Pasja do głoszenia: Wywiad z pastorem Stevenem J. Lawsonem

© OnePassion Ministries

Tabletalk: Jak zostałeś chrześcijaninem i jak to się stało, że zostałeś powołany do służby?

Steven J. Lawson: Dorastałem w chrześcijańskiej rodzinie i jako młody chłopiec uwierzyłem dzięki ciągłemu świadczeniu moich rodziców. Mówiąc dokładniej, poprzez czytanie Biblii przez mojego ojca każdego wieczoru, zostało zasiane ziarno ewangelii, a Bóg sprawił, że wykiełkowało ono w moim sercu. Jeśli chodzi o moje powołanie do służby, to zacząłem głosić i nauczać podczas studiów w różnych organizacjach chrześcijańskich i w wielu Kościołach. Po ukończeniu studiów uczyłem się czerpiąc z wykładów Adriana Rogersa w Bellevue Baptist Church w mieście Memphis, w stanie Tennessee. Mocno poczułem wówczas, że Bóg powołuje mnie do pełnoetatowej służby. Jego odważne głoszenie rozpaliło moje serce i posłużyło jako katalizator, który poprowadził mnie do seminarium, gdzie byłem przygotowywany do służby na całe życie.

TT: Jakie są największe wyzwania, z którymi się zmagałeś podczas swojej służby? Jak poradziłeś sobie z tymi wyzwaniami?

SL: We wcześniejszych latach moim największym wyzwaniem było głoszenie doktryn łaski w tych zborach, które nie były kształcone pod kątem teologicznym. Mówiąc najdelikatniej, trudną i wymagającą rzeczą była próba utrwalenia prawd skoncentrowanych na Bogu i biblijnej filozofii służby tam, gdzie wcześniej istniała twierdza skoncentrowanego na człowieku myślenia o Bożym dziele zbawienia. Chociaż był to bolesny proces, jedynym sposobem na pokonanie takiej przeszkody było bezpośrednie, odważne głoszenie pełnej woli Bożej. Wymagało to wielu modlitw, duszpasterskiej delikatności, cierpliwości i wytrwałości, które Bóg doceniał. Wraz z upływem czasu Bóg utwierdził Swoją prawdę w umysłach i sercach wielu ludzi, choć osobiście musiałem za to zapłacić wysoką cenę.

TT: Jakiej rady udzieliłbyś młodemu człowiekowi, który chce zostać pastorem?

SL: Po pierwsze, każdy mężczyzna aspirujący do tego, żeby zostać pastorem, musi być wychowywany na silnym nauczaniu ekspozycyjnym. Potrzebuje wzoru do naśladowania, który jest przykładem tego, co pragnie robić. Po drugie, potrzebuje osobistej służby, w której będzie mógł wykorzystywać to, czego się uczy, weryfikować swoje zdolności i pielęgnować to, co zostało mu powierzone. Po trzecie, powinien otaczać się niewielkim kręgiem dojrzałych duchowo mężczyzn, którzy będą mu udzielać mądrych rad, pomagając mu prowadzić życie i służbę, gdy dochodzi do podejmowania ważnych decyzji. Po czwarte musi zdobywać informacje w różnych seminariach na temat swojej przyszłej edukacji teologicznej. Musi skontaktować się z niektórymi instytucjami edukacyjnymi, odwiedzić ich kampusy i porozmawiać z niektórymi wykładowcami. Po piąte musi stać się gorliwym czytelnikiem ważnych chrześcijańskich pozycji, w tym biografii wybitnych mężów Bożych, których Bóg potężnie używał.

TT: W jaki sposób pastor może pozostać wierny swojemu powołaniu na dłuższą metę?

SL: Pastor, aby wytrwać w posłudze, musi być przede wszystkim głęboko zakorzeniony i zakotwiczony w Słowie Bożym. Im więcej studiuje, uczy się, naucza i głosi Słowo Boże, tym większa będzie jego wytrwała moc w służbie. Ponadto, czytanie chrześcijańskich biografii mężów Bożych, którzy w swej służbie sprostali wielkim przeciwnościom, dodaje zapału i wytrwałości. Lektura heroicznych opowiadań męczenników i misjonarzy, którzy doświadczyli wielkich prześladowań, powinna być na szczycie jego listy lektur do przeczytania. Konieczne jest również przebywanie w otoczeniu niewielkiej grupy ludzi spoza Kościoła. Będzie to go zachęcać do kontynuowania dzieła Bożego. Pastorzy mogą być też narażeni na poważne ataki zniechęcenia. Gdy otrzymują od zaufanych osób budujące opinie zwrotne na temat swojej służby, pomaga im to wytrwale sprawować dzieło Boże.

TT: Kto wywarł największy wpływ na twoją służbę głoszenia Słowa?

SL: Było wiele osób, które wywarło wpływ na moją służbę — Adrian Rogers, W.A. Criswell, James Montgomery Boice, R.C. Sproul, John MacArthur i S. Lewis Johnson. Każdy z tych mężczyzn wniósł do mojej służby kaznodziejskiej coś niezwykle ważnego. Przez wiele dziesięcioleci John MacArthur w największym stopniu kształtował moje podejście do wykładania Biblii. Wywarł na mnie duży wpływ poprzez głoszenie całych ksiąg Biblii po kolei. Nauczyłem się od niego potrzeby solidnej egzegezy, zwracania uwagi na etymologię, tło historyczne, innych wersetów o podobnym przesłaniu, teologicznej dokładności, konspektów kazań oraz pisania rękopisów. Ponadto dr MacArthur wskazywał na potrzebę chronienia ewangelii i nauczania zdrowej doktryny.

TT: Dlaczego tak bardzo skupiłeś się na praktyce głoszenia kazań ekspozycyjnych i pomaganiu zarówno kaznodziejom, jak i osobom świeckim w dostrzeganiu jej wartości?

SL: Mocno wierzę w to, że żaden kościół nie może wznieść się wyżej niż jego kazalnica. To, co pada z kazalnicy, warunkuje, w jakim kierunku zmierza Kościół. Im głębiej kaznodzieja wprowadza swoją trzodę w Słowo Boże, tym wyżej wzniesie się ona w uwielbieniu. Im bardziej ugruntowani są wierni danego zboru w Piśmie Świętym, tym silniejsi będą w dążeniu do świętości. Podobnie też śmiałe głoszenie prowadzi do ofiarnej służby w dziele Pana. Mocne wyjaśnianie prawd Słowa rozpala serca ludzkie do dzieła ewangelizacji i misji na całym świecie. Każde wielkie Boże poruszenie w historii kościoła swój początek wzięło od świeżego zaangażowania w solidne głoszenie Słowa Bożego. Jeśli chcemy być świadkami duchowego przebudzenia w naszych czasach, nasze zbory muszą przywrócić nadrzędność głoszenia. Dlatego ja sam pragnę być używany przez Boga do tego, żeby pomóc wyposażyć nowe pokolenie kaznodziejów i ludzi świeckich do rozpoznania wartości tego elementarnego narzędzia do zwiastowania łaski.

TT: Czy możesz opisać, jak wygląda twoje przygotowywanie się do wygłaszania kazania? 

SL: Każdy tydzień zaczynam od kserowania wszystkiego, co muszę przeczytać i co jest mi potrzebne do przygotowania kazania. Zawierają się w tym: studium Biblii, komentarze, kazania ekspozycyjne, narzędzia językowe i historyczne itp. Najpierw czytam fragment i odkrywam jego rodzaj literacki, określam werset lub wersety, z których będę głosił. Po opracowaniu schematu blokowego i przeczytaniu fragmentu w języku oryginalnym identyfikuję główny temat tych wersetów. Następnie czytam wszystkie moje skopiowane informacje, dokładnie je oznaczając. Później przygotowuję wstępne szkice robocze kazania i zaczynam pisać kazanie, robię to wiecznym piórem. Rozpoczynam od najważniejszego punktu homiletycznego. Następnie systematycznie przechodzę przez tekst, tworząc manuskrypt, który objaśnia i daje przykłady zastosowania kolejnych części tego fragmentu. W razie potrzeby dodaję punkty przejściowe, ilustracje i cytaty. Ostatnim krokiem jest napisanie wstępu i zakończenia. Komponuję cały manuskrypt tak, jakbym słyszał siebie głoszącego go. Na koniec przeglądam to, co napisałem pod kątem długości, równowagi i jakości, modląc się nad zawartymi w nim prawdami.

TT: Jaki jest główny cel działalności służby OnePassion Ministries i jak twoja służba stara się osiągać swoje cele?

SL: OnePassion Ministries powstało po to, żeby pomóc wprowadzić nową reformację w tych trudnych czasach. Nasza służba posiada stronę internetową, na której znajduje się większość moich materiałów, nauczań i wszelkiego rodzaju publikacji (www.onepassionministries.org). Organizujemy również konferencje zarówno w kraju, jak i za granicą, aby szkolić na nich kaznodziejów, nauczycieli, przyszłych pastorów i osoby świeckie zainteresowane sztuką głoszenia kazań i nauczania. Moim celem jest określać, czym jest, a czy nie jest ta służba, oraz pokazywać, jak skutecznie realizować to Boże powołanie. Pragnę również pomagać ludziom wznosić się na wyższy poziom sprawności w posługiwaniu się Słowem Bożym i głoszeniu na podstawie tekstu Pisma. Motywuję również tych, którzy uczęszczają na nasze konferencje, żeby w pełni zaangażowali się w ekspozycyjne głoszenie Słowa Bożego. Ponadto chcemy organizować również konferencje dla wszystkich ludzi, by przyprowadzać ich do Chrystusa i dodawać otuchy w ich chrześcijańskiej drodze. Będziemy również prowadzić podróże po historii Kościoła, podczas których zabiorę ludzi do ważnych historycznych miejsc na całym świecie.

TT: Dlaczego zdecydowałeś się stworzyć serię książek Wielkie dziedzictwo bogobojnych ludzi i kogo zamierzasz w szczególności przedstawić w tej serii?

SL: Seria Wielkie dziedzictwo powstała podczas mojego nauczania w zborze, w którym jestem pastorem. Gdy nauczałem ludzi z mojego kościoła zdrowej nauki z Pisma Świętego, chciałem, żeby zobaczyli, że to, w co wierzymy, czyli doktryny suwerennej łaski, było głównym stanowiskiem wielkich ludzi i ruchów na przestrzeni wieków. To właśnie z tej piątkowej porannej serii nauczania powstały te książki. Stało się to po to, żeby te fundamentalne prawdy mogły być dostępne dla szerszej publiczności na całym świecie. Z tego studium można wyciągnąć wiele instrukcji i inspiracji. W przyszłości chcę napisać trzeci tom większych książek, który będzie dotyczył czasów od Johna Knoxa do chwili obecnej. W mniejszych książkach chciałbym zająć się innymi kluczowymi postaciami, takimi jak William Tyndale, John Wycliffe, Robert Murray, D. Martyn Lloyd-Jones, i jeszcze oczywiście, R.C. Sproul. 

Udostępnij!
Dołącz!
Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.