Artykuł ten jest częścią serii Atrybuty Boga na podstawie książki Arthura W. Pinka (1886 – 1952) o tym samym tytule.
Pismo Święte, przedstawia naturę Boga w trojaki sposób:
Po pierwsze:
Bóg jest duchem” (Jana 4,24). W języku greckim w tym zdaniu nie ma przedimka nieokreślonego, dlatego powiedzieć „Bóg jest jakimś duchem” jest całkowicie nie do przyjęcia, gdyż umieszcza Go w jednej kategorii z innymi. Bóg jest „duchem” w najwyższym tego słowa znaczeniu. Ponieważ jest On „duchem”, więc jest bezcielesny, nie posiada widzialnej substancji. Gdyby Bóg miał fizyczne ciało, to nie byłby wszechobecny, byłby ograniczony do jednego miejsca; ponieważ jest „duchem”, może wypełniać niebo i ziemię.
Po drugie:
„Bóg jest światłością” (1 Jana 1,5), która jest przeciwieństwem ciemności. W Piśmie Świętym „ciemność” oznacza grzech, zło, śmierć, a „światłość” świętość, dobroć, życie. „Bóg jest światłością”, oznacza to, że jest On istotą wszelkiej doskonałości.
Po trzecie:
„Bóg jest miłością” (1 Jana 4,8). Nie oznacza to, że Bóg po prostu „kocha”, ale że On jest samą Miłością. Miłość nie jest jedynie jednym z Jego atrybutów, lecz istotą Jego natury.
Wielu mówiących dzisiaj o miłości Bożej, to ludzie całkowicie obcy Bogu miłości. Miłość Boża jest powszechnie postrzegana jako rodzaj miłej słabości, coś w stylu dobrodusznej pobłażliwości. Jest ona zredukowana do mdłego sentymentalizmu, wzorowanego na ludzkich emocjach. A prawda jest taka, że w tej sprawie, tak jak w każdej innej, nasze myśli muszą być ukształtowane i ukierunkowane przez to, co zostało objawione na ten temat w Piśmie Świętym. W związku z tym, w obliczu panującej powszechnie ignorancji oraz widocznego wszędzie niskiego poziomu duchowości chrześcijan, istnieje niecierpiąca zwłoki potrzeba gruntownego przestudiowania tego tematu. Jak mało jest teraz prawdziwej miłości dla Boga! Jedną z głównych przyczyn jest to, że nasze serca są w tak małym stopniu zajęte Jego cudowną miłością do swego ludu. Im lepiej jesteśmy zaznajomieni z Jego miłością — jej charakterem, pełnią, błogosławieństwami — tym bardziej nasze serca będą pobudzone do miłowania Boga.
1. Miłość Boga nie podlega żadnym wpływom.
Mam na myśli to, że nie było w ogóle niczego w obiektach Jego miłości, co mogłoby wywołać jej przejawy, nic w stworzeniu co by ją przyciągało lub do niej skłaniało. Miłość jednego stworzenia do drugiego, jest spowodowana tym, co znajduje się w obiekcie tej miłości, lecz miłość Boga jest wolna, spontaniczna, niczym nie powodowana. Jedyny powód dla którego Bóg kogoś kocha, znajduje się w Jego suwerennej woli: „Nie dlatego, że jesteście liczniejsi niż wszystkie inne ludy, przylgnął Pan do was i was wybrał, gdyż jesteście najmniej liczni ze wszystkich ludów. Lecz z miłości swej ku wam” (5 Mojż. 7,7-8). Bóg ukochał swój lud od wieczności, dlatego nic co jest związane ze stworzeniem nie może być przyczyną tego, co miało miejsce w Bogu przez całą wieczność. On miłuje sam z siebie: „…według postanowienia swojego” (2 Tym. 1,9).
„Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował” (1 Jana 4,19).
Bóg nie umiłował nas z tego powodu, że myśmy Go umiłowali, lecz On umiłował nas wcześniej, nim mieliśmy choć cząstkę miłości do Niego. Gdyby Bóg umiłował nas w odpowiedzi na naszą miłość, wtedy z Jego strony nie byłaby ona czymś spontanicznym; ale skoro umiłował nas wtedy, gdy byliśmy pozbawieni miłości, to jest rzeczą jasną, że Jego miłość nie podlegała żadnym wpływom. Jeżeli Bóg ma być uczczony a serce Jego dziecka umocnione, to sprawą najwyższej wagi, jest posiadanie całkowitej jasności, co do tej drogocennej prawdy. Boża miłość do mnie i do każdego z tych, „którzy są Jego” była całkowicie nie pobudzana przez cokolwiek w nas. Co takiego było we mnie, co przyciągnęło serce Boga? Absolutnie nic. Wręcz przeciwnie, wszystko we mnie odpychało Go, wszystko było obliczone na to, aby wzbudzić w Nim niechęć do mnie grzesznego i zdeprawowanego, pełnego zepsucia i nie mającego w sobie „nic dobrego”.
„Co było we mnie co można by ocenić jako zasługę, lub co mogłoby wzbudzić Stwórcy upodobanie? Chociażby nawet coś było, Ojcze, wciąż muszę śpiewać, ponieważ to wydało się dobrym w Twoich oczach”.
2. Miłość Boga jest wieczna.
Jest tak z konieczności. Bóg sam jest wieczny a Bóg jest miłością, dlatego jak sam Bóg nie ma początku, tak Jego miłość również. To prawda, że ta koncepcja dalece przekracza możliwości pojmowania naszych słabych umysłów, niemniej jednak w tym, czego nie możemy pojąć, możemy się skłonić w czci i uwielbieniu. Jak jasnym jest świadectwo Jeremiasza: „Miłością wieczną umiłowałem, dlatego tak długo okazywałem ci łaskę” (Jer. 31,3). Wiedzieć o tym, że wielki i święty Bóg umiłował swój lud wcześniej, niż niebiosa i ziemia zostały powołane do istnienia, o tym, że nakierował On swoje serce na nich przez całą wieczność, to stan
najwyższego błogosławieństwa. Jasno też dowodzi spontaniczno ści Jego miłości, gdyż On umiłował ich w wieczności, wcześniej niż ktokolwiek z nich został powołany do istnienia.
Ta sama kosztowna prawda jest przedstawiona w Liście do Efezjan: „W nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości przeznaczył nas” (Efez. 1,4.5). Jakie uwielbienie powinno to wzbudzić w każdym z Jego dzieci! Jakie ukojenie serca!: Skoro Boża miłość wobec mnie nie ma początku, to nie może ona mieć również końca! Skoro jest prawdą, że „od wieczności do wieczności” Bóg jest Bogiem i skoro Bóg jest „miłością”, to w równym stopniu jest prawdą, że „od wieczności do wieczności” kocha On swój lud.
3. Miłość Boga jest suwerenna.
To prawda oczywista. Sam Bóg jest suwerenny, wobec nikogo nie jest zobowiązany, jest prawem sam dla siebie, działa zawsze według swego własnego, nad wszystkim panującego upodobania. Skoro Bóg jest suwerenny i skoro jest On miłością, to nieuchronnym następstwem tego jest Jego suwerenna miłość. Ponieważ Bóg jest Bogiem, to działa On według swego upodobania; ponieważ Bóg jest miłością, to miłuje On tego, w kim znajduje On swoje upodobanie. Takim jest Jego własne, wyraźne stwierdzenie: „Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem” (Rzym. 9,13). Nie było w Jakubie więcej powodów, dla których powinien stać się obiektem Bożej miłości, niż w Ezawie. Obaj mieli tych samych rodziców i urodzili się w tym samym czasie jako bliźnięta; lecz Bóg jednego umiłował a drugim wzgardził! Dlaczego? Ponieważ upodobało Mu się tak uczynić.
Suwerenność Bożej miłości w oczywisty sposób wynika z tego faktu, że nie podlega ona żadnym wpływom, niczemu, co znajduje się w stworzeniu. Zatem twierdzić, że przyczyna Bożej miło ści leży w samym Bogu jest innym sposobem mówienia, że Bóg miłuje tego, kogo chce. Przyjmijmy na chwilę pogląd przeciwny. Przypuśćmy, że Boża miłość byłaby kierowana przez cokolwiek innego, niż Jego wola. W takim przypadku miłowałby On według pewnej reguły i kochając według pewnej zasady, podlegałby jakiemuś prawu miłości, a wtedy nie będąc wolny, Bóg sam podlegałby prawu. „W miłości przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania” — czego? Jakiejś wspaniałości, którą wcześniej w nich zobaczył? Nie! Cóż zatem? „Według upodobania woli swojej” (Efez. 1,4-5).
4. Miłość Boga jest nieskończona.
Wszystko co dotyczy Boga jest nieskończone. Jego istota wypełnia niebo i ziemię. Jego mądrość jest nieograniczona, gdyż wie On wszystko o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Jego moc jest nieograniczona, gdyż nie ma niczego co byłoby dla Niego zbyt trudne. Tak i Jego miłość jest bezgraniczna. Jest w niej głębia, której nikt nie może zmierzyć; jest w niej wysokość, której nikt nie może określić; jest w niej długość i szerokość, które nie poddają się próbie zmierzenia ich przy pomocy standardów jakiegokolwiek stworzenia. W idealny sposób jest to opisane w Liście do Efezjan: „Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował” (Efez. 2,4); słowo „wielka”, jest paralelne do „tak umiłował” z Ewangelii Jana 3,16. Mówi nam o tym, że miłość Boża jest czymś tak niedościgłym, że nie można jej ocenić.
„Żaden język nie może w pełni wyrazić ogromu Bożej miłości, ani żaden umysł nie jest w stanie jej pojąć: ona „przewyższa poznanie” (Efez. 3,19). Najbardziej rozległe idee jakie skończony umysł może ukształtować odnośnie Bożej miłości, są nieskończe nie mniejsze od jej prawdziwej natury. Niebiosa nie wznoszą się tak wysoko ponad ziemię, jak dobroć Boga jest ponad najwznioślejsze koncepcje, które jesteśmy w stanie sobie ukształtować o niej. Ona jest oceanem, który wznosi się wyżej niż wszystkie góry przeciwności, znajdujące się w ludziach, którzy są jej obiektami. Jest ona fontanną, z której wypływa wszelkie potrzebne dobro dla wszystkich, którzy się nią interesują” (John Brine 1743).
5. Miłość Boga jest niezmienna.
Tak jak sam Bóg „…nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia” (Jak. 1,17), tak Jego miłość nie zna ani zmiany, ani umniejszenia. Ten robak Jakub, jest tego wymownym przykładem: „Jakuba umiłowałem”, ogłosił Jahwe, pomimo wszelkiej jego niewiary i krnąbrności On nigdy nie przestał go kochać. Ewangelia Jana dostarcza innej wspaniałej ilustracji. Tej właśnie nocy jeden z apostołów miał powiedzieć: „Pokaż nam Ojca”, inny miał zaklinając się wyprzeć się Go, wszyscy oni mieli zgorszyć się i porzucić Go. Mimo to, „…umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca” (Jana 13,1). Boża miłość nie podlega zmianom. Boża miłość jest „…mocna jak śmierć… wielkie wody nie ugaszą miłości” (P.n.P. 8,6-7). Nic nie może od niej oddzielić (Rzym. 8,35-39).
„Jego miłość nie ma końca, nie zna miary, żadna zmiana nie może odwrócić jej biegu, przez całą wieczność płynie niezmiennie, z jednego wiecznego źródła”.
6. Miłość Boga jest święta.
Boża miłość nie jest kierowana przez kaprys, namiętność lub sentyment, lecz przez zasadę. Właśnie tak, jak Jego łaska panuje
nie kosztem sprawiedliwości, lecz „przez sprawiedliwość” (Rzym. 5,21), tak samo Jego miłość nigdy nie jest w konflikcie z Jego świętością. „Bóg jest światłością” (1 Jana 1,5) napisane jest wcześniej niż „Bóg jest miłością” (1 Jana 4,8). Boża miłość nie jest miłą słabością lub zniewieściałą miękkością. Pismo Święte oznajmia, że „kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje” (Hebr. 12,6). Bóg nie będzie patrzył przez palce na grzech, nawet pośród swego ludu. Jego miłość jest czysta, nie wymieszana z jakimś mdłym sentymentalizmem.
7. Miłość Boga jest łaskawa.
Miłość i przychylność Boga są nierozdzielne. Jest to w jasny sposób uwypuklone w Liście do Rzymian (Rzym. 8,32-39):
„On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego? Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, co więcej zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami. Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? Jak napisano: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają. Uważają nas za owce ofiarne. Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie Panu naszym”.
Czym jest miłość, od której nie może być „oddzielenia”, można łatwo wywnioskować z bezpośredniego kontekstu: To właśnie dobra wola i łaska Boga były tym, co skłoniło Go do tego, aby oddał swego Syna za grzeszników. To miłość była siłą napędową wcielenia Chrystusa: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jana 3,16). Chrystus nie umarł po to, aby spowodować w Bogu miłość do nas, ale dlatego, że On umiłował swój lud. Kalwaria jest najwspanialszą demonstracją Bożej miłości. Gdy jesteś kuszony, czytelniku, aby wątpić w miłość Boga, wróć myślą do Kalwarii.
Mamy więc dostateczną podstawę by ufać i być cierpliwymi podczas utrapienia, które Bóg dopuszcza. Chrystus był umiłowanym przez Ojca, jednak nie był wolnym od biedy, hańby i prześladowań. Był głodny i spragniony. Zatem nie było to niezgodne z miłością Boga do Chrystusa, gdy dopuścił On do tego, że ludzie pluli na Niego i policzkowali Go. Zatem niech chrześcijanin nie kwestionuje Bożej miłości, gdy jest wprowadzony w bolesne utrapienie i próby. Bóg nie ubogacił Chrystusa na ziemi doczesnym powodzeniem, On nie miał miejsca „gdzie by głowę skłonić” (Mat. 8,20). Lecz Bóg dał Mu Ducha „bez miary” (Jana 3,34). Nauczmy się zatem, że duchowe błogosławieństwa, są zasadniczymi darami Bożej miłości. Jak błogosławioną rzeczą jest wiedzieć, że gdy świat nas nienawidzi, Bóg nas miłuje!
„Atrybuty Boga”, wyd. Świadome Chrześcijaństwo, Toruń 2016. Wykorzystano za zgodą wydawcy.