W hołdzie wiernemu bratu: John MacArthur

14 lipca o  godz. 18:17 czasu lokalnego w Kalifornii (PST), pastor John MacArthur z kościoła Grace Community Church wszedł do obecności i radości swojego Pana. Kilku długoletnich przyjaciół i partnerów w służbie ewangelii złożyło swój hołd:

H.B. Charles Jr., pastor kościoła Shiloh Metropolitan Baptist Church w Jacksonville (Floryda)

W moim pierwszym kościele wybuchła teologiczna kontrowersja. Natknąłem się na książkę Johna F. MacArthura Jr. i uzbroiłem się w prawdę, której potrzebowałem, aby się nie zachwiać. Następnie pochłonąłem wszelkie materiały MacArthura, do których miałem dostęp. Kiedy odkryłem, że dzielnica Sun Valley znajduje się zaledwie trzydzieści minut drogi stąd, zacząłem odwiedzać kościół Grace Community Church w niedzielne wieczory. Przez lata jego kazania i publikacje ukształtowały moje biblijne przekonania i filozofię służby duszpasterskiej. Potem spotkałem dr. MacArthura i przekonałem się, że jest on jeszcze wspanialszym człowiekiem, wyróżniającym się pobożnością, pokorą i mądrością.

Moje świadectwo nie jest odosobnione. Wierność tego wojownika ewangelii zainspirowała pokolenia wierzących, kościoły, pastorów, instytucje i organizacje chrześcijańskie. Od ponad pięćdziesięciu lat pełnił funkcję pastora w kościele Grace Church, głosił kazania oparte na Nowym Testamencie (a następnie prowadził audycje radiowe i serię komentarzy biblijnych), napisał dziesiątki książek wypełnionych biblijną prawdą, był oddanym przywódcą The Master’s University and Seminary. Był niezwykłym błogosławieństwem dla kościoła Pana Jezusa Chrystusa, stanowiąc jasny i konsekwentny głos prawdy biblijnej w obliczu błędów i zamieszania. Choć jego praca dobiega końca, to przez wiele lat będziemy odczuwać wpływ i oddziaływanie jego służby. Odpoczywaj w pokoju, wierny żołnierzu krzyża.

Mark Dever, pastor kościoła Capitol Hill Baptist Church w Waszyngtonie

Kiedy po raz pierwszy rozmawiałem z Johnem MacArthurem, wydawał mi się już stary – a był wtedy młodszy niż ja teraz! Nie chodzi mi o to, że wydawał się słaby lub powolny. Po prostu, kiedy po raz pierwszy rozmawiałem z Johnem osobiście, był on już od ponad 25 lat pastorem kościoła Grace Community Church. Jego kazania – oraz ich publikacje w formie komentarzy do Nowego Testamentu – stanowiły już wówczas fundament współczesnego, biblijnego chrześcijaństwa. Dla mnie był on starszym bratem. Podobnie jak John Stott, Jim Boice, R.C. Sproul czy J.I. Packer. Człowiekiem wiernym, godnym zaufania.

Przez lata, kiedy mieliśmy okazję spotykać się – w różnych kościołach i na konferencjach, w jego domu i w moim – przekonałem się, jak wspaniałym człowiekiem był John. Nie był idealny, ale zawsze miły, niezmiennie uprzejmy i pokornie, radośnie polegał na Jezusie Chrystusie. Nie zgadzaliśmy się we wszystkim, ale zawsze zgadzaliśmy się w najważniejszych sprawach. Kiedy internauci próbowali nas skłócić, rozmawialiśmy przez telefon, wyrażając nasze obawy, a zwłaszcza wzajemny szacunek, zachęcając się do dobra. Jestem tylko jednym z niezliczonych pasterzy Bożej trzody, których John regularnie i gorliwie zachęcał. Przypomina mi się modlitwa Pawła z 2 Listu do Tesaloniczan 1:11–12.

Ostatni raz rozmawialiśmy przez FaceTime kilka tygodni temu. Jego ciało było zmęczone – twarz wychudzona, w oczach był blask. Uśmiechając się, zapytał mnie o moją żonę, Connie. Wiedział o jej niedawnych problemach zdrowotnych i chciał wiedzieć, jak się czuje. Oto John, u progu śmierci, szczerze pytający o moją żonę i pamiętający jej imię. Ale taki właśnie był John. Szczery w kwestii swojego stanu zdrowia, troskliwy o innych. Mógłbym powiedzieć o nim o wiele więcej. Jestem głęboko wdzięczny. Tęsknię za nim. Nie mogę się doczekać, aż znów go zobaczę. Módlmy się za jego kościół, starszych kościoła, rodzinę, a zwłaszcza za jego ukochaną wdowę, Pat.  

Maranatha!

Kevin DeYoung, pastor kościoła Christ Covenant Church w Matthews (Karolina Północna)

Dorastałem w tradycji kościelnej dalekiej od fundamentalistycznych i dyspensacjonalistycznych kręgów, które ceniły Johna MacArthura. Nie sądzę, abym wcześniej przeczytał jakąkolwiek książkę MacArthura ani wiele o nim słyszał, dopóki jako student nie natknąłem się na jego książkę „Ewangelia według Jezusa”, która wywarła na mnie wrażenie.

Od tego czasu przeczytałem wiele jego książek i wysłuchałem wielu jego kazań – zarówno w Internecie, jak i osobiście. Najbardziej zapamiętam Johna za jego niezachwiane oddanie głoszeniu ekspozycyjnemu. Nawet dzisiaj, kiedy spotykam kogoś „związanego z MacArthurem” lub z „kościołem MacArthura”, wiem, że będą oni całkowicie oddani natchnieniu, nieomylności i autorytetowi Biblii – oraz nauczaniu Biblii werset po wersecie. To wielkie dziedzictwo, które pozostawił po sobie.  

Przez ostatnie 15 lat głosiłem wraz z Johnem na różnych konferencjach oraz w jego kościele. We wszystkich moich kontaktach z nim – podczas konferencji, rozmów telefonicznych lub podczas prywatnych spotkań – zawsze był wzorem serdeczności i wielkoduszności. Jego zasługą jest to, że spotkałem się z tym samym łaskawym duchem (i to w obfitości) w Grace Community Church, The Master’s Seminary i The Master’s University.

John zawsze był dla mnie serdeczny i stanowił prawdziwą zachętę — doświadczenie, które z pewnością podzielało wielu innych młodszych mężczyzn. Jestem wdzięczny za jego życie zgodne z Biblią oraz za posługę głęboko nasyconą Pismem Świętym.

J. Ligon Duncan, kanclerz seminarium Reformed Theological Seminary w Jackson (Mississippi)

Zaledwie kilka miesięcy temu, wiedząc, że zbliża się koniec jego ziemskiej pielgrzymki, napisałem do Johna, aby przypomnieć mu o mojej miłości i wdzięczności oraz podziękować mu za jego wierne życie i posługę, a także za jego łaskawą życzliwość i przyjaźń, jaką mi okazywał przez lata. Nie chciałem przegapić okazji, aby dodać mu otuchy i wyrazić swoją wdzięczność. Zawsze będę cenić jego odpowiedź.

Eric Alexander przedstawił mnie Johnowi MacArthurowi wiele lat temu. Poznanie Johna było dla mnie wielkim darem. Szczególnie w latach działalności Together for the Gospel nasze drogi często się krzyżowały. Z radością służyłem Słowem podczas konferencji wraz z nim i cieszyłem się jego towarzystwem.

Trudno jest znaleźć odpowiedni sposób, aby uczcić odejście takiego giganta jak John. Podobnie jak moi bracia z Together for the Gospel, mogę zaświadczyć o jego autentycznej łaskawości, ilekroć spotykaliśmy się osobiście. Tak, John był lwem na ambonie, ale był też jednym z najbardziej sympatycznych i życzliwych chrześcijańskich dżentelmenów, jakich kiedykolwiek znałem. Podróżując po świecie w ostatnich latach, wszędzie spotykałem ludzi, którzy dzięki służbie Johna poznali suwerenność Boga, Bożą łaskę i autorytet Słowa. John głosił Chrystusa. Pan pobłogosławił jego służbę, przywracając do domu wiele zagubionych owiec oraz karmiąc i strzegąc tych, które znalazł, przez Słowo Boże.

Teraz wierny pasterz w Izraelu został powołany do domu przez Najwyższego Pasterza. Nasza strata. Zysk Johna. Kocham cię, John. I tęsknię za tobą.

Ażby się okazał ten dzień, a cienie przeminęły.

R. Albert Mohler, rektor Southern Baptist Theological Seminary oraz Boyce College w Louisville (Kentucky)

John MacArthur był najważniejszym przedstawicielem kaznodziejstwa ekspozycyjnego swojego pokolenia. Jego posługa ekspozycji Słowa Bożego promieniowała z kościoła Grace Community w Sun Valley w Kalifornii. Stanowiła zarówno nauczanie, jak i zachętę dla kaznodziejów na całym świecie.

Kochał kaznodziejów, kochał przebywać z kaznodziejami, kochał słuchać kaznodziejów i, jak wiadomo, kochał głoszenie kazań.  

W Bożej opatrzności John został powołany do lokalnego kościoła w jednej z najszybciej rozwijających się i najbardziej wpływowych części kraju. Był nieugięty i odważny. Bezpośrednio zwalczał fałszywe nauki (i fałszywych nauczycieli). Kształcił młodych ludzi i szkolił kaznodziejów. Regularnie gromadził kaznodziejów na corocznej konferencji Shepherds Conference.  

Wielką radością było dla mnie zwiastować wspólnie z Johnem MacArthurem. Ogromnym przywilejem była możliwość zaproszenia go do głoszenia podczas konferencji Together for the Gospel — co czynił wielokrotnie. Był łaskawym człowiekiem, drogim przyjacielem, wielkim wsparciem dla mnie i wielu innych osób. Nigdy nie uwikłał się w żaden moralny skandal i nigdy nie odstąpił od wielkiej sprawy biblijnej prawdy.

Był jedyny w swoim rodzaju. Mark, Ligon i ja będziemy mu na zawsze wdzięczni. John jest teraz z Panem, któremu tak wiernie służył. Obyśmy podążali za jego przykładem, dążyli do celu i wiernie zakończyli nasz bieg.

John Piper, rektor uczelni Bethlehem Baptist College and Seminary w Minneapolis (Minnesota)

Byłem pełen podziwu dla tego, co John MacArthur potrafił uczynić na ambonie z fragmentem Pisma Świętego. Jak to jest ze wszystkimi potężnymi kazaniami ekspozycyjnymi, żaden opis nie jest w stanie oddać tego, co sprawia, że są one tak potężne.

Tak, była w nim krystaliczna jasność. Wiedziałeś, co ma na myśli, a czego nie ma na myśli. 

Tak, były wyraźne biblijne fundamenty każdego punktu jego kazania. Widziałeś, z którego fragmentu pochodzi to, co mówił. Dopilnował tego.

Tak, było zastosowanie odnoszące się do palących problemów i wyzwań naszych czasów. Tekst stawał się niezwykle aktualny.

Tak, była nierozpraszająca uwagi dykcja. Żadnych „ee”, „aa”, „no wiecie”, „tak jakby” i „coś w rodzaju”. Wyłącznie naturalna prostota i precyzja.

Tak, był po prostu interesujący. Uważał, że nudzenie słuchaczy Biblią jest grzechem. Jak słowa Stwórcy wszechświata mogłyby być nudne? Niezależnie od tego, czy wyjaśniał tło historyczne, czy aktualne kontrowersje, było to porywające. 

Tak, była w nim gorliwość. Czuł wagę i grozę rzeczywistości, o której głosił. Bóg i człowiek. Chrystus i Szatan. Prawda i fałsz. Grzech i świętość. Życie i śmierć. Niebo i piekło. Czas i wieczność.

Tak, była w nim autentyczność. Kiedy głosił, był w pełni sobą. Nie nakładał maski. 

Tak, była w nim miłość. Miłość do Boga. Miłość do ewangelii. Miłość do prawdy. Miłość do swojej owczarni. Miłość do zagubionych.

I tak, był w nim autorytet. Nie była to jednak cecha osobowości. Było: „Tak mówi Pan!”, wynikające z całkowitego podporządkowania się każdemu wersetowi Pisma Świętego.

Ale kiedy wszystkie te cechy potężnego kazania ekspozycyjnego zostaną wydrukowane na papierze, jego moc pozostaje niewyjaśniona. Namaszczenie. Uświęcenie. Święty płomień. Przenikająca serce obecność Boga. Rodzaj powagi, który sprawia, że serce śpiewa. Rodzaj radości, która wywołuje łzy, kiedy niebo się otwiera. Cóż możemy powiedzieć? To był dar.  

Dziękuję Bogu za Johna MacArthura.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.