I przyszli do domu przełożonego synagogi, gdzie ujrzał zamieszanie i płaczących, i wielce zawodzących. A wszedłszy, rzekł im: Czemu czynicie zgiełk i płaczecie? Dziecię nie umarło, ale śpi. I wyśmiali go. Ale On, usunąwszy wszystkich, wziął z sobą ojca i matkę dziecięcia i tych, którzy z nim byli, i wszedł tam, gdzie leżało dziecię. I ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł jej: Talita kumi! Co znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań. I zaraz dziewczynka wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I wpadli w wielkie osłupienie i zachwyt. I przykazał im usilnie, aby się o tym nikt nie dowiedział. I powiedział, aby jej dano jeść.
Ewangelia Marka 5:38-43
Jednowymiarowe spojrzenie
Jesteśmy ograniczonymi stworzeniami z ograniczonymi umysłami i zmysłami. Np. nasza spostrzegawczość jest dość ograniczona. Nasze myślenie bywa mocno jednowymiarowe i lubimy podkreślać istotność jakiejś pojedynczej rzeczy, tak jakby świat poza nią nie istniał. Niektórzy chrześcijanie np. koncentrują się na jakimś jednym aspekcie życia chrześcijańskiego i nadają mu najwyższą rangę. Dla niektórych będzie to modlitwa, dla innych czytanie Słowa Bożego, jeszcze inni będą upierać się, że najważniejszym aspektem życia chrześcijan jest wspólnotowość. Przykładów można mnożyć w nieskończoność.
Rzecz w tym, że bywa to bardzo zgubna droga. Herezja rzadko bywa całkowicie sprzeczna ze zdrową doktryną. Najczęściej bierze się z przeakcentowania czegoś, co w rzeczywistości jest prawdą, albo z podkreślenia tylko połowy prawdy. Pierwszy tego przykład możemy znaleźć w raju kiedy to Szatan, posługując się po części prawdą, skusił Ewę do zerwania i zjedzenia owocu z zakazanego drzewa, mówiąc, że gdy tylko zjedzą, staną się jak Bóg – poznają dobro i zło.
Herezje dotyczące natury Jezusa również rzadko wynikały z odrzucenia autorytetu Słowa Bożego. Brały się raczej z chęci obrony tego, co Pismo wyraźnie o Jezusie mówi. Na przykład, przesadna chęć obrony człowieczeństwa Jezusa poprowadziła niektórych do zaprzeczenia Jego bóstwu. I odwrotnie, pragnienie obrony bóstwa Jezusa doprowadziło ludzi do zaprzeczenia człowieczeństwu Jezusa. Tymczasem prawdą jest, że natura Jezusa składa się z obu tych elementów – Jezus jest zarówno Bogiem, jak i człowiekiem.
Fragment z Ewangelii Marka również odkrywa przed nami dwie spośród wielu interesujących cech Jezusa. Jezus jest wszechmogący i łagodny, potężny i czuły, groźny i delikatny. Nie możemy nieustannie podkreślać wyłącznie jednej z tych cech.
Wszechmocny Król
Czytamy, że Jezus “ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł jej: Talita kumi! Co znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań. I zaraz dziewczynka wstała (…)”.
Możesz wziąć najbogatszą, najpotężniejszą czy najmądrzejszą osobę na tym świecie, zabrać ją ze sobą na cmentarz i kazać jej wskrzeszać ludzi – i dosłownie nic się nie stanie. Jest tak, ponieważ tylko Bóg ma absolutną władzę nad życiem i śmiercią. My możemy odbierać życie, lub dawać nowe życie w niemalże stwórczym akcie poczęcia. Nie mamy jednak władzy, by przywrócić kogoś do życia, lub obdarzyć kogoś życiem poprzez stworzenie, a tym bardziej stworzenie słowem! Taką moc ma jedynie Bóg i nie jest to dla Niego żadna trudność. W Księdze Rodzaju czytamy przecież, że Bóg “rzekł” i cały wszechświat został powołany do istnienia.
Jest więc coś w tym, gdy niektórzy nieco żartobliwie tłumaczą, że Jezus musiał zwrócić się do dziewczynki z naszego fragmentu po imieniu, bo gdyby po prostu powiedział “wstań”, to wszyscy umarli w okolicy powstaliby z grobów. Jezus jest potężny, przerażająco potężny. I powinno to w nas wzbudzać wypełniony szacunkiem lęk i przepełnioną radością ufność. Ponieważ, jeśli zaufaliśmy w ewangelię, dokładnie ta sama moc Słowa Bożego, o której tu czytamy, wyprowadziła nas z ciemności do światłości. Tą samą mocą Bóg otworzył nasze oczy, abyśmy mogli dostrzec prawdę ewangelii. Ta sama moc zmieniła nas z kochających siebie bałwochwalców w ufających ewangelii czcicieli Boga. Ta sama moc zmieniła, zmienia i będzie zmieniać nasze serca. Ta sama moc dała nam wieczne życie, i ta sama moc może dać życie wieczne naszym rodzinom, przyjaciołom i wrogom. Tą samą mocą Bożego słowa, Bóg wzbudzi nasze martwe ciała i połączy je z naszymi duszami.
Nieśmy zatem to stwórcze, potężne Słowo obficie do ludzi będących poza kościołem. I obficie korzystajmy z tego Słowa, czytając, głosząc i śpiewając je w zgromadzeniu kościoła.
Łagodny Król
Ale nasz fragment ukazuje nam także łagodność, troskę i delikatność Jezusa.
Czytamy, że Jezus mówi do dziewczynki “Talita”, co się tłumaczy “dziewczynko”, lub “mała dziewczynko”. Słowem tym określano młode zwierzęta w stadzie, takie jak owieczki. I choć nie oznacza to wcale, że Jezus nazywa dziewczynkę owieczką, to jednak słowo to ma taki właśnie delikatny, troskliwy wydźwięk. Podobnie w języku polskim, gdy ojcowie mówią do swoich córek “żabko”, “myszko”, czy “robaczku”, to nie mają na myśli konkretnych zwierząt, ale jest to po prostu troskliwy, przepełniony czułością zwrot.
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że często jesteśmy kuszeni do tego, by lekceważyć fragmenty takiej jak ten i patrzeć na Jezusa bardzo jednowymiarowo.
W niektórych miejscach w Biblii Bóg objawia nam się jako wszechmocny, sprawiedliwy, święty i groźny. W innych, widzimy Boga, który jest łaskawy, kochający, miłosierny. Skoncentrowanie się tylko na połowie z tych cech sprawi, że będziemy patrzyli nie na Boga, takim jakim jest, ale na karykaturę Boga. A co gorsze, taki wykrzywiony obraz Boga będziemy prezentować światu. Potrzebujemy dostrzegać jednocześnie, że Bóg jest wszechmocny, sprawiedliwy, święty, ale także kochający, łaskawy i cierpliwy. Jezus jest jednocześnie potężny i troskliwy.
Na końcu historii czytamy, że kiedy Jezus przywrócił już dziewczynkę do życia, kazał jej rodzicom nakarmić ją. Po zapewne wielu dniach wycieńczającej choroby, kiedy nie była ona w stanie nawet jeść, potrzebowała po prostu się posilić, by dalej żyć. Jezus nie przeoczył tej prostej, banalnej wręcz, prawdy! Nie tylko uczynił wielką rzecz, ale także pamiętał o małej.
I jeśli jesteśmy Bożymi dziećmi, jeśli jesteśmy Jego “trzodą”, Jego “stadem”, to w pewnym sensie wszyscy jesteśmy dla Niego jak te “małe owieczki”, które ratuje On z paszczy śmierci, i o które łagodnie się troszczy.
Pięknie tę prawdę o Jezusie wyraża fragment z książki “Opowieści z Narni”, w którym rozmowa dotyczy Króla Aslana:
“Aslan to lew… lew przez wielkie ‘L’… WIELKI lew.” “Och” – odrzekła Susan. “Myślałam, że jest człowiekiem. Czy nie jest on niebezpieczny? Trochę się boję na myśl o spotkaniu lwa”. “Niebezpieczny?” odrzekł Pan Bóbr… “Oczywiście, że jest niebezpieczny! Ale jest dobry. To prawdziwy Król, mówię Ci”.
Oczywiście, że Jezus jest potężny i niebezpieczny, ale jest troskliwy i dobry. To prawdziwy Król – sprawiedliwy i łaskawy. Musimy doceniać obie te strony Jego natury.