Jest to czwarty z serii siedmiu artykułów Petera Slomskiego Ostatnie słowa Jezusa na krzyżu. Przeczytaj również część pierwszą, drugą i trzecią.
Jezus był przybity do krzyża o dziewiątej rano według żydowskiej metody liczenia czasu. Był na krzyżu przez sześć godzin. O trzeciej po południu umarł. Ale o dwunastej w południe przed Jego śmiercią wydarzyło się coś bardzo dramatycznego. Nagle nad światem zapadła ciemność. Pojawiła się w momencie, gdy była najmniej oczekiwana, w południe, gdy słońce świeci najjaśniej. Była to ciemność, która trwała trzy godziny. Po tych trzech długich godzinach ciemności Jezus ponownie przemówił: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Ewangelia Mateusza 27:46).
Pierwsze trzy wypowiedzi Jezusa zostały wypowiedziane w pierwszych trzech godzinach; trzy ostatnie w kilku ostatnich minutach przed śmiercią. Czwarte słowo wypowiedziane z krzyża jest słowem centralnym; prowadzi nas ono do sedna tego, czym jest śmierć Jezusa. Mówi, że został opuszczony przez Boga. To jest „słowo udręki”.
Co spowodowało tę ciemność? Niektórzy próbują wyjaśnić ciemność twierdząc, że było to zaćmienie słońca. Ale nie mogło to być zaćmienie. Dlaczego? Ukrzyżowanie miało miejsce w czasie Paschy, która była zawsze obchodzona w czasie pełni księżyca, gdy zaćmienie słońca jest niemożliwe. Poza tym, zaćmienie trwa jedynie kilka minut. Nie było zatem naturalne. To sam Bóg zaingerował w naturę i uczynił cud.
A jak rozległa była ta ciemność? Interesujące jest to, że Diogenes, będący pogańskim filozofem, żyjącym w Egipcie, podobno napisał o tej ciemności: “Albo w tym czasie samo Bóstwo cierpi, albo współczuje komuś, kto cierpi”.
Jakie znaczenie miała ciemność? Wersety 45 i 46 z Ewangelii Mateusza 27 powinny być czytane razem: „A od szóstej godziny do godziny dziewiątej ciemność zaległa całą ziemię. A około dziewiątej godziny zawołał Jezus donośnym głosem: Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Wykrzykując te słowa, Jezus wyjaśnia, co wydarzyło się w ciemności. W tej ciemności, w jakiś sposób, Bóg porzucił Jezusa.
Ale dlaczego? Ciemność jest często w Biblii symbolem czasu sądu. W Księdze Sofoniasza 1:14-15, czytamy te słowa sądu: „Bliski jest wielki dzień Pana, bliski i bardzo szybko nadchodzi (…) dniem ciemności i mroku, dniem obłoków i gęstych chmur” (por. Ks. Izajasza 5:30; 60:2; Ks. Joela 2:30-31; Ks. Amosa 5:18-20; Dz. Apostolskie 2:20; 2 List Piotra 2:17; Ks. Objawienia 6:12-17). A w Ewangelii Mateusza 8:12, gdy Jezus mówił o odrzuceniu Go przez królestwo Izraela, mówił o miejscu, gdzie nastąpi sąd: „Synowie Królestwa zaś będą wyrzuceni do ciemności na zewnątrz; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Jezus mówi o piekle, miejscu ciemności, gdzie kochająca obecność Boga porzuca grzeszników. Ciemność zatem jest związana z osądem grzechu, z piekłem. Na krzyżu, w ciemności, następuje sąd: sąd nad grzechem. Pełna miłości obecność Boga Ojca opuściła Jezusa.
Pełna miłości Boża obecność zostaje zastąpiona Jego gniewem: takie jest znaczenie tej ciemności. Bóg jest nadal obecny! Gdy Jezus wziął na siebie nasz grzech, został skazany za nasz grzech. Samo piekło jest miejscem, gdzie człowiek jest oddzielony od Bożego błogosławieństwa. Oddzielenie od Boga oznacza oddzielenie od Jego pełnej miłości obecności i znalezienie się w obliczu wiecznej udręki. Tym właśnie była ciemność na krzyżu!
Jak – w sposób poruszający – stwierdził William Hendriksen: “[Boży gniew] wypalał się w sercu Jezusa w taki sposób, że On zastępując nas wycierpiał najintensywniejszą agonię, cierpienie nie do opisania, straszliwe osamotnienie czy opuszczenie. Tego dnia na Golgotę przyszło piekło, a Zbawiciel zstąpił do niego i poniósł jego okropieństwa zamiast nas”.
Nie pozwól, żeby ktoś mówił ci, że nie ma piekła. Taka osoba nie jest twoim przyjacielem, ale twoim wrogiem, gdyż oferuje ci fałszywy spokój. Jeśli nie ma piekła, to co takiego Jezus wycierpiał na krzyżu? I dla kogo? Dlaczego wołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. R. C. Sproul powiedział o tych słowach Jezusa z krzyża: „Jest to krzyk potępionego.”
Ale jak Bóg mógł opuścić Boga? Odpowiedzią musi być to, że Jezus cierpiał porzucenie przez Boga w swojej ludzkiej naturze. To pomaga nam również zrozumieć, dlaczego wydał z siebie takie wołanie: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Te słowa w rzeczywistości stanowią dowód ludzkiej natury Jezusa, a nie dowód na to, że nie był Bogiem. Gdyby nie zawołał tymi słowami, musielibyśmy zapytać, czy On rzeczywiście cierpiał za nas jako człowiek. W pewien tajemniczy sposób Jezus doświadczył oddzielenia od Boga.
Być może pewna ilustracja pomoże nam to trochę lepiej zrozumieć, chociaż ludzkie doświadczenie nie może w pełni wyjaśnić doświadczenia Jezusa na krzyżu. Pewien pastor opowiadał o tym, jak jego syn, gdy miał zaledwie pięć tygodni, przez kilkanaście dni był w szpitalu z powodu zapalenia płuc. W szpitalu przez dłuższy czas musiał przebywać w namiocie tlenowym – pozbawiony ramion rodziców. Jego ojciec powiedział, że krzyki dziecka były rozdzierające. Miłość rodziców do niego była tak samo silna jak zawsze, ale ich dziecku tak bardzo brakowało obecności rodziców, że doświadczało ono wielkiej udręki. Było oddzielone od swoich rodziców w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyło. Tak było również z Jezusem.
Pomyśl o tym: Jezus zawsze znał pełną miłości Bożą obecność. Od wieczności znał tę doskonałą miłość w Trójcy. Gdy przyjął formę człowieka i chodził po tej ziemi, nie było jednej chwili, w której nie znałby pełnej miłości obecności Bożej. Była to doskonała miłość. Czy jest więc dziwne to, że ludzka natura Jezusa wołała: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Nie był to krzyk gniewu lub oskarżenia. Był to raczej krzyk opisujący Jego przerażające, przejmujące doświadczenie dźwigania grzechu świata i odwrócenia się od Niego Boga Ojca, to znaczy utraty pełnej miłości obecności Ojca. A na jej miejscu była obecność sądu Bożego.
Czy widzisz, dlaczego Jezus zawołał? Jedynie Boży Chrystus mógł ponieść to, co wszystkim ludziom tego świata zajęłoby nieskończoną ilość czasu. Jedynie Jezus wytrzymał grozę tego wszystkiego, co było konieczne, aby zapłacić cenę zbawienia człowieka. Był to krzyk udręki, ale możemy również powiedzieć, że był to „okrzyk wojownika” (F. W. Krummacher), gdyż On wytrwał do końca.
Ponieważ Jezus zawołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”, dlatego ty, jeśli jesteś chrześcijaninem, nie będziesz już musiał wołać tymi słowami w wieczności. Życie człowieka wierzącego doskonale podsumowują te trzy zdania: „Zasługuję na piekło. Jezus wziął moje piekło. Nie ma dla mnie już nic więcej poza niebem” (Roger Ellsworth). Czy w pełni to rozumiemy? Czy nasze życie teraz jest inne? Czy kochamy Jezusa bardziej i bardziej i służymy Mu lepiej każdego dnia? Jeśli nie, pomyślmy raz jeszcze o słowach Jego udręki, abyśmy byli poruszeni, by kochać Go bardziej.