowiadania się, lecz jest zaobserwowaną relacją pomiędzy dwiema wypowiedziami dotyczącymi jakiegoś faktu. Antynomii nie tworzy się w świadomy sposób, jesteśmy do niej zmuszeni przez same fakty. Jest ona nieunikniona i nierozwiązywalna. Nie myśmy ją wymyślili i nie potrafimy jej wyjaśnić. Nie ma też żadnego sposobu pozbycia się jej, z wyjątkiem fałszowania istoty faktów, które nas do niej doprowadziły.
Cóż zatem powinno się zrobić z antynomią? Należy zaakceptować ją taką, jaka jest i nauczyć się z nią żyć. Odmówić uznania pozornej niezgodności za rzeczywistą, przypisać pozór przeciwieństwa brakowi posiadania właściwego zrozumienia; myśleć o tych dwóch zasadach nie jak o przeciwnych alternatywach, lecz jak o sferach uzupełniających się wzajemnie w sposób, którego obecnie nie możemy pojąć. Dlatego bądź ostrożny i nie ukazuj ich jako wykluczających się nawzajem ani też nie wyciągaj wniosków tylko z jednej z nich, tak aby nie kaleczyły drugiej (takie wnioski z tego właśnie powodu z całą pewnością będą niezdrowe). Używaj każdej z nich wewnątrz ograniczeń sfery, której dotyczą (jest to obszar wytyczony przez dowody, na podstawie których zasada została sformułowana). Zauważ, jakie istnieją powiązania między tymi dwiema prawdami oraz ich dwoma układami odniesienia, i naucz się myśleć o rzeczywistości w sposób, który zapewni ich pokojową koegzystencję, pamiętając o tym, że rzeczywistość sama dowodzi tego, że faktycznie zawiera je obie. To jest sposób, w jaki należy postępować z antynomiami występującymi zarówno w świecie fizycznym, jak i w Piśmie Świętym. O ile mi wiadomo, tak właśnie współcześni fizycy postępują z problemem światła i tak samo chrześcijanie muszą postępować z antynomiami biblijnego nauczania.
Szczególna antynomia, którą teraz się zajmiemy, to jawna sprzeczność pomiędzy Bożą suwerennością i odpowiedzialnością człowieka lub (przedstawiając to w sposób bardziej biblijny) pomiędzy tym, co Bóg czyni jako Król, a tym, co czyni jako Sędzia. Pismo Święte uczy, że jako Król zarządza On wszystkimi sprawami (i kontroluje je), między innymi ludzkimi działaniami zgodnie ze swym wiecznym celem. „Tak więc nie wy mnie tu posłaliście, ale Bóg, który mnie ustanowił ojcem dla faraona i panem całego jego domu oraz władcą nad całą ziemią Egiptu” (Rdz 45,8). „Obmyśliliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, żeby sprawić to, co się dziś dzieje, aby zachować tak wielki lud” (Rdz 50,20). „Serce człowieka obmyśla swe drogi, ale PAN kieruje jego krokami” (Prz 16,9). „Serce króla jest w ręku PANA jak potoki wód; kieruje je, dokąd chce” (Prz 21,1). „Czy nie sprzedają dwóch wróbli za pieniążek? A jednak żaden z nich nie spadnie na ziemię bez woli waszego Ojca” (Mt 10,29). „Rzeczywiście bowiem Herod i Poncjusz Piłat z poganami i ludem Izraela zebrali się przeciwko twemu świętemu Synowi, Jezusowi, którego namaściłeś” (Dz 4,27‐28). „Człowieku! Kimże ty jesteś, że prowadzisz spór z Bogiem? Czy naczynie gliniane może powiedzieć do tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie takim uczyniłeś? Czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły zrobić jedno naczynie do użytku zaszczytnego, a drugie do niezaszczytnego?” (Rz 9,20‐21). „W nim, mówię, w którym też dostąpiliśmy udziału, przeznaczeni według postanowienia tego, który dokonuje wszystkiego według rady swojej woli” (Ef 1,11). Pismo Święte uczy również, że jako Sędzia obarcza On odpowiedzialnością każdego człowieka za wybory, jakich on dokonuje, i kierunki działań jego postępowania. „I zobaczyłem wielki biały tron i zasiadającego na nim, sprzed którego oblicza uciekła ziemia i niebo, i nie znaleziono dla nich miejsca. I zobaczyłem umarłych, wielkich i małych, stojących przed Bogiem, i otwarto księgi. Otwarto też inną księgę, księgę życia. I osądzeni zostali umarli według tego, co było napisane w księgach, to znaczy według ich uczynków. I wydało morze umarłych, którzy w nim byli, również śmierć i piekło wydały umarłych, którzy w nich byli. I zostali osądzeni, każdy według swoich uczynków” (Obj 20,11‐13; przeczytaj również: Mt 25, Rz 2,1‐16). Zatem słuchacze ewangelii są odpowiedzialni za swą reakcję, a jeżeli odrzucają dobrą nowinę, winni są grzechu niewiary: „Kto wierzy w niego, nie będzie potępiony, ale kto nie wierzy, już jest potępiony, bo nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego” (J 3,18). „Wtedy zaczął ganić miasta, w których działo się najwięcej jego cudów, że nie pokutowały, mówiąc: Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się te cuda, które się w was dokonały, dawno by w worze i popiele pokutowały. Ale mówię wam: Lżej będzie Tyrowi i Sydonowi w dniu sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, które jesteś wywyższone aż do nieba, aż do piekła będziesz strącone. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, przetrwałaby aż do dziś. Ale mówię wam: Lżej będzie ziemi Sodomy w dzień sądu niż tobie” (Mt 11,20‐24). „Niech więc będzie wam wiadomo, mężowie bracia, że przez niego zwiastuje się wam przebaczenie grzechów; i przez niego każdy, kto uwierzy, jest usprawiedliwiony we wszystkim, w czym nie mogliście być usprawiedliwieni przez Prawo Mojżesza. Uważajcie więc, aby nie spotkało was to, co zostało powiedziane u Proroków: Patrzcie, szydercy, dziwcie się i przepadnijcie, bo ja za waszych dni dokonuję dzieła, w które nie uwierzycie, choćby wam ktoś o nim opowiedział” (Dz 13,38‐41). „Ponieważ jest rzeczą sprawiedliwą u Boga, żeby odpłacić uciskiem tym, którzy was uciskają; a wam, uciśnionym, dać odpoczynek wraz z nami, gdy z nieba objawi się Pan Jezus z aniołami swojej mocy; w ogniu płomienistym wywierając zemstę na tych, którzy Boga nie znają i nie są posłuszni ewangelii naszego Pana Jezusa Chrystusa. Poniosą oni karę, wieczne zatracenie od oblicza Pana i od chwały jego mocy; gdy przyjdzie, aby był uwielbiony w swoich świętych i podziwiany w tym dniu przez wszystkich wierzących, ponieważ wśród was uwierzono naszemu świadectwu” (2Tes 1,6‐10). Także Apostoł Paweł, któremu powierzona została ewangelia, jest odpowiedzialny za jej zwiastowanie; jeśli zaniedba on swego posłannictwa, będzie ukarany za niewierność: „Jeśli bowiem głoszę ewangelię, nie mam się czym chlubić, bo nałożono na mnie ten obowiązek, a biada mi, gdybym ewangelii nie głosił” (1Kor 9,16). „Synu człowieczy, ustanowiłem cię stróżem domu Izraela. Usłysz więc słowo z moich ust i upominaj go ode mnie. Gdy powiem bezbożnemu: Z pewnością umrzesz, a nie upomnisz go ani nie ostrzeżesz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi, aby uratować jego życie, to ten bezbożny umrze w swojej nieprawości, ale jego krwi zażądam z twojej ręki. Lecz jeśli ostrzeżesz bezbożnego, a on nie odwróci się od swej bezbożności i od swej bezbożnej drogi, to on umrze w swojej nieprawości, ale ty wybawisz swoją duszę” (Ez 3,17‐19; 33,7‐9). Pismo Święte poucza nas jednocześnie o Bożej suwerenności i ludzkiej odpowiedzialności, czasami nawet w tym samym fragmencie. „Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak zostało postanowione, ale biada temu człowiekowi, przez którego będzie wydany” (Łk 22,22). „Wydanego zgodnie z powziętym postanowieniem Boga oraz tym, co przedtem wiedział, wzięliście i rękami bezbożników ukrzyżowaliście i zabiliście” (Dz 2,23). Zatem obie te prawdy są nam zagwarantowane przez ten sam Boży autorytet, dlatego obie są prawdziwe. I dlatego obie muszą być razem zachowane, a nie przeciwstawiane sobie nawzajem. Człowiek jest moralnie odpowiedzialną istotą, chociaż jest on również kontrolowany przez Boga; człowiek jest kontrolowany przez Boga, chociaż jest on również moralnie odpowiedzialną istotą. Boża suwerenność jest rzeczywista i ludzka odpowiedzialność także jest rzeczywista. Taka jest objawiona antynomia opisana za pomocą wyrażeń, z którymi musimy mieć do czynienia, myśląc o zwiastowaniu ewangelii.
Oczywiście dla naszych ograniczonych umysłów ta sprawa jest niewytłumaczalna. Brzmi jak przeciwieństwo i naszą pierwszą reakcją jest oskarżenie jej o absurdalność. Apostoł Paweł zwraca uwagę na tę skargę w Liście do Rzymian: „Ale mi powiesz: Dlaczego więc jeszcze oskarża? Któż bowiem sprzeciwił się jego woli?” (Rz 9,19). Jeżeli Bóg jako nasz Pan zarządza wszystkimi naszymi działaniami, to jak może być dla niego rzeczą rozsądną lub słuszną występować również jako Sędzia i potępiać nasze wady? Zwróć uwagę, jakiej odpowiedzi udziela Apostoł Paweł. Nie próbuje dowieść prawidłowości Bożego działania, zamiast tego napomina, w jakim duchu stawiane jest to pytanie. „Człowieku! Kimże ty jesteś, że prowadzisz spór z Bogiem? Czy naczynie gliniane może powiedzieć do tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie takim uczyniłeś?” (Rz 9,20). Tym, czego ma się nauczyć człowiek, który wyraża swój sprzeciw, jest to, że on, stworzenie i grzesznik, nie ma żadnego prawa, aby doszukiwać się niedociągnięć w objawionych Bożych drogach. Stworzenia nie mają upoważnienia, by sporządzać wykaz zażaleń dotyczących swego Stwórcy. Tak jak mówi Apostoł Paweł: Boża suwerenność jest całkowicie sprawiedliwa, gdyż jego prawo do rozporządzenia swymi stworzeniami jest absolutne (Rz 9,20‐21). Wcześniej w tym samym liście pokazał on, że Boży sąd nad grzesznikami jest również całkowicie sprawiedliwy, ponieważ nasze grzechy w pełni zasługują na jego wyrok. „Gniew Boży bowiem objawia się z nieba przeciwko wszelkiej bezbożności i niesprawiedliwości ludzi, którzy zatrzymują prawdę w niesprawiedliwości. Ponieważ to, co można wiedzieć o Bogu, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. To bowiem, co niewidzialne, to znaczy jego wieczna moc i bóstwo, są widzialne od stworzenia świata przez to, co stworzone, po to, aby oni byli bez wymówki” (Rz 1,18‐20). „Oni to, poznawszy wyrok Boga, że ci, którzy robią takie rzeczy, są godni śmierci, nie tylko sami je robią, ale też pochwalają tych, którzy tak postępują” (Rz 1,32; przeczytaj również: Rz 2,1‐16). Powiedziałby nam, że nasza rola polega na uznaniu tych faktów i na uwielbieniu Bożej prawości, zarówno jako Króla, jak i jako Sędziego, a nie na spekulowaniu, w jaki sposób Jego sprawiedliwa suwerenność może być pogodzona z Jego sprawiedliwym sądem, i z całą pewnością nie na kwestionowaniu sprawiedliwości którejkolwiek z nich z tego powodu, że stwierdziliśmy, iż problem ich wzajemnej relacji jest dla nas za trudny! Nasze spekulacje nie są miarodajne w odniesieniu do naszego Boga. Stwórca powiedział nam, że jest zarówno suwerennym Panem, jak i sprawiedliwym Sędzią, i to powinno być dla nas wystarczające. Dlaczego wahamy się przyjąć Jego słowa na ten temat? Czy nie możemy zaufać temu, co mówi?
Nie powinniśmy być w żadnym wypadku zaskoczeni, gdy znajdujemy tego rodzaju tajemnice w Bożym słowie. Stwórca jest bowiem niepojęty dla swych stworzeń. Bóg, którego moglibyśmy zrozumieć w sposób wyczerpujący i którego objawienie nie konfrontowałoby nas z jakimikolwiek tajemnicami, byłby Bogiem na obraz człowieka i przez to Bogiem zmyślonym, niemającym nic wspólnego z Bogiem Biblii. To, co Bóg Biblii ma do powiedzenia, brzmi: „Moje myśli bowiem nie są waszymi myślami ani wasze drogi nie są moimi drogami, mówi PAN; ale jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi przewyższają wasze drogi, a moje myśli – wasze myśli” (Iz 55,8‐9). Antynomia, z którą obecnie mamy do czynienia, jest tylko jedną z wielu zawartych w Biblii. Możemy być pewni, że w umyśle i planie Boga wszystkie one są ze sobą zgodne, i możemy mieć nadzieję, że w niebie również my je zrozumiemy. Tymczasem nasza mądrość ma polegać na tym, aby w każdym przypadku kłaść równy nacisk na obie, pozornie będące we wzajemnym konflikcie, prawdy i zachowywać je razem we wzajemnej relacji, jak to się dzieje w Biblii, a także na uznaniu, że istnieje w tej sprawie tajemnica, której rozwiązania nie możemy oczekiwać na tym świecie.

